Zyski ze sprzedaży cyfrowej muzyki stanowią już jedną czwartą całego polskiego rynku fonograficznego. Od lat kolekcjonuje pan albumy muzyczne. Przerzucił się już pan na wersje cyfrowe?
Hirek Wrona: Niedawno na jednym z festiwali kupiłem pięć winyli zespołu The Black Keys, choć miałem już wszystkie ich albumy na komputerze, ba, także na kompaktach. Te winyle były jednak przepięknie wydane, choć nawet nie dla tych okładek je kupiłem, lecz dla brzmienia. 180-gramowe płyty, świetna jakość tłoczenia – wszystko to daje dużo lepszy dźwięk niż kompakty czy najlepsze nawet wersje cyfrowe.
Niektóre polskie albumy wychodzą już tylko cyfrowo. Nie można ich już kupić nawet na kompaktach, ?o winylach nie wspominając...
Polski rynek fonograficzny jest w przejściowym okresie. Zachłysnęliśmy się trochę tą cyfryzacją. Na świecie wydaje się płyty zarówno w formie zdigitalizowanej, jak i na kompaktach czy winylach. W Stanach do łask wróciła nawet kaseta magnetofonowa. Trochę jako gadżet i lans, ale powróciła. Sprzedaż płyt winylowych nawet wzrosła, odkąd w środku opakowań zaczęto umieszczać kod i link do strony internetowej, z której można sobie ściągnąć cyfrową wersję. U nas to się jeszcze nie przyjęło.
W Polsce muzykę na winylach sprzedają praktycznie tylko wytwórnie hiphopowe.