Za sprawą obu panów ostatnio sporo czasu spędzałem nad prawem podatkowym i praktyką jego wykonywania. Przez chwilę znowu miałem wrażenie, że po przebiciu kolejnego dolnego poziomu głębiej nie można. Że to już dno ostateczne. Gratulacje, Panowie. Da się. Wy to zawsze potraficie.
Ministerstwo Finansów rozpoczęło zakrojoną na szeroką skalę walkę z nagannym procederem wyłudzania VAT przy obrocie elektroniką, w szczególności telefonami komórkowymi. Wszyscy wiemy, że w Polsce funkcjonują groźne mafie, które ten podatek wyłudzają, narażając Skarb Państwa na wielomiliardowe straty.
Ponieważ taką mafię wykryć niełatwo, kończy się tym, z czym mamy do czynienia zawsze. Panowie Szczurek i Kapica z braku wyników w walce z poważną przestępczością wzięli się do drobnych przedsiębiorców. Takich, których fiskus ma na wyciągnięcie ręki. Wiadomo, że najłatwiej dorwać tego, który działa legalnie i nic nie ukrywa. Zarzuca się im, tym legalnym, „pozorność dokonywanych transakcji", czyli że nie miały one sensu ekonomicznego. Kto o tym sensie decyduje? Urzędnik. Jak ma decydować? Zawsze na niekorzyść. Zgodnie z zasadą Feliksa Dzierżyńskiego, że nie ma ludzi niewinnych, są tylko słabi przesłuchujący.
Potwierdzeniem tej zasady jest też list ostrzegawczy, który Ministerstwo Finansów wystosowało rok temu do ludzi zajmujących się handlem elektroniką. Treść listu była bardzo ogólna. Cechy charakterystyczne przestępstwa opisano w nim tak, że można je przypisać także działaniom zgodnym z prawem. No i faktycznie się sprawdza. Bo kontrolerzy jadą po wszystkich – byle działali legalnie, bo wtedy jest łatwo.
Kolejny przykład skarbówkofobii? Znowu się ktoś czepia biednych panów ministrów, którzy w pocie czoła wykuwają nowszą, uczciwszą Polskę, jak sami by to pewnie wytłumaczyli? Polecam więc Państwu niedawny raport NIK poświęcony działaniom skarbówek. Bezradna w obliczu dużych, nieprzeszkolona, nieudolna, koncentruje się na drobnych przedsiębiorcach.