W grze są trzy życia

Polimex – jeszcze zupełnie niedawno sztandarowa polska spółka budowlana – w minionym tygodniu dostał kolejną szansę na przeżycie.

Publikacja: 08.07.2013 01:19

W grze są trzy życia

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Zastanawiam się, czy potrzebnie tę szansę Polimeksowi dano. Czy nie lepiej było już w ubiegłym roku przeprowadzić kontrolowaną upadłość tej firmy.

Nie jestem komputerowym graczem, ale z czasów, gdy szczytem marzeń był pecet w wersji AT, pamiętam, że w standardowej strzelance miało się trzy życia. Potem pojawiał się napis „game over", czyli „koniec gry". Można było zacząć od nowa, albo przejść do innej gry.

Polimex pierwsze życie zaczął szmat czasu temu. Skończyło się, gdy poległ na autostradowych kontraktach. Poległ jak kilka innych dużych i dziesiątki, jeśli nie setki, mniejszych firm budowlanych. Poległ, bo konkurując o wielkie kontrakty, zagrał zbyt ryzykownie i zamiast zarabiać na zrealizowanych pracach, ponosił wielkie straty.

Gdy w pierwszych miesiącach ubiegłego roku wyszło szydło z worka, okazało się, że Polimex jest „zbyt duży, żeby upaść". Zaczęła się walka o zreanimowanie spółki i danie jej drugiego życia.

W proces – jak opisywała „Rzeczpospolita" – zaangażował się ówczesny minister skarbu i przekonywał banki, by dały szansę spółce, która ma być współwykonawcą ważnych dla kraju kontraktów energetycznych. Pieniądze na podniesienie kapitału wyłożyła państwowa Agencja Rozwoju Przemysłu. Drugie życie ostatecznie przypieczętowała zawarta w końcu ubiegłego roku umowa firmy z kredytującymi ją bankami i obligatariuszami. Spółka kupiła czas.

Drugie życie trwało – w moim odczuciu – do końca czerwca. Już na przełomie maja i czerwca spółka zaczęła w odstępach kilkudniowych informować o naruszeniach postanowień grudniowej umowy z wierzycielami. Jedne były większe, inne mniejsze.

Najbardziej istotne to zbyt małe w stosunku do planów środki pozyskane z emisji nowych akcji oraz niewypłacenie w terminie wszystkich odsetek od zrestrukturyzowanego w grudniu długu. W takiej sytuacji każdy z wierzycieli miał prawo wypowiedzieć ubiegłoroczną umowę. Żaden tego nie uczynił. Polimex dostał trzecie życie.

Z raportów giełdowych wynika, że w trzecim życiu jest kilka punktów kontrolnych. Najbliższe w końcu miesiąca, a kolejne w końcu września.

Co będzie, gdy znów okaże się, że nastąpi kolejne naruszenie grudniowej umowy?

Idę o zakład, że pewnie znów wierzyciele okażą się łaskawi. Co prawda w grach, jakie znałem, nie ma czwartego życia, ale zawsze można zacząć nową grę. Na przykład w grę o zombie.

—Autor jest publicystą ekonomicznym

Zastanawiam się, czy potrzebnie tę szansę Polimeksowi dano. Czy nie lepiej było już w ubiegłym roku przeprowadzić kontrolowaną upadłość tej firmy.

Nie jestem komputerowym graczem, ale z czasów, gdy szczytem marzeń był pecet w wersji AT, pamiętam, że w standardowej strzelance miało się trzy życia. Potem pojawiał się napis „game over", czyli „koniec gry". Można było zacząć od nowa, albo przejść do innej gry.

Pozostało 83% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska