Reklama

Państwo wierzy w monopole

Śledząc działania i słowa przedstawicieli Skarbu Państwa tylko z ostatniego tygodnia, można odnieść wrażenie, że zmieniły się podstawy funkcjonowania wolnego rynku.

Aktualizacja: 08.10.2015 22:08 Publikacja: 08.10.2015 22:00

Państwo wierzy w monopole

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Kiedyś o jego rozwoju świadczyła wielość podmiotów na nim działających. Dziś lansuje się raczej wizję, że rynek jest już na tyle konkurencyjny, że nie zaszkodzi go trochę zmonopolizować. Bo czymże innym byłoby połączenie dwóch największych polskich rafinerii, czyli PKN Orlen i Lotosu, którego nie wyklucza szef resortu Andrzej Czerwiński?

Ci, którzy prowadzili małe stacje paliw w pobliżu tych należących do jednej z wymienionych wyżej wielkich grup, doskonale znają reguły prowadzonej przez nie wojny cenowej. Zbankrutowali, a jeśli przetrwali, to tylko dzięki prowadzeniu przy stacjach biznesów pobocznych. Bo ceny paliwa dyktują duże rafinerie.

Pomysł połączenia spółek paliwowych wracał w ciągu ostatnich dziesięciu lat kilkakrotnie. Tylko że za każdym razem w przeszłości był bombardowany głosami oburzonych krytyków broniących zasad wolnego rynku i konkurencji. Ale dziś w odpowiedzi słyszymy słowa ministra: „Życie zawsze wymaga rozwoju; to, co parę lat temu było idealne, wcale nie musi być dobre jutro".

Czy naprawdę aż tak wiele się zmieniło? Czy dzięki monopolizacji rynku po fuzji dwóch polskich rafinerii ceny na stacjach paliw będą spadały proporcjonalnie do taniejących ostatnio surowców? Śmiem wątpić. Bo niewiele zaoszczędziliśmy na tankowaniu, nawet w obecnej sytuacji, gdy konkurują dwie duże firmy.

Słowa ministra o konieczności łączenia koncernów brzmią niebezpiecznie. Tendencja do budowania narodowych czempionów rozlewać się zaczyna na najważniejsze segmenty gospodarki. Dziś tworzy się koncerny paliwowo-energetyczne. Nie po to, żeby nasze rachunki za prąd były tańsze.

Reklama
Reklama

Chodzi raczej o to, by spółki mogły udźwignąć wielomiliardowe inwestycje: już prowadzone i te dopiero planowane. Ale też o to, by w wielkim worku mniej było widać dzisiejsze problemy latami nierestrukturyzowanych kopalń. Za wszystko i tak zapłaci odbiorca. Tym bardziej że kiedy mniejsza liczba działających na rynku podmiotów zdusi konkurencję, może już nie mieć wyboru tańszego sprzedawcy prądu.

Kiedyś o jego rozwoju świadczyła wielość podmiotów na nim działających. Dziś lansuje się raczej wizję, że rynek jest już na tyle konkurencyjny, że nie zaszkodzi go trochę zmonopolizować. Bo czymże innym byłoby połączenie dwóch największych polskich rafinerii, czyli PKN Orlen i Lotosu, którego nie wyklucza szef resortu Andrzej Czerwiński?

Ci, którzy prowadzili małe stacje paliw w pobliżu tych należących do jednej z wymienionych wyżej wielkich grup, doskonale znają reguły prowadzonej przez nie wojny cenowej. Zbankrutowali, a jeśli przetrwali, to tylko dzięki prowadzeniu przy stacjach biznesów pobocznych. Bo ceny paliwa dyktują duże rafinerie.

Reklama
Opinie Ekonomiczne
Katarzyna Kucharczyk: Sztuczna inteligencja jest jak śrubokręt
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: PiS wiele nie ugra na „aferze KPO”. Nie nadaje się na ośmiorniczki
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Polska bezbronna przed dronami. To kolejne ostrzeżenie
Opinie Ekonomiczne
Cezary Stypułkowski: 20 miliardów na stole. Co oznacza reorganizacja PZU i Pekao
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Wniosek z rozmów o pokoju jest oczywisty: musimy się zbroić
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama