Winyle nie zginą

Polski rynek fonograficzny jest w przejściowym okresie. Zachłysnęliśmy się trochę tą cyfryzacją - mówi Hirek Wrona, didżej i dziennikarz muzyczny

Publikacja: 25.08.2014 08:45

Zyski ze sprzedaży cyfrowej muzyki stanowią już jedną czwartą całego polskiego rynku fonograficznego. Od lat kolekcjonuje pan albumy muzyczne. Przerzucił się już pan na wersje cyfrowe?

Hirek Wrona: Niedawno na jednym z festiwali kupiłem pięć winyli zespołu The Black Keys, choć miałem już wszystkie ich albumy na komputerze, ba, także na kompaktach. Te winyle były jednak przepięknie wydane, choć nawet nie dla tych okładek je kupiłem, lecz dla brzmienia. 180-gramowe płyty, świetna jakość tłoczenia – wszystko to daje dużo lepszy dźwięk niż kompakty czy najlepsze nawet wersje cyfrowe.

Niektóre polskie albumy wychodzą już tylko cyfrowo. Nie można ich już kupić nawet na kompaktach, ?o winylach nie wspominając...

Polski rynek fonograficzny jest w przejściowym okresie. Zachłysnęliśmy się trochę tą cyfryzacją. Na świecie wydaje się płyty zarówno w formie zdigitalizowanej, jak i na kompaktach czy winylach. W Stanach do łask wróciła nawet kaseta magnetofonowa. Trochę jako gadżet i lans, ale powróciła. Sprzedaż płyt winylowych nawet wzrosła, odkąd w środku opakowań zaczęto umieszczać kod i link do strony internetowej, z której można sobie ściągnąć cyfrową wersję. U nas to się jeszcze nie przyjęło.

W Polsce muzykę na winylach sprzedają praktycznie tylko wytwórnie hiphopowe.

Wydawcy hiphopowi są po prostu najlepiej zorganizowani. Zauważmy, że sprzedają oni swe albumy w naprawdę dużych nakładach. Ich winyle także cieszą się dużą popularnością. Jest na nie wciąż popyt. Zresztą zawsze będą takie świry jak ja, które chcą mieć muzykę w świetnej jakości na płycie winylowej. Winyle zatem nie zginą, jednak będą produktem premium, a obok nich będzie się rozwijać rynek muzyki cyfrowej. Coraz popularniejsze będą tzw. wypożyczalnie, czyli serwisy streamingowe.

W których za miesięczną opłatę mamy dostęp do milionów plików muzycznych.

Za śmiesznie niską opłatę, dodajmy. Do takich „wypożyczalni" należy przyszłość. Większość ludzi przestała już kupować fizyczne wersje albumów, bo nie są im one do niczego potrzebne. Powoli przestają je także nielegalnie ściągać, bo po co ściągać, skoro za 20 złotych miesięcznie mają dostęp praktycznie do całej muzyki świata. Ludzie nie chcą gromadzić płyt w domu. Owszem, bardzo ładnie wyglądają na półkach, ale to już jest swego rodzaju snobizm. Dawniej ludzie kupowali książki, które niekoniecznie nawet czytali, teraz niektórzy tak kupują płyty.

—rozmawiał Michał Płociński

Zyski ze sprzedaży cyfrowej muzyki stanowią już jedną czwartą całego polskiego rynku fonograficznego. Od lat kolekcjonuje pan albumy muzyczne. Przerzucił się już pan na wersje cyfrowe?

Hirek Wrona: Niedawno na jednym z festiwali kupiłem pięć winyli zespołu The Black Keys, choć miałem już wszystkie ich albumy na komputerze, ba, także na kompaktach. Te winyle były jednak przepięknie wydane, choć nawet nie dla tych okładek je kupiłem, lecz dla brzmienia. 180-gramowe płyty, świetna jakość tłoczenia – wszystko to daje dużo lepszy dźwięk niż kompakty czy najlepsze nawet wersje cyfrowe.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację