Widać to chociażby na przykładzie niedawnego zamieszania wokół podpisanego przez PKN Orlen kontraktu na zakup ropy naftowej od Rosnieftu. Przy tej okazji gazeta „Wiedomosti", powołując się na dwa źródła podała, że polska spółka miała zaproponować rosyjskiej m.in. zakup udziałów w litewskiej rafinerii w Możejkach. Tymczasem wszyscy decydenci w Polsce i Rosji doskonale zdają sobie sprawę, że realizacja któregokolwiek z tych projektów, już tylko ze względów politycznych jest całkowicie nierealna. Na oficjalne dementi długo zresztą nie trzeba było czekać i to zarówno ze strony polskich władz, jak i rosyjskiej spółki.
Drugi przykład dotyczy projektu budowy gazociągu Jamał II, którym rosyjski surowiec miałby być przesyłany z terytorium Białorusi do Polski, na Słowację i Węgry. W ostatni piątek Aleksiej Miller, prezes Gazpromu ocenił prawdopodobieństwo jego ułożenia na terytorium naszego kraju jako „bardzo, bardzo wysokie". Polska reakcja była równie szybka. Resort skarbu ocenił słowa Millera, jako nadużycie. Co więcej od dawna strona polska nie zakłada realizacji tego projektu.
Skoro nad Wisłą wszyscy oficjalnie zaprzeczyli rewelacjom dotyczącym zarówno PKN Orlen, jak i budowy Jamału II, a w Rosji zdają sobie sprawę, że oba projekty są nierealne, to pozostaje pytanie w jakim celu sensacyjne wiadomości zostały przekazane do opinii publicznej? Odpowiedzi są przynajmniej dwie.
Po pierwsze rosyjskie koncerny, a zwłaszcza władze najwyraźniej tęsknią za czasami, gdy podpisując jakiegokolwiek istotną umowę mogły wymuszać na partnerze biznesowym dodatkowe ustępstwa w sprawach nie związanych bezpośrednio z zawieranym kontaktem. Klasyczny przykład to umowa na dostawy gazu zawarta wile lat temu pomiędzy PGNiG i Gazpromem, która regulowała również kwestie dotyczące projektu budowy gazociągu jamalskiego.
O wile bardziej prawdopodobną przyczyną podawanych przez rosyjską stronę rewelacji są cele polityczne. Nie od dziś wiadomo, że dla Kremla surowce, w tym zwłaszcza ropa i gaz, są jednym z narzędzi wywierania presji na inne państwa. Zarówno w przypadku sytuacji dotyczącej PKN Orlen, jak i Jamału II może chodzić o osłabienia pozycji Polski w relacjach z jej wschodnimi sąsiadami. Nie trudno się domyśleć jak wiadomość o zamiarze sprzedania Rosjanom rafinerii w Możejkach odbiorą Litwini. Podobnie jak ocenią Ukraińcy naszą ewentualną zgodę na budowę gazociągu omijającego ich kraj. To pozwoliłoby Rosjanom ograniczyć rolę Kijowa w tranzycie błękitnego paliwa do UE. Co gorzej w zakresie gazu, i nie tylko, Moskowa mogłaby już bez ograniczeń dyktować swoje warunki Ukraińcom.