Powiedziałabym raczej, że dla dorabiających się. To często marki o historii marki luksusowej lub których wizerunek budowany jest jak marka luksusowa, ale tak naprawdę ukierunkowana jest nie na najbogatszych, którzy mają jacht czy trzy bentleye, ale na wyższą klasę średnią. Sukces takich marek widać szczególnie w krajach, gdzie nastąpił gwałtowny wzrost ekonomiczny, jak Chiny czy Rosja.
Nowobogaccy?
Tak. Ludzie ci mają wielką potrzebę posiadania jakichś widocznych oznak swojego nowego statusu. Kupują towary dobrze kojarzonych marek, koniecznie z wielkim logo, jak torebki Chanel, czy z jeszcze większym, jak Louis Vuitton. Chcą pokazać, że ich stać i że awansowali do wyższej klasy społecznej.
Jakie są więc marki naprawdę luksusowe?
To już ceny niedostępne nawet dla wysokiej klasy średniej. Można ciułać i ciułać, a nie uciuła się na ten prawdziwy luksus. To już nie są marki, które powszechnie się zna, bo mają one inne podejście do marketingu. Masowy luksus reklamuje się w mediach, to przepych i luksus rzucający się w oczy. W sklepach Louis Vuitton prawie wszystko jest złote, zewsząd atakuje nas bogactwo. Natomiast marki luksusowe stawiają na tzw. customer experience: w sklepie Louboutin jest skromnie, ale cały sekret tkwi w jakości obsługi. Wokół klienta biega kilka osób naraz, sadza się go na wygodnej kanapie, parzy mu kawę.
Czyli o istnieniu tych prawdziwych luksusowych marek nawet nie wiemy?