Jeśli wierzyć wyborczej propagandzie, to jako człowiek po pięćdziesiątce powinienem już pakować walizki z myślą o emeryturze. Rządząca partia wykorzystuje lęki dojrzałych ludzi przed utratą pracy na finiszu kariery zawodowej, a przed tymi, którzy już ją zakończyli, roztacza miraże kolejnych „nastych” emerytur (pamiętają Państwo, że prezydent Duda się rozpędził i obiecał, że będą kiedyś 24 emerytury rocznie?).
W wyborach przed ośmiu laty PiS zgarnął wiele głosów obiecując skasowanie reformy stopniowo podnoszącej wiek emerytalny z 60/65 lat do 67. I słowa dotrzymał. W tym roku usiłuje to jeszcze raz zdyskontować w pytaniu referendalnym.