Obietnice wyborcze pod lupą: PiS

Dodatek na dzieci, podwyższenie kwoty wolnej od podatku, obniżenie wieku emerytalnego, obniżenie CIT dla małych i średnich firm – to tylko część propozycji wyborczych PiS, które będą stanowiły koszt dla sektora finansów publicznych.

Publikacja: 19.10.2015 21:00

Obietnice wyborcze pod lupą: PiS

Foto: case

Prawo i Sprawiedliwość wskazuje jako źródło ich finansowania opodatkowanie banków i sklepów wielkopowierzchniowych oraz zwiększenie ściągalności VAT. Jak proponowane zmiany mogą wpłynąć na finanse publiczne, wylicza starszy ekonomista w CASE – Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych.

Miliardy na zasiłki rodzinne

Propozycja 500 zł na drugie i kolejne dziecko jest jedną ze sztandarowych obietnic PiS. Jej celem jest wsparcie rodzin wielodzietnych i odwrócenie niekorzystnych zmian demograficznych. Realizacja tej obietnicy wiązałaby się jednak ze znaczącym kosztem. Według ostatniego spisu powszechnego do uzyskania wsparcia byłyby uprawnione 3 miliony dzieci w wieku 0–18 lat. Koszt wprowadzenia zasiłków rodzinnych wyniósłby zatem około 18,1 mld zł rocznie. Liczymy jednak, że więcej pieniędzy w kieszeni rodzin to większe wydatki na konsumpcję – szacujemy, że można się będzie spodziewać ok. 2,1 mld przychodów z tytułu VAT. Łączny koszt tego pomysłu to zatem 16 mld zł.

Podwyższenie kwoty wolnej od podatku z 3091 zł do 8000 zł ma zmniejszyć klin podatkowy najmniej zarabiających. Skorzystają jednak na tym wszyscy podatnicy. Przyjmując do wyliczeń dane z najbardziej aktualnego Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności GUS, w Polsce jest łącznie około 16,3 miliona zatrudnionych. W znakomitej większości zatrudnieni otrzymują dochód opodatkowany w kwocie wyższej niż 8 tys. zł rocznie. Dodatkowe 882 zł w kieszeni każdego podatnika obciążyłoby budżet centralny i budżety samorządów z tytułu straty w PIT kwotą 14,4 mld zł. Po uwzględnieniu dodatkowych wpływów z tytułu VAT, które, jak przewidujemy, spowoduje wzmożona konsumpcja, koszt tej reformy wyniesienie około 12,7 mld zł rocznie.

Obniżenie wieku emerytalnego nie tylko zmniejszy wysokość przyszłych emerytur, ale będzie również dodatkowym obciążeniem dla sektora finansów publicznych. Reforma systemu emerytalnego wywołałaby znaczącą zmianę stosunku liczby pobierających emeryturę do płacących składkę. Uwzględniając w oszacowaniach liczbę tych, którzy dobrowolnie podjęliby pracę (mimo prawa do emerytury), stosunek emerytów do płacących składkę wyniósłby około 0,38 (w 2020 roku) w przypadku obecnie przyjętego wieku emerytalnego.

W przypadku obniżenia wieku emerytalnego współczynnik ten wzrósłby do 0,51. Taki wskaźnik będzie implikował konieczność obniżenia średniej emerytury o niemal 36 proc., by zbilansować wpływy do systemu i wypływy z niego. Mniejsza emerytura to zmniejszona konsumpcja, a co za tym idzie – spadek wartości odprowadzanego VAT. Z kolei mniejsza liczba pracujących to mniejsze wpływy z PIT i składki zdrowotnej.

Podsumowując, łączny koszt tej reformy bez uwzględnienia kosztu bilansowania wysokości emerytur wyniósłby 8,8 mld zł. Gdyby uwzględnić element bilansowania, koszt ten wyniósłby nawet 14,5 mld rocznie. W związku z tym, że społeczeństwo się starzeje, ta liczba z każdym rokiem będzie większa.

VAT niższy, ale lepiej ściągany

Propozycje PiS obejmują również stronę dochodową budżetu państwa. Należy do nich propozycja obniżenia CIT dla małych i średnich przedsiębiorstw. Na podstawie danych GUS o przychodach i kosztach przedsiębiorstw szacujemy bezpośredni koszt: o 4 mld mniej w sektorze finansów publicznych.

Idźmy dalej: czy zmiany podatkowe zaproponowane przez PiS wystarczą na pokrycie kosztów zwiększonych wydatków? Spójrzmy poniżej.

Zmiany w VAT. W planach jest obniżenie stawki VAT do 22 proc. przy jednoczesnym zwiększeniu ściągalności podatku. Pierwsze założenie można łatwo policzyć: przy obecnej stawce podstawowej, niezmienionych stawkach zredukowanych i dzisiejszej ściągalności, straty budżetu centralnego wyniosłyby 4,9 mld zł.

Znacznie trudniejsza jest ocena skutków poprawy ściągalności podatków bez informacji od PiS o mechanizmach, które mogłyby tę ściągalność zwiększyć. Z raportu CASE, przygotowanego na zlecenie Komisji Europejskiej, wynika, że tzw. luka w VAT obrazująca nieefektywność pobierania podatku jest w Polsce bardzo wysoka – w 2013 roku wyniosła aż 26 proc., i dalej rośnie pomimo aktywnych działań podejmowanych przez Ministerstwo Finansów.

Ale załóżmy, że PiS wypracuje sposób na zwiększenie efektywności pobierania podatku do poziomu takiego jak w Niemczech, czyli około 11 proc. Zestawiając korzyści budżetu państwa z niezwykle optymistycznego scenariusza lepszej ściągalności VAT ze zmniejszonymi wpływami z tytułu obniżenia stawki podstawowej, można byłoby liczyć na dodatkowe 20 mld zł.

Podatkiem w banki i hipermarkety

Wzorem Węgier PiS proponuje obciążyć instytucje finansowe tzw. podatkiem bankowym. Na Węgrzech spowodowało to zwiększenie kosztów usług instytucji finansowych i spadek wolumenu przyznanych kredytów o jedną czwartą. Pomijając ten efekt, wielkość aktywów przemnożona przez stawkę 0,39 proc. i korekta o mniejsze zyski z tytułu CIT, którym obłożony jest sektor bankowy – 5 mld zł rocznie więcej w sektorze finansów publicznych.

Podatek od hipermarketów. PiS proponuje obłożenie hipermarketów podatkiem od obrotu w kwocie 1 proc. Obecnie sklepy wielkopowierzchniowe stanowią 14 proc. rynku sprzedaży detalicznej produktów spożywczych w Polsce. Po wdrożeniu podatku hipermarkety musiałyby zapłacić około 300 mln zł rocznie. Trzeba pamiętać, że owo 300 mln nie tylko zasili budżet państwa, ale też uszczupli budżet gospodarstw domowych korzystających dzisiaj z atrakcyjnych cen sklepów wielkopowierzchniowych.

Bilans propozycji gospodarczych PiS to 16,2 mld zł w przypadku, gdy nieznany nam sposób likwidacji luki w VAT zadziała; jeśli nie – łączny koszt wyniósłby 41,1 mld zł i dwukrotnie zwiększył deficyt publiczny.

W związku z brakiem konkretnych rozwiązań poprawy efektywności zbierania podatków należy zakładać, że realizacja propozycji PiS kosztowałaby sektor publiczny około 41,1 mld zł rocznie. Oznacza to, że każdy pracujący zadłużałby się o około 244 zł każdego miesiąca. Dlatego przy ocenie skutków realizacji tego programu wyborczego należy mieć na uwadze casus Grecji.

Życie na koszt państwa?

Słuchając obietnic polityków, warto pamiętać o dwóch kwestiach: manipulacje liczbami pojawiają się głównie po stronie trudno wymiernych aspektów, takich jak na przykład efektywność ściągania podatków. I tu wyborcy powinni być szczególnie uważni.

Kolejny ważny wniosek – reformy w sektorze finansów nie działają w odosobnieniu – jedna zmiana wywołuje falę (często negatywnych) konsekwencji i trzeba być ich świadomym. Trzeba też pamiętać, że państwo to my. Pracując krócej, dostaniemy niższe emerytury, a kraj ogólnie zbiednieje.

Wspomnijmy słowa ekonomisty Claude'a Frédérica Bastiata: „Wszyscy chcemy żyć na koszt państwa, ale zapominamy, że to państwo żyje na nasz koszt".

Prawo i Sprawiedliwość wskazuje jako źródło ich finansowania opodatkowanie banków i sklepów wielkopowierzchniowych oraz zwiększenie ściągalności VAT. Jak proponowane zmiany mogą wpłynąć na finanse publiczne, wylicza starszy ekonomista w CASE – Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych.

Miliardy na zasiłki rodzinne

Pozostało 96% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację