Jeszcze stary rząd nie spakował bagaży, a już rozgorzał spór, jak nowy powinien zarządzać kasą państwa. Polska Sieć Ekonomii apeluje, by nie zaciskał pasa, bo „pieniądze są i będą” – w kontrze do ostrzeżeń, że wbrew zaklęciom premiera Morawieckiego stan finansów państwa, z wydatkami poupychanymi poza budżetem, m.in. w funduszu przeciwdziałania covidowi, nie jest dobry i szybka realizacja wszystkich obietnic grozi wystrzałem deficytu budżetowego.
Ostrożność jest uzasadniona także z uwagi na kompulsywne zakupy uzbrojenia na kredyt przez ministra Błaszczaka. Kosztów MON nie ujawnia, ale były wiceminister obrony Janusz Zemke szacuje je na 900 mld zł, czyli aż 30 proc. PKB! Dlatego dopóki nowy minister finansów nie obejrzy stajni Augiasza, jaką stały się finanse publiczne, dopóty lepiej nie przesądzać, co z obietnic realizować od razu, a co potem.
Czytaj więcej
Fundusz Przeciwdziałania Covid-19 najwięcej pieniędzy wydał na rekompensaty wynikające z wysokiej inflacji w 2023 r.
Warto być ostrożnym, bo pieniądz na świecie przestał być darmowy. Rentowność polskich obligacji dziesięcioletnich sięga momentami 6 proc., a np. amerykańskich – 5 proc. Wysoki koszt długu zostanie na lata, bo końca walki z nadmierną inflacją nie widać. Kolejne emisje długu, sprzedawane, by spłacić stary, będą drogie. I choćby dlatego będzie on rósł szybciej. I marna pociecha, że wynosi 48 proc. PKB, bo wystarczą dwa–trzy lata deficytu 5–6 proc. PKB, by zbliżyć się do granicy 60 proc. A potem albo zacisnąć pasa, co grozi recesją, albo zamknąć oczy i brnąć dalej.
Grozi nam nie tyle scenariusz grecki, co włoski. Italia aż po lata 60. szybko się rozwijała, potem bardzo podniosła wydatki socjalne. A gdy lata 70. i kryzys naftowy przyniosły na przemian fale wysokiej inflacji i spadku PKB, jej dług wystrzelił. W tym upatruje się korzeni sięgającego dziś 145 proc. PKB długu Włoch. Gdyby nie on, Włosi mieliby nadwyżkę w budżecie.