Reklama

Rządowe pomysły na giełdowy marazm

Rząd pracuje nad zmianą Prawa bankowego w taki sposób, żeby umożliwić bankom bezpośrednie inwestowanie na giełdzie - zapowiedział wiceminister skarbu Wojciech Kowalczyk. Jego zdaniem poprawi to płynność na warszawskiej GPW, która jest obecnie jej największą bolączką.

Publikacja: 13.08.2014 12:26

Waldemar Grzegorczyk

Waldemar Grzegorczyk

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Informacją z wywiadu zamieszczonego w "Pulsie Biznesu" natychmiast zachwyciła się "Gazeta Wyborcza", która z entuzjazmem popiera wszystkie działania rządu Donalda Tuska, tytułując odpowiedni tekst na swojej stronie internetowej "Kowalczyk ma plan. Warszawską giełdę czeka rewolucja".

Oczywiście należy popierać znoszenie administracyjnych ograniczeń w działalności gospodarczej, trzeba jednak pamiętać o szczególnej roli banków. Z pewnością zmiana, o której mówi wiceminister Kowalczyk, nie pójdzie tak daleko, jak odczytali to dziennikarze GW.

Bezpośrednie inwestycje banków na giełdzie były jednym z powodów krachu finansowego na Wall Street w 1929 r. i wywołanego nim światowego kryzysu. Wyciągając z tego wnioski Kongres USA uchwalił prawa ograniczające ich działalność, m.in. wymuszające rozdział bankowości inwestycyjnej od uniwersalnej.

Stopniowe odchodzenie od tych regulacji, zapoczątkowane przed administrację Ronalda Reagana, było, w opinii wielu ekonomistów, jedną z przyczyn ostatniego kryzysu finansowego. Regulatorzy na całym świecie są wyczuleni na punkcie ryzyka ponoszonego przez banki, więc z pewnością nie dojdzie u nas do sytuacji, w której pieniądze deponowane przez klientów na rachunkach bankowych zostaną wykorzystane na spekulacje giełdowe.

Dużo ciekawsze od wątku poszerzenia jednolitej licencji bankowej jest jednak zwrócenie uwagi przez wiceministra skarbu na przyczyny pogorszenia płynności na GPW.

Reklama
Reklama

Otóż zwraca on uwagę, że "zmniejszyła się także rola otwartych funduszy emerytalnych", czym w sposób niezmiernie delikatny opisuje skutki faktycznego rozmontowania kapitałowej części systemu emerytalnego w Polsce, dokonanego przez obecny rząd. Z tego powodu z rynku zniknął jeden z największych krajowych inwestorów, czego efekty, w postaci stagnacji na giełdzie, widzimy już od dłuższego czasu. Teraz politycy i urzędnicy próbują więc sprawiać wrażenie, że naprawiają to, co przedtem popsuli.

A na co poszły pieniądze, które miały zasilać polska gospodarkę i które zabrano OFE? Teoretycznie na zatkanie dziury w finansach publicznych. Ale kiedy premier Donald Tusk zafundował ostatnio kierowcom darmowe weekendy na płatnych autostradach, nie mogłem pozbyć się wrażenia, że robi to za pieniądze, które zniknęły z mojego konta w OFE. Jestem przekonany, że takich wyborczych prezentów będzie wkrótce coraz więcej.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Wróżenie z oparów ropy
Opinie Ekonomiczne
Prof. Sławiński: Banki centralne to nie GOPR ratujący instytucje, które za nic mają ryzyko systemowe
Opinie Ekonomiczne
Prof. Kołodko: Polak potrafi
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Europa staje się najbezpieczniejszym cmentarzem innowacji
Opinie Ekonomiczne
Nowa geografia kapitału: jak 2025 r. przetasował rynki akcji i dług?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama