Czasem jednak potrzeba sporo czasu, aby najbardziej oczywiste prawdy dotarły do wszystkich. Chiny potrzebowały na to 36 lat i dwóch wojen. Ale w końcu zmieniły pojmowanie mocarstwowości, wkraczając na drogę najszybszego wzrostu gospodarczego w historii świata.
25 lat temu, po przegranej gorącej wojnie w Afganistanie i zimnej wojnie gwiezdnej, wydawało się, że podobnie postąpi Rosja. Tak się jednak nie stało. Skutki powrotu do polityki pobrzękiwania szabelką możemy właśnie oglądać. Także z perspektywy krótkookresowej, jaką jest bieżące tempo wzrostu gospodarczego.
Chiny w drugim kwartale odnotowały 7,5-proc dynamikę PKB. To cieszy. Przy obecnym udziale Chin w gospodarce światowej 1 pkt proc. wzrostu gospodarczego w tym kraju przekłada się na 0,15 pkt proc. wzrostu produktu na świecie, w podobnej proporcji, poprzez import, napędzając koniunkturę w innych krajach. Cieszy mnie także 4-proc. wzrost w Stanach Zjednoczonych. To sukces dwóch kontrowersyjnych instrumentów polityki ekonomicznej: pobudzania produkcji poprzez drukowanie pieniędzy oraz jej nieosłabiania przy rezygnacji z ilościowego dostosowania.
Martwi mnie natomiast tylko 1,2-proc. dynamika w Rosji, tym bardziej że, jak się wydaje, władze tego kraju w ogóle się tym nie przejmują. Według prognoz MFW tempo wzrostu Rosji w całym 2014 r. spadnie do 0,2 proc. Oznacza to, że w końcówce roku gospodarka kraju znajdzie się w stanie recesji. W mniejszym stopniu będzie to efektem nałożonych sankcji, bo ich konsekwencje są długookresowe. W większym stopniu będzie to wynik archaicznej struktury gospodarki i samobójczej polityki kontrsankcji.
Inflacja w Rosji galopuje. Od początku roku wzrosła o 1,7 pkt proc., w lipcu wyniosła już 7,8 proc. Niewykluczone, że jest to wartość zaniżona, skoro najbardziej strategiczny towar konsumpcyjny, czyli wódka, podrożał do początku roku o 30 proc. W następstwie zakazu wwozu towarów żywnościowych podrożeją nie tylko jabłka, ale wszystkie owoce i warzywa, a w konsekwencji cała żywność. W zanadrzu Putin trzyma dalsze „ograniczenia sanitarne", z których najbardziej groteskowo brzmi zakaz importu kurczaków z USA. Niewątpliwie osłabi to nieco ekonomikę amerykańską. Natomiast w Rosji wzrośnie popyt na rodzimy smakołyk w postaci słoniny. Można się śmiać z takiej polityki, ale – po zastanowieniu – będzie to śmiech przez łzy. Jeżeli będziemy ekstrapolować jej skutki, okaże się, że konsekwencją może być trwała stagnacja, dalsza autarkizacja i postępujące odchodzenie od gospodarki rynkowej.