Rządowy program restrukturyzacji górnictwa. Porozumienie ze związkami zawodowymi

Premier Ewa Kopacz zawarła porozumienie z górnikami. Dzięki temu zyskała tylko jedno – trochę czasu z umiarkowanym spokojem społecznym.

Publikacja: 22.01.2015 04:18

Michał Zieliński

Michał Zieliński

Foto: Rzeczpospolita

Na porozumieniu sporo tracimy. Restrukturyzacja górnictwa wydaje się dość wątpliwa, porozumienie ze związkami jest nieostre, jego interpretacja zapewne stanie się pretekstem do następnych kryteriów ulicznych, a jednocześnie została skompromitowana polska demokracja.

Porządek prawny powinien być taki, że rząd przygotowuje projekt ustawy,  natomiast Sejm i Senat po stosownej obróbce ją uchwala. Tym razem projekt trafił do Sejmu jako dzieło grupy posłów, a Sejm zajął się nim zgodnie z zasadą „trzy czytania w jedną noc". Podobnie zaczął działać Senat, ale nagle się zmęczył i debatę odroczył. Szef senackiej komisji oświadczył, że ustawa musi uwzględniać ustalenia zawarte w porozumieniu z górnikami.

Być może taką procedurę warto upowszechnić. Można przecież tuż po wyborach wysłać parlamentarzystów na urlopy przedemerytalne, a o wydaniu 3 miliardów złotych z budżetu niech decyduje rząd w bezpośrednich negocjacjach ze związkami zawodowymi, związkami wyznaniowymi czy kibicami Legii. Zwłaszcza że wszystko to najpewniej pójdzie w gwizdek.

Z rządowego planu restrukturyzacji i sprzedaży kopalń inwestorowi niewiele zostało. Na razie inwestor jest jeden. To państwowy Węglokoks, któremu podrzucono kukułcze jajo,  czyli Nową Kompanię Węglową, dodając jeszcze kopalnię Bobrek-Centrum. Restrukturyzacja ma być prowadzona w oryginalny sposób. Nie ma mowy o zmianie form wynagradzania ani o redukcji zatrudnienia, choć  udział płac w kosztach wynosi aż 60 proc. (taka struktura jest charakterystyczna dla ręcznej szwalni). Co ważne, już dzisiaj interpretacja porozumienia jest różna. Rząd mówi, że „żaden górnik dołowy nie straci pracy", a pan Dominik Kolorz, że „żaden pracownik kopalni nie straci pracy".

W rządowym projekcie restrukturyzacji było zapisane, że „najistotniejszym elementem jest wprowadzenie sześciodniowego tygodnia pracy" oraz podzielenie wynagrodzenia „na część stałą oraz część zmienną uzależnioną od wyników spółki". W zawartym porozumieniu znalazło się natomiast stwierdzenie, że „podstawą nowego zakładowego układu zbiorowego pracy w Nowej Kompani Węglowej SA będą dotychczasowe zapisy porozumień zbiorowych funkcjonujących w Kompanii Węglowej SA".

Można z tego wysnuć dwa wnioski. Po pierwsze, że wszystko zostanie sprowadzone jedynie do przemalowania szyldu, co raczej nie będzie wystarczającą zachętą dla prywatnego inwestora. Po drugie, nawet na przemalowanie szyldu muszą wyrazić zgodę związki zawodowe, a mogą one zaprotestować choćby wtedy, gdy  nie będzie się im podobać wielkość lub kolor czcionki. Podobnie jest z wyborem inwestora (podobno guru Ravi namawia do zakupu kopalń Palikota). Jak twierdzi pan Kolorz, „porozumienie zakłada, że nawet gdy procesy inwestorskie się nie powiodą, to i tak wszyscy pracownicy tych kopalń przewidzianych do likwidacji mają gwarancję zatrudnienia, podkreślam – wszyscy pracownicy".

Rząd, lansując swój program, straszył, że odstąpienie od jego realizacji będzie oznaczać konieczność wydania z budżetu 20 mld zł przez pięć na pokrycie strat kopalń. Wygląda na to, że po zmianach rząd będzie musiał wydać (wliczając pieniądze przedsiębiorstw państwowych) 19 mld 999 mln zł. Radykalnej poprawy sytuacji nie ma co się spodziewać.

Na razie rządzący mają nadzieję, że sporym kosztem kupili czas i spokój na dziewięć miesięcy, czyli do wyborów parlamentarnych. Ale to wcale nie jest pewne, bo wydaje się, że związki zawodowe trochę inaczej odczytują zawarte porozumienie.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10