Gdy opadnie fala kryzysu – banki pisane na nowo

Spróbujmy się pokusić o spojrzenie na polski system bankowy, odrzucając na chwilę zmieniające się jak w kalejdoskopie nagłówki portali ekonomicznych, prasy branżowej, blogów śledzących nastroje rynku.

Publikacja: 23.03.2015 12:00

Młode pokolenie chce, by banki były mobilne i interaktywne

Młode pokolenie chce, by banki były mobilne i interaktywne

Foto: 123RF

Zdystansujmy się od gorącej dyskusji o kredytach hipotecznych, szwajcarskich stopach czy polityce luzowania ilościowego. Na koniec odrzućmy informacyjny szum i zapomnijmy o wyzwaniach dnia codziennego, które stoją przed zarządzającymi aktywami i ich klientami.

Banki w formie

Sytuacja polskiego sektora, gdy przyjrzymy się jej z lotu ptaka, nie wygląda źle. Fala globalnego kryzysu finansowego, która podtopiła systemy bankowe największych rynków, zdążyła znacznie osłabnąć, zanim dotarła nad Wisłę. Napotkała jednak barierę konserwatywnych regulacji, ostrożnego podejścia do ryzyka systemowego i zdrowych fundamentów. Być może wcześniej blokowały one raptowny wzrost i były krytykowane za zbytnią powściągliwość, ale sprawdziły się w chwili próby. To wszystko jednak historia.

Polskie banki oparły się kryzysowi, ale za chwilę czeka je test znacznie poważniejszy, bo wynikający ze zmian społecznych, które można porównać tylko z powojennym baby boomem w USA.

Chciałbym zwrócić uwagę na zmiany demograficzne. Kim jest dzisiaj, a kim będzie za kilkanaście lat klient banku? To pokolenie millennials urodzone na przełomie lat 80. i 90.: pewni siebie, niecierpliwi, przedsiębiorczy i internetowi. Myli się ten, kto twierdzi, że są jak carte blanche i tylko czekają, by bank zaoferował im jakże niezbędne: konto, kartę i kredyt.

To pokolenie nie potrzebuje produktów bankowych! To banki potrzebują ich jako klientów. Oni nie przyjdą do oddziału po konto – mają Google Wallet. Po co mają płacić kartą – przecież jest mobilny SkyCash, a kredyt, zwłaszcza na rozwój własnego biznesu, mogą zastąpić crowdfundingiem.

Banki, które nie zrozumieją, że przestały mieć monopol na dostarczanie usług finansowych, mogą niedługo przeżyć znacznie większe tsunami niż kryzys finansowy z 2008 r. To, co dla jednych jest barierą, inni przekuwają w szansę. Dlatego instytucje finansowe muszą zaoferować złożony system nastawiony na zaspokajanie potrzeb, a nie dostarczanie produktów. Muszą przejść rewolucję, jaką dawno ma za sobą np. branża modowa, która już nie sprzedaje ubrań, lecz poczucie przynależności, oddaje styl życia, przekonania, pozwala wyrażać siebie.

Rola integratora

Banki, by być atrakcyjne, powinny się stać agregatorami wartości, dostarczającymi finansowych oraz pozafinansowych komponentów tworzących zintegrowane rozwiązania dla rzeczywistych potrzeb swoich klientów. Dziś, oferując np. kredyty hipoteczne, są tylko jednym z wielu dostawców. Mają jednak potencjał, aby zintegrować wokół siebie wszystkie narzędzia potrzebne klientowi przy zakupie nieruchomości.

Co więcej, dzięki zaawansowanej analityce i narzędziom predykcyjnym mogą z dużym prawdopodobieństwem wytypować osoby zainteresowane taką inwestycją w przyszłości i umiejętnie łącząc przekaz marketingowy, edukację oraz dostosowując ofertę, być przy kliencie, gdy podejmie on decyzję o zakupie, i przeprowadzić go przez cały ten proces. Doradzą przy wyborze odpowiedniego lokum, pomogą w negocjacjach z deweloperem, zaproponują finansowanie, a następnie ubezpieczenie i ofertę inteligentnego domu.

Oczywiście bank jako integrator nie powinien być właścicielem wszystkich tych rozwiązań, ale jak zaufany broker doradzić najlepsze warianty. Warto zwrócić uwagę, że przykład z zakupem nieruchomości można przełożyć na wszystkie sfery życia związane z zakupami: wyjazd na wakacje, polisy ubezpieczeniowe, oszczędzanie na emeryturę, kupno samochodu itp.

Klient na piedestale

Wdrożenie „nowego banku" na pewno nie jest proste. Zmusza mocno sformalizowaną i hierarchiczną strukturę korporacji finansowych do redefinicji swoich wizji i misji. By mogło być skuteczne, musi spowodować wymazanie starego kredo bankowców. Branża musi napisać je na nowo. Bez postawienia klienta i jego potrzeb na piedestale rolę tradycyjnych banków mogą niedługo przejąć organizacje bardziej elastyczne, bardziej dostosowane, bliższe „nowemu klientowi".

Autor jest Senior Managing Directorem Global Banking w firmie Accenture

Opinie Ekonomiczne
Jak zaprząc oszczędności do pracy na rzecz konkurencyjnej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Blackout, czyli co naprawdę się stało w Hiszpanii?
Opinie Ekonomiczne
Czy leci z nami pilot? Apel do premiera
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Pytam kandydatów na prezydenta: które ustawy podpiszecie? Czas na konkrety
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku