Andrzej K. Koźmiński: Rewolucja w uczelniach

Elitarne uczelnie świata są wspólnym dobrem całej ludzkości i jako takie muszą przetrwać.

Publikacja: 02.10.2023 03:00

Elitarne uczelnie świata są wspólnym dobrem całej ludzkości i jako takie muszą przetrwać

Elitarne uczelnie świata są wspólnym dobrem całej ludzkości i jako takie muszą przetrwać

Foto: Adobe Stock

W październiku 2020 roku ukazał się w „New York Times” komentarz redakcyjny autorstwa Toma Friedmana, który zapowiadał, że „po pandemii czeka nas rewolucja w szkolnictwie i na rynku pracy”. W czasie, który dzieli nas od ukazania się tej zapowiedzi, wydarzyło się naprawdę bardzo wiele: wojna w Ukrainie, deglobalizacja, zastosowania sztucznej inteligencji.

Przede wszystkim jednak świat stał się mniej przewidywalny. Nie sposób jest dziś przewidzieć efektów tak kluczowych procesów jak: regionalne konflikty zbrojne, narastająca konfrontacja USA i Chin, zastosowania sztucznej inteligencji czy uporczywa inflacja. Tradycyjne planowanie strategiczne i długotrwała kontynuacja wypróbowanych schematów tracą rację bytu. Tak pojmowana uogólniona niepewność dotyczy także szkolnictwa wyższego.

Wszyscy chcą studiować

Zasadniczymi cechami współczesnego szkolnictwa wyższego są: umasowienie i dywersyfikacja w stopniu wciąż jeszcze trudnym do pojęcia.

Na całym świecie dynamicznie rozwija się klasa średnia. Jednym z najważniejszych jej atrybutów jest wyższe wykształcenie. Dokonująca się na naszych oczach radykalna zmiana technologiczna (SI) skłania wielu analityków do przekonania, że w niedalekiej przyszłości jakakolwiek forma zatrudnienia w nowoczesnej gospodarce będzie wymagała specjalistycznego wykształcenia na poziomie wyższym.

Dziesiątki milionów młodych ludzi pragnie kontynuować naukę po ukończeniu szkoły średniej czy jej odpowiednika. W takich krajach jak Indie, Brazylia czy Nigeria już teraz są setki kandydatów na jedno miejsce na studiach. Wiele osób wyjeżdża na studia za granicę. Jednym z podstawowych wskaźników „ciężaru” i znaczenia kraju na świecie będzie ilość zagranicznych studentów, których taki kraj kształci na swoich uczelniach.

Szkolnictwo wyższe staje się jednym z najszybciej rozwijających się sektorów globalnej gospodarki i polem zażartej konkurencji. Dominują uczelnie amerykańskie, ale równocześnie niezwykle szybko rozwijają się uczelnie wysokiej klasy w Azji (zwłaszcza w Chinach) i w Australii.

Warto wszakże pamiętać, że współczesne uczelnie wyższe powstały w Europie i na wieki, do jeszcze bardzo niedawna, zapewniały jej status światowego centrum nauki i kultury.

Sytuacja zmieniła się w wyniku II wojny światowej i faszystowskiego barbarzyństwa, które doprowadziło do masowego exodusu europejskich intelektualistów i uczonych do Stanów Zjednoczonych. To oni zbudowali potęgę amerykańskich uniwersytetów. To, czy Europa jest dziś w stanie utrzymać i wzmocnić swoją pozycję, zależy od tego, czy – oraz jak szybko i w jakiej części – europejskie uczelnie staną się globalnymi graczami.

Konkurencyjność: rewolucja zwinności

Uczelniom potrzebna jest rewolucja zwinności (agility revolution).

Na czym ona polega? Punktem wyjścia musi być rozpoznanie globalnego konkurencyjnego rynku, na którym działają uczelnie. Przede wszystkim ogromna większość tego rynku to studia płatne. Hasło darmowych uczelni należy do archaicznego modelu XX-wiecznego państwa dobrobytu.

Dziś wspomagani są studenci, a nie uczelnie. Ale nawet studenci darmowych uczelni wyższych nie są już pokornymi i wdzięcznymi beneficjentami tej pomocy społecznej, tylko wymagającymi klientami.

Początkiem rewolucji musi być uznanie studenta za klienta i nadanie mu odpowiedniego statusu. A studenci-klienci stają się coraz bardziej niecierpliwi. Najzdolniejsi z nich uważają, że technologia i rynki zmieniają się zbyt szybko, by czekać 3–5 lat na pełną aktywność, ucząc się mozolnie wielu rzeczy, które uważają za bezużyteczne. Starają się więc łączyć działalność zawodową ze studiami lub po prostu studia przerywają.

Najważniejsi pracodawcy wyżej cenią konkretne umiejętności i osiągnięcia niż dyplomy, nawet najbardziej prestiżowe. Stąd w obszarze wysokich technologii tyle „gwiazd” z nieukończonymi studiami. To bynajmniej nie oznacza, że nie poszukują one możliwości dalszego wzbogacania wiedzy, ale czynią to na swoich warunkach.

Na rynku usług edukacyjnych kończy się monopol wyższych uczelni. Firmy technologiczne, szkoleniowe i doradcze oferują dokładnie sprofilowane i starannie przygotowane przez najwybitniejszych specjalistów kursy i szkolenia online. Rozwijają się uniwersytety korporacyjne. Aby z nimi konkurować, uczelnie muszą oferować programy zbudowane z modułów, które student może wybierać w dogodnej dla siebie kolejności, samemu określając czas i koszt studiów oraz ich profil.

Studenci nie są dziećmi wymagającymi prowadzenia za rączkę, ale klientami dokonującymi świadomych wyborów. I o takich klientów – crème de la crème młodego pokolenia – szczególnie trzeba i warto walczyć.

Wymaga to „zwinności”, czyli szybkości wprowadzania nowych i zmodyfikowanych „produktów edukacyjnych”, a zatem uproszczenia i odformalizowania procesów decyzyjnych w uczelniach.

Globalna sieć akademicka

Żadna uczelnia nie jest w stanie elastycznie reagować na zmiany technologii i rynku, opierając się wyłącznie na własnych wewnętrznych zasobach.

Dlatego uczelnie powiązane są w międzynarodową sieć, która umożliwia wymianę studentów, kadry, programów i ich modułów, kontaktów z praktyką na wspólnej angielskojęzycznej platformie aktualnej wiedzy naukowej i wspólnej kultury akademickiej.

Rdzeń tej kultury to autonomia uczelni i całkowita wolność badań. Sieć jest globalna, bo nauka jest globalna. W obszarze nauki i szkolnictwa wyższego globalizacja jest bezalternatywna i nieodwracalna, nawet jeśli w innych dziedzinach jest ona na wstecznym biegu.

Współczesne uczelnie funkcjonują w sieciach, niekiedy o bardzo skomplikowanej globalnej architekturze. Ważnymi elementami tych sieci są przedsiębiorstwa, organizacje gospodarcze, administracja rządowa i samorządowa, organizacje pozarządowe (NGO) i wiele innych podmiotów. Funkcjonowanie w tak skomplikowanych układach sieciowych wymaga właśnie zwinności pozwalającej pokonywać różnice kulturowe i bariery komunikacyjne. Na ogół nie są to mocne strony uczelni.

Te, które nauczą się funkcjonować w sieciach, już są – i będą w przyszłości – głównymi wygranymi, ponieważ łatwiej uzyskają lepsze pozycje zapewniające dostęp do najbardziej wartościowych zasobów w sieci. Peryferyjne pozycje w sieci, które nie dają takich korzyści, przypadają uczelniom z krajów biedniejszych i takich, w których nie są w pełni respektowane wolności akademickie.

Na wspólnej płaszczyźnie kultury akademickiej uczelnie zażarcie konkurują między sobą o lepsze pozycje w globalnych sieciach. Przewagę konkurencyjną zapewnia im stosunkowo rzadko spotykana w świecie akademickim elastyczność i szybkość podejmowania decyzji, czyli właśnie zwinność. Atrakcyjni partnerzy nie mają czasu, potrzebują szybkich efektów współpracy.

Oferta rynku: masówka i elita

Na wszystkich rynkach usług edukacyjnych na poziomie wyższym (łącznie z globalnym) funkcjonują dwa typy uczelni:

– Masowi detaliści, kształcący wielkie populacje studentów zgodnie z wymogami międzynarodowo określonych profili profesjonalnych na poziomie licencjackim, magisterskim, podyplomowym i niekiedy nawet doktorskim („doktorat profesjonalny”);

– Elitarne uczelnie badawcze, prowadzące badania naukowe i kształcące niewielkie grupy szczególnie uzdolnionych studentów (głównie na poziomie magisterskim i doktorskim, niekiedy także undergraduate jako dawcy prestiżu), m.in. przyszłych badaczy i nauczycieli akademickich, elity biznesu, polityki, mediów itp.

Oba typy uczelni zmagają się z tym samym podstawowym problemem: rosnących kosztów kształcenia wyższego. Masowi detaliści muszą być zdolni do wykształcenia na poziomie wyższym całej populacji chcących studiować młodych ludzi, którzy powinni być wspomagani przez państwa i pracodawców w formie kredytów studenckich, bonów edukacyjnych, stypendiów itp.

Z punktu widzenia społeczeństwa to konieczna inwestycja w jakość kapitału ludzkiego w warunkach rewolucji technologicznej. Z punktu widzenia samych uczelni – poziom globalnego popytu na tego rodzaju studia powinien zapewnić im rentowność, jeśli są dobrze zarządzane. Kraje, które nie zechcą inwestować w przyszłość młodego pokolenia lub uprą się przy staroświeckim modelu finansowania uczelni, a nie studentów, zapłacą za to cywilizacyjnym zapóźnieniem.

O ile w przypadku masowych detalistów pomoc państwa musi być zwrotna i towarzyszyć wkładowi własnemu we własną edukację, o tyle studenci uczelni elitarnych po przejściu wymagającej, wieloetapowej selekcji powinni spodziewać się pełnego pokrycia kosztów studiów.

Finansowanie studiów w elitarnych uczelniach dokonuje się niejako „przy okazji” finansowania przez rządy i biznes prowadzonych tam zaawansowanych badań naukowych, czyli podstawowego lewara nowoczesnej cywilizacji.

Elitarne uczelnie spotykają się często z krytyką z pozycji równościowych. W tej sprawie zgadzam się całkowicie z Jemimą Kelly, która opublikowała niedawno w „Financial Times” artykuł pod tytułem „W obronie Oxbridge”. Kończy się on następującą konkluzją: „Nie każdy, nawet ci i te, którzy pracują nad tym naprawdę ciężko, mogą się dostać do Oxfordu i Cambridge. Mimo to jednak te dwie uczelnie przynoszą korzyści nam wszystkim”.

Jestem osobiście oburzony decyzją rządu francuskiego o zamknięciu zapewne najlepszej na świecie szkoły administracji publicznej ENA Ecole Nationale d’Administration w wyniku presji żółtych kamizelek. Te elitarne uczelnie są wspólnym dobrem całej ludzkości i jako takie muszą przetrwać.

Prof. dr hab. Andrzej K. Koźmiński jest ekonomistą i socjologiem, cenionym wykładowcą zarządzania oraz twórcą Akademii Leona Koźmińskiego.

W październiku 2020 roku ukazał się w „New York Times” komentarz redakcyjny autorstwa Toma Friedmana, który zapowiadał, że „po pandemii czeka nas rewolucja w szkolnictwie i na rynku pracy”. W czasie, który dzieli nas od ukazania się tej zapowiedzi, wydarzyło się naprawdę bardzo wiele: wojna w Ukrainie, deglobalizacja, zastosowania sztucznej inteligencji.

Przede wszystkim jednak świat stał się mniej przewidywalny. Nie sposób jest dziś przewidzieć efektów tak kluczowych procesów jak: regionalne konflikty zbrojne, narastająca konfrontacja USA i Chin, zastosowania sztucznej inteligencji czy uporczywa inflacja. Tradycyjne planowanie strategiczne i długotrwała kontynuacja wypróbowanych schematów tracą rację bytu. Tak pojmowana uogólniona niepewność dotyczy także szkolnictwa wyższego.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację