Państwo pomoże start-upom

Magnesem, którym chcemy przyciągać młode i innowacyjne firmy, będzie pokazanie, że w Polsce mogą mieć dużego klienta. Tym największym może być państwo, np. poprzez zamówienia publiczne – mówi wiceminister rozwoju .

Publikacja: 11.01.2016 20:00

Państwo pomoże start-upom

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Rz: Rząd Beaty Szydło od początku deklaruje, że chce rozwijać innowacyjność gospodarki. Dlaczego?

Bez innowacji nie wyjdziemy z pułapki średniego rozwoju. Polską gospodarkę wciąż napędza paliwo niskiej ceny wynikającej z niskich kosztów pracy, jednak ta rezerwa wzrostu właśnie się wyczerpuje. Albo będziemy mieli nowe, ciekawe produkty, które swoją przewagę konkurencyjną będą budowały na jakości, nowatorskich rozwiązaniach, nowych procesach, albo – w najlepszym razie – zatrzymamy się w rozwoju w miejscu, w którym jesteśmy. Tyle że gospodarka nie zna słowa „zatrzymanie" – jest albo wzrost, albo spadek.

Chcemy rozwijać gospodarkę, dlatego stawiamy na innowacyjność. To żmudny proces wymagający kompetencji, cierpliwości, rozważnych, ale i ryzykownych działań oraz kapitału. Z pewnością nie będziemy w stanie sprawić, że w ciągu pół roku Polska gospodarka stanie się najbardziej innowacyjna. Możemy jednak stworzyć instrumenty, które pozwolą nam konkurować z najlepszymi w perspektywie pięciu lat.

Od dawna mówi się o konieczności rozwoju innowacji. Ale temat ten ciągle pozostaje w fazie zapowiedzi.

Istotnym ograniczeniem, choć wcale nie najważniejszym, jest brak kapitału. Na innowacje stać tych, którzy mają znaczące rezerwy i kompetencje w ocenie ryzyka. Charakterystyczną cechą tworzenia innowacji jest bowiem ryzyko biznesowe. Najciekawszy projekt, patent, może po prostu nie znaleźć zapotrzebowania na rynku. Każde ryzyko technologiczne jest kosztochłonne. Kolejną przeszkodę stanowi brak popytu wspieranego przez państwo. Nie zapominamy, że Dolinę Krzemową zbudowały zamówienia amerykańskiego Departamentu Obrony. Każdy prywatnie zainwestowany w innowacje izraelski szekel wsparł drugi z budżetu państwa. Niezwykle ekspansywne gospodarki skandynawskie także wsparły pieniądzem publicznym fundusze wysokiego ryzyka. Korzystając z tych doświadczeń, chcemy dziś przełamać polską niemoc innowacyjną. Ostatnia wreszcie blokada to brak koordynacji instrumentów służących polityce innowacyjnej.

Jakie to instrumenty?

W ciągu najbliższych pięciu lat będziemy mogli zainwestować nieco ponad 16 mld euro właśnie w innowacje. To pieniądze zarówno w programach krajowych, jak i regionalnych. Dziś mamy funduszowe zamki warowne, między którymi nie ma mostów. PARP ogłasza konkursy, nie dostrzegając programów NCBiR, programy regionalne powielają te krajowe, choćby takie, jak „Bony na innowacje". Poza pomocą bezzwrotną w tej perspektywie finansowej powinniśmy zbudować całą sieć instrumentów zwrotnych. Wiemy, że korzystanie z nich wymaga pracy z przedsiębiorcami i edukacji. Jesteśmy przekonani, że potrzebna jest też jednoznaczna gotowość ze strony państwa do podzielenia się ryzykiem. Jednym z elementów naprawy tej sytuacji jest powołanie Rady ds. Innowacyjności...

...i spółki Skarbu Państwa.

Nie mamy wątpliwości, że impulsem powinny być działania spółek Skarbu Państwa. Oczekujemy od nich zmiany sposobu myślenia w poszukiwaniach nowych kierunków rozwoju. Potencjał polskich przedsiębiorców bywa niedostrzegany bądź niedoceniany na polskim rynku, czego przykładem może być firma Saule Technologies, która szukała inwestora wśród polskich czempionów, ale nie znalazła drzwi, do których mogłaby zapukać. Dopiero inwestor azjatycki pomógł rozwinąć jej produkt. Dziś spółka Skarbu Państwa, która kilka lat temu nie była zainteresowana tą inwestycją, kupuje produkt ze znacznie wyższą marżą. Przykład Saule pokazuje, że w gronie największych graczy polskiej gospodarki trzeba zmienić sposób myślenia i zaszczepić chęć poszukiwania nowych rozwiązań. Wiemy, że młode, innowacyjne firmy nie szukają bezzwrotnych dotacji czy pomocy publicznej. Najważniejszy dla ich rozwoju jest rynek zbytu. Magnesem, którym chcemy przyciągać, będzie pokazanie, że w Polsce mogą mieć dużego klienta. Największym może być państwo, np. poprzez zamówienia publiczne.

W jaki sposób?

Jednym z projektów, które mamy już w planie, jest ustawa o zamówieniach publicznych. Jedną z podstawowych jej bolączek jest konieczność stosowania kryterium ceny minimalnej. Nie trzeba jednak jej wyrzucać z kryteriów przetargowych. Wystarczy zmiana definicji, w której cena minimalna rozumiana byłaby jako koszt eksploatacji, a nie zakupu, by promować nowatorskie rozwiązania. Te, choć mogą być droższe na początku, finalnie mogą przynieść oszczędności. I z całą pewnością będzie wśród nich wiele innowacyjnych rozwiązań. Polityka zamówień jest bardzo istotna w rozwoju innowacyjności i może szybko wydać owoce. Dobrym przykładem może być start-up Estiomote. Firma wymyśliła i wyprodukowała sensory, tzw. beacony, oferując jednocześnie oprogramowanie do liczenia ruchu mieszkańców w środkach transportu publicznego. Dotąd w większości miast robiono to ręcznie. Kraków zamówił takie nowatorskie rozwiązanie. To jedno zamówienie stało się przepustką do kolejnych zamówień, składanych m.in. przez miasta z Niemiec czy Holandii.

Na świecie finansowaniem start-upów na wczesnym ich etapie zajmują się m.in. fundusze wysokiego ryzyka.

Chcielibyśmy, aby spółki Skarbu Państwa utworzyły fundusz lub wsparły już istniejący, np. przy Agencji Rozwoju Przemysłu – ARP Venture. Fundusz dobrze działający wymaga doświadczonych ekspertów. Do projektu zapraszamy już dziś tych, którzy są mentorami, aniołami biznesu i już z powodzeniem inwestują. Oni pomogą nam ocenić ryzyko i podjąć dobre decyzje. Nie zamykamy się wyłącznie na ekspertów z Polski. W gronie panelu eksperckiego znajdą się też oczywiście fundatorzy.

Jak miałaby wyglądać działalność funduszu?

W ramach pilotażu w pierwszym roku w ramach otwartych innowacji mogłoby się pojawić około 100 projektów. Zakładamy, że z tego grona wybierzemy około 20, które będą przechodziły do kolejnych faz. Będziemy zadowoleni z wdrożenia po pierwszym roku dziesięciu nowych produktów. Dzisiaj ARP Venture dysponuje kwotą 55 mln zł. Docelowo, przy założeniu dokapitalizowania go ze środków europejskich, możliwym scenariuszem jest kwota 770 mln zł w perspektywie kilku lat.

Po ile spółki Skarbu Państwa złożą się na ten fundusz?

Nie określamy kwoty. Chcemy, by wpłacały one określony ułamek procentu swoich przychodów.

Czy będzie dodatkowo jakiś system zachęt dla start-upów?

Pracujemy nad projektem „Pakiet na start". Rozważamy wprowadzenie nowej formy prawnej – spółki beznominałowej. Do założenia takiej działalności nie potrzeba kapitału, towarzyszy temu również maksymalne uproszczenie rejestracyjne. Spółkę wystarczy zarejestrować u notariusza. Może to być atrakcyjne dla wszystkich, którzy zaczynają działalność.

Jak chcecie zatrzymać młodych i utalentowanych ludzi w Polsce oraz zdynamizować mocno kulejącą dziś współpracę nauki z biznesem?

Liczymy, że magnesem do pozostania w Polsce będzie sam otwarty na innowacje rynek największych graczy. I nie chcemy się koncentrować tylko na spółkach państwowych. Do projektu zapraszamy 350 prywatnych polskich firm dużych i średniej wielkości. Współpraca nauki z biznesem to chyba najtrudniejszy temat. Ograniczenia są głównie po stronie świata nauki. Dlatego Ministerstwo Nauki zapowiada zmianę w zasadach uzyskiwania tytułów i stopni naukowych. W projekcie zmiany ustawy o szkolnictwie wyższym ma się znaleźć tzw. doktorat i habilitacja wdrożeniowe. Rozpoczęliśmy też przegląd ponad 50 instytutów badawczo-rozwojowych. Chcemy, by stały się elastycznym zapleczem naukowo-badawczym dla biznesu.

CV

Jadwiga Emilewicz od listopada jest podsekretarzem stanu w Ministerstwie Rozwoju. Odpowiada za opracowanie i wdrażanie dokumentów strategicznych w gospodarce i działania sprzyjające innowacyjności. Pracowała w departamencie spraw zagranicznych premiera. Była radną Sejmiku Województwa Małopolskiego.

Rz: Rząd Beaty Szydło od początku deklaruje, że chce rozwijać innowacyjność gospodarki. Dlaczego?

Bez innowacji nie wyjdziemy z pułapki średniego rozwoju. Polską gospodarkę wciąż napędza paliwo niskiej ceny wynikającej z niskich kosztów pracy, jednak ta rezerwa wzrostu właśnie się wyczerpuje. Albo będziemy mieli nowe, ciekawe produkty, które swoją przewagę konkurencyjną będą budowały na jakości, nowatorskich rozwiązaniach, nowych procesach, albo – w najlepszym razie – zatrzymamy się w rozwoju w miejscu, w którym jesteśmy. Tyle że gospodarka nie zna słowa „zatrzymanie" – jest albo wzrost, albo spadek.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację