Ten rok może okazać się najtragiczniejszy w historii nowoczesnego lotnictwa cywilnego. Terroryzm, zła pogoda, brak dobrze wyszkolonych pilotów, których często kształci się na chybcika. Przyczyny tych tragicznych zdarzeń są różne, ale nie zmienia to faktu, że codziennie 100 tysięcy lotów , jakie wykonują przewoźnicy ląduje bezpiecznie.
Koszmarne widoki, jakie świat zobaczył na ekranach telewizyjnych niejedną osobę skłonią do zastanowienia czy podróże lotnicze są bezpieczne. Statystyki statystykami,ale życie ma się jedno. Wiele osób też pomyśli: mogłem tam być. Wiadomo,że latanie ma w sobie coś magicznego.Nie chodzi tylko o szybkość przemieszczania się z miejsca na miejsce, ale sam moment oderwania się od ziemi budzi emocje. Tak samo zresztą jak lądowanie. Każdy najmniejszy nawet incydent przy lądowaniu, zwykłe „touch and go", kiedy maszyna wyląduje i po dotknięciu kołami pasa znów wzbija się z jakiegoś powodu w powietrze, czy mniej dramatyczne „go around" oznaczające konieczność zrobienia dodatkowego kółka nad lotniskiem zawsze są większą, bądź mniejszą traumą. Nie mówiąc już o awaryjnych lądowaniach, po których często trzeba zwracać się o pomoc do psychologa. A on najczęściej radzi,żeby jak najszybciej przemóc się i wsiąść do samolotu, bo to pomaga w przezwyciężeniu lęku przed lataniem.
To dlatego także linie lotnicze nie podnoszą tego lata cen biletów. Bo nie chcą zniechęcać do latania. Chociaż niejedna z nich teraz będzie płaciła wyższe ubezpieczenia, bądź wyda więcej na wydłużenie lotu, by ominąć niebezpieczne miejsca na świecie. Polityczne światowe potęgi bez problemu dostarczają walczącym stronom broń, także taką której pociski mogą sięgnąć cywilnych maszyn.
Dzisiaj trzeba oblatywać nie tylko wschodnią Ukrainę,ale i Syrię, Afganistan, nawet część Pakistanu. Nie można lądować w Tripolisie, bo co jakiś czas lotnisko jest ostrzeliwane. Były kłopoty z lądowaniem w Tel Awiwie, które zostały usunięte po wizycie w Izraelu sekretarza stanu USA, Johna Kerrego. Dla linii lotniczych to wszystko dodatkowe koszty - zmienionych rezerwacji, konieczności oddania pieniędzy tym, którzy z podróży zrezygnowali, dodatkowe koszty obsługi naziemnej i personelu pokładowego, który musi być utrzymywany w nieustannej gotowości.
Czy można zrobić coś,żeby latanie było bardziej bezpieczne ? Oczywiście, chociaż na terroryzm i ataki szaleńców nie ma rady. Ale jeśli Komisja Europejska na serio nie weźmie się do roboty, nad Europą zatka się niebo i będzie naprawdę niebezpiecznie. Odchodząca KE już nie jest w stanie nic zrobić, chociaż pod koniec swojej pięciolatki odpowiadający za transport Siim Kallas nagle się uaktywnił. Trzeba mieć nadzieję,że jego następca tę aktywność podtrzyma i wreszcie powstanie Jednolite Europejskie Niebo. Jeśli nie stanie się to szybko,latanie po Europie i nad Europą stanie się niebezpieczne,nawet bez udziału szaleńców i terrorystów.