Krzysztof Adam Kowalczyk: Emerytury stażowe to pułapka

Wprowadzając emerytury stażowe, PiS walczy o głosy wyborców z pokolenia 50+. I robi w konia młodych, którym wprawdzie łatwiej będzie znaleźć pracę, ale przez całe zawodowe życie państwo będzie im sięgać coraz głębiej do kieszeni.

Publikacja: 09.06.2023 14:09

Prezes PiS Jarosław Kaczyński

Prezes PiS Jarosław Kaczyński

Foto: Fotorzepa/ Michał Kolanko

Jestem w wieku 50+ i teoretycznie powinienem skakać z radości, że rząd zawarł z Solidarnością umowę, która przewiduje wprowadzenie emerytur stażowych. Sprawa jest pewna, skoro prezes Kaczyński – sam zresztą emeryt od lat – oraz premier Morawiecki dali swoje błogosławieństwo, mówiąc, że droga do emerytur stażowych została otwarta. 

Teoretycznie powinienem się cieszyć, bo wystarczy, że zaliczę odpowiedni staż pracy – składkowy lub nie – i będę mógł zostać „stypendystą ZUS”, bez czekania na 65. urodziny.

Teoretycznie ten pomysł ma ręce i nogi – osadza się na prostej logice „skoro wcześniej zacząłeś pracę, wcześniej możesz ją skończyć”. Pewnie w kraju, gdzie pokolenie, które przeżyło lata 90. i ma zakorzeniony lęk przed utratą pracy na ostatniej zawodowej prostej, ta logika wielu trafi do przekonania. I pomoże PiS w ciułaniu procentów poparcia w jesiennych wyborach.  Pod warunkiem wszakże, że ktoś głośno nie zapyta, dlaczego dwa dotychczasowe projekty ustaw o „stażówkach” – obywatelski Solidarności i prezydencki – od 2021 roku nie przeszły dotąd przez sejmową maszynkę do głosowania potrafiącą przecież uchwalać ustawy ze środy na czwartek?

Czytaj więcej

Rząd przed wyborami chce obniżyć efektywny wiek emerytalny. A miał podwyższyć

Dlaczego „stażówki” utknęły w Sejmie

Jaka jest odpowiedź na pytanie o dotychczasową obstrukcję PiS w sprawie emerytur stażowych? One wcale nie są rozwiązaniem logicznym. Są zasadzką dla całej polskiej gospodarki, dla płacących podatki i składki ZUS, a nawet dla emerytów.

Należy zapytać młode pokolenie, czy zgadza się łożyć coraz więcej na szybciej rosnącą za sprawą „stażówek” rzeszę emerytów?

Polska gospodarka nawet bez „stażówek” dusi się z braku pracowników. Po przywróceniu przez PiS niższego wieku emerytalnego 60/65 lat z rynku pracy zeszło dużo więcej baby boomers z wyżu demograficznego lat 50., niż weszło młodych urodzonych już w nowym stuleciu. Mądry rząd w takiej sytuacji powinien kombinować, jak wydłużyć czas aktywności Polaków, a nie otwierać kolejną furtkę do emerytury.

W polskim systemie – określanym jako solidarnościowy – emerytury dla starszego pokolenia są wypłacane z pobieranych na bieżąco składek ZUS od pracującego pokolenia młodszego. A jeśli składek zabraknie – z budżetu, czyli z podatków. Szybki wzrost liczby emerytów przy malejącej aktywnych zawodowo doprowadzi w długiej perspektywie do podniesienia danin publicznych: składek ZUS i podatków.

Czytaj więcej

Emerytury dla Ukraińców. Jedna składka do ZUS wystarczy do otrzymania polskiego świadczenia

Zapytajmy młodych

Wobec napięć finansowych będzie też hamowany wzrost emerytur dla tych, którzy wypracowali je wyższe, bo dłużej pracowali i wpłacili w sumie więcej składek. Zresztą to już się dzieje – w wyniku wprowadzenia 13. emerytury (wszyscy dostają po równo) i 14. (jest kryterium dochodowe). To zmniejsza motywację do dłuższej pracy zawodowej.

Wypadałoby więc zapytać emerytów – obecnych i przyszłych – czy godzą się na postępującą urawniłowkę? Ale przede wszystkim należy zapytać młode pokolenie, czy zgadza się łożyć coraz więcej na szybciej rosnącą za sprawą „stażówek” rzeszę emerytów?

Mówiąc wprost, PiS robi w konia młodych, dogadując się z Solidarnością, by zdobyć głosy pokolenia 50+. Co prawda młodym łatwiej będzie znaleźć pracę, ale przez całe zawodowe życie państwo będzie sięgać im coraz głębiej do kieszeni. I na tym polega pułapka „stażówek”.

Jestem w wieku 50+ i teoretycznie powinienem skakać z radości, że rząd zawarł z Solidarnością umowę, która przewiduje wprowadzenie emerytur stażowych. Sprawa jest pewna, skoro prezes Kaczyński – sam zresztą emeryt od lat – oraz premier Morawiecki dali swoje błogosławieństwo, mówiąc, że droga do emerytur stażowych została otwarta. 

Teoretycznie powinienem się cieszyć, bo wystarczy, że zaliczę odpowiedni staż pracy – składkowy lub nie – i będę mógł zostać „stypendystą ZUS”, bez czekania na 65. urodziny.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację