Sobolewski: Poważnie myślę o Rumunii

Klasyczne przejęcie Wiednia jest nierealistyczne – ocenia Ludwik Sobolewski, były prezes giełdy.

Publikacja: 21.06.2013 08:08

Sobolewski: Poważnie myślę o Rumunii

Foto: Fotorzepa, Robert gardziński RG Robert gardziński

W ostatnim dniach został Pan szefem rady nadzorczej Idea TFI. Jak zaczęła się pańska przygoda z tą firmą?

Od zawsze byłem zainteresowany tym jak działa rynek od strony największych inwestorów. Dlatego w momencie kiedy pojawiły się propozycje ze strony funduszy, przyjąłem jedną z nich. Znajdujemy się w momencie kiedy trzeba naprawdę poważnie zająć się tym segmentem rynku. Rola OFE będzie osłabiona. Udział inwestorów indywidualnych w obrotach maleje i jest to proces nieodwracalny. Tak się dzieje na wszystkich rynkach. Oni nadal będą, ale jako klienci instytucji zarządzania aktywami. Poza tym Idea TFI tak jak i cała grupa IDMSA jest firmą po przejściach. Dla mnie jest to duże wyzwanie.

Zaufanie do grupy IDMSA a tym samym do Idea TFI został jednak mocno nadszarpnięte...

Na pewno został pogorszony publiczny wizerunek całej grupy. Jeżeli jednak chodzi o zaufanie klientów to nie jest aż tak źle. W ostatnim czasie, kiedy de facto mamy do czynienia z „nowym otwarciem" widać, że zainteresowanie, i to rosnące, ze strony klientów jest. Oczywiście nad zaufaniem trzeba pracować, starać się je odbudować i wzmacniać. W funduszu pracują ludzie, którzy bardzo dobrze rozumieją, że Idea TFI musi mieć własną tożsamość i podzielają moje przekonanie co do tego, jak powinien funkcjonować biznes funduszy inwestycyjnych, aby odnosić sukcesy na rynku.

Jest pan szefem rady nadzorczej w Idea TFI, zasiada również w radzie ZE PAK? Dużo jest takich propozycji współpracy?

Zasiadanie w radach nadzorczych nie jest moim głównym kierunkiem zawodowym. Chcę być jeszcze bliżej procesów biznesowych i menedżerskich.

Co to dokładnie oznacza?

Mija sześć miesięcy, od kiedy przestałem być prezesem GPW. Mam wrażenie, że po tym czasie moja wiedza o życiu gospodarczym jest w sposób dla mnie zauważalny głębsza niż wcześniej. To także przesądziło o tym, że wraz z partnerami zdecydowaliśmy się utworzyć firmę, która jest zalążkiem funduszu private equity. Projekt ten jest fazie organizacji, ale zaczęliśmy już poszukiwanie partnerów kapitałowych. Oprócz typowych inwestycji private equity zamierzamy również świadczyć usługi corporate finance, a także inne, które mogą się pojawić w zakresie szeroko rozumianych usług finansowych. Niemniej jednak nie mogę jednoznacznie powiedzieć, że moja przyszłość nie skrzyżuje się znowu z bardziej infrastrukturalną stroną rynku.

No właśnie. Ostatnio pojawiły się informacje, że może pan zostać prezesem giełdy w Rumunii.

Zgadza się.  Otrzymałem propozycję objęcia funkcji prezesa giełdy w Bukareszcie. Poważnie zastanawiam się nad tą opcją. Wiem, że bycie prezesem giełdy jest bardziej wartościowe, kiedy ma się głębokie rozumienie biznesu. Jeżeli podejmę pozytywną decyzję to wszystkie doświadczenia biznesowe zdobyte chociażby w ostatnim czasie będą dla mnie bardzo pomocne. Ostateczna decyzja w tej sprawie zapadnie zapewne w ciągu 2- 3 miesięcy. Chcę jednak podkreślić, że nie zamierzam rezygnować z ról zawodowych, które obecnie pełnię.

Giełda w Rumunii jest jednak zdecydowanie mniejsza niż GPW. Czy dostrzega pan potencjał do jej rozwoju?

Podejmę pracę w Rumunii, jeśli będę miał głębokie przeczucie, że będę mógł zmienić tamtejszy rynek. Tak, Giełda w Bukareszcie jest wielokrotnie mniejsza od GPW. Sam się o to starałem w ostatnich latach...Pamiętam jednak jaki był rynek warszawski, kiedy obejmowałem funkcję prezesa GPW w 2006 r. Byliśmy pogrążeni w wieloletniej stagnacji. Nie działo się nic oprócz dywagowania o prywatyzacji GPW jako rzekomym panaceum na problemy i na temat corporate governance, doprawdy nie najważniejszy z punktu widzenia potrzeb rozwojowych.  W ciągu niespełna siedmiu lat wiele się zmieniło. Oczywiście są głosy, że to wynik prywatyzacji i OFE. Ale przed 2006 r., kiedy to obejmowałem funkcję prezesa, prywatyzacja i OFE też funkcjonowały. Ale dopiero po 2006 r. zbudowaliśmy silny, ponadlokalny rynek, i nie będący w istocie monokulturą. A dodatkowo przeprowadzony z ministrem Gradem wariant prywatyzacji samej giełdy dał GPW kolejne atuty. Do pewnego momentu prawidłowo funkcjonował mechanizm współpracy ze wszystkimi uczestnikami rynku, w którym GPW była liderem. Liderem, a nie organizatorem kolejnych grup fokusowych i badań ankietowych. Dziś są nowe wyzwania. GPW już nie jako samotny regionalny lider, lecz największy rynek silnego regionu, może wiele zyskać. Ale najpierw ten region musi się umocnić realnie i w percepcji globalnych instytucji. Nie ma innej drogi.

Dużo w ostatnim czasie mówi się o współpracy GPW z wiedeńską grupą CEESEG?  Czy wierzy pan, że Warszawa może przejąć giełdę wiedeńską?

Uważam, że wariant w którym dochodzi do przejęcia w klasycznym sensie, jest nierealistyczny. Ale nie tylko w tym wariancie GPW może odnosić korzyści. Najpierw jednak trzeba mieć wizję strategiczną i koncepcję celu. Tej transakcji nie należy opierać na jakichś arytmetycznych symulacjach. A już na pewno nie należy o tym opowiadać w mediach, jeśli ma się do czynienia z poważnym i wymagającym kontrpartnerem. Ale to jest elementarz. Prawdziwa sztuka leży gdzie indziej: w tym żeby stworzyć dobre partnerstwo, ale zarazem nie dać się ograć komuś trzeciemu. I powiedziałbym że to ostatnie jest nawet najważniejsze. Już lepiej nic nie robić niż zrobić to bez wyobraźni, która jedyna może nas uchronić przed nieoczekiwanym nieszczęściem.

Dlaczego przejęcie Wiednia jest nierealne?

Zaznaczam, że wypowiedziałem się w kwestii klasycznego przejęcia. Jest wiele czynników , jednak nie chciałbym o nich mówić.

Wspomniał Pan o silnym rynku kapitałowym. Czy GPW byłaby w tym miejscu gdyby nie było na naszym rynku OFE?

Zacznę od tego, co wydawałoby się mimo wszystko mało możliwe, ale jednak podobno zaistniało. Prezes Maciejewski rzekomo wypowiedział się w tonie uznającym OFE za czynnik szkodzący rynkowi. Rzekomo, bo to niedorzeczne poglądy. Podobno bowiem OFE zawyżały ceny w ofertach publicznych. No cóż, od tego jest giełda żeby obrót wtórny to korygował, i „nagradzał" lub „karał" za błędy w wycenie na rynku pierwotnym. Zresztą pamiętam jakie były męki z pierwszą ofertą Enei. Nie uważałbym zarządzających OFE za takich amatorów. Podobno też OFE szkodzą, bo mają za dużo kapitalizacji rynkowej i przez to rynek jest zbyt statyczny. No cóż, mają dużo, ale odpowiedzią powinno być poszerzanie rynku, i działania na to nakierowane. Stosując to rozumowanie można by powiedzieć, że skoro pewnego rodzaju oznaką słabości polskiej giełdy jest wysoka koncentracja obrotów i płynności na TOP 5, to może zdelistujmy KGHM i jeszcze kilka spółek, żeby usunąć tę słabość? Relatywne znaczenie OFE powinno być mniejsze, ale nie wskutek wycięcia OFE, lecz wskutek poszerzania bazy inwestorów i emitentów, czyli pogłębiania rynku. Podobno też OFE nie dopuszczały do większego udziału indywidualnych inwestorów w ofertach, i bez OFE „akcjonariat obywatelski" byłby liczniejszy. Otóż zdrowy rynek to jest zrównoważony udział inwestorów zagranicznych i lokalnych instytucji, z wyraźnym udziałem inwestorów detalicznych.  Mówię to wszystko wcale nie uważając, że znaczenie OFE dla rynku kapitałowego jest bardzo wielkie. Ale uwaga: jeśli będzie deficyt inteligencji i pewnej idei giełdy, a zarazem wpływ OFE zostanie radykalnie przycięty, to będzie to pełny powrót do stagnacji wczesnych lat 2000, a w praktyce koniec rynku kapitałowego jako czegoś co jest istotne dla gospodarki i czegoś co kogokolwiek obchodzi.

Prezes Maciejewski ostatnio rozpoczął debatę na temat nowych indeksów na GPW: WIG5 i WIG30, które miałyby zastąpić WIG20. Czy jest to dobry pomysł?

Nie śledzę tej debaty, jeśli jest, ale nie ma tu o czym debatować. Na WIG30 jest zbyt wcześnie, mówiłem o tym wielokrotnie. Ta zmiana musi być w pełni wartościową. Jeżeli ostatnie spółki z WIG30 będą miały udział w indeksie ważący choćby trochę na wyniku portfela inwestycyjnego zbudowanego na indeksie, wtedy możemy wprowadzać taką zmianę. Jeżeli chodzi o WIG5 uważam, że jest to pomysł podyktowany jedynie chęcią stworzenia na bazie tego indeksu instrumentu pochodnego. W moim przekonaniu Giełda Papierów Wartościowych jest wehikułem dla gospodarki, a nie zabawą produktami finansowymi o wątłej treści ekonomicznej. W związku z tym uważam, że rynek kasowy zawsze powinien stać przed rynkiem pochodnych. Stworzenie WIG5, zwłaszcza przy jednoczesnym wprowadzeniu niepełnowartościowego indeksu WIG30 spowoduje jeszcze dalej idącą koncentrację obrotu na pięciu najbardziej płynnych spółkach. A o to nam chyba nie chodzi.

W ostatnim dniach został Pan szefem rady nadzorczej Idea TFI. Jak zaczęła się pańska przygoda z tą firmą?

Od zawsze byłem zainteresowany tym jak działa rynek od strony największych inwestorów. Dlatego w momencie kiedy pojawiły się propozycje ze strony funduszy, przyjąłem jedną z nich. Znajdujemy się w momencie kiedy trzeba naprawdę poważnie zająć się tym segmentem rynku. Rola OFE będzie osłabiona. Udział inwestorów indywidualnych w obrotach maleje i jest to proces nieodwracalny. Tak się dzieje na wszystkich rynkach. Oni nadal będą, ale jako klienci instytucji zarządzania aktywami. Poza tym Idea TFI tak jak i cała grupa IDMSA jest firmą po przejściach. Dla mnie jest to duże wyzwanie.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację