Krzysztof A. Kowalczyk: Nie możemy wiecznie blokować żywności z Ukrainy

Dostęp do tanich surowców znad Dniepru byłby dla naszego przetwórstwa żywności szansą budowy relacji z dostawcami z Ukrainy. A z czasem może nawet stworzenia tam przyczółków produkcyjnych. Ale okno możliwości otwarte jest dziś, po wojnie się zamknie.

Publikacja: 05.06.2023 17:17

Krzysztof A. Kowalczyk: Nie możemy wiecznie blokować żywności z Ukrainy

Foto: Bloomberg

Komisja Europejska zaproponowała przedłużenie do 15 września zakazu importu czterech rodzajów zbóż do krajów piątki, poinformował na Twitterze polski minister rolnictwa Robert Telus. Owa piątka to unijne kraje sąsiadujące z Ukrainą i zmagające się z nadmiarem zbóż, ich spadającymi cenami oraz protestami lokalnych rolników. Gniew polskich gospodarzy ma dodatkowo uśmierzyć warta 1,5 mld zł rządowa pomoc ograniczająca oprocentowanie kredytów rolnych do 2 proc.

Czasowy zakaz importu ukraińskiego zboża obejmujący tylko piątkę, a nie cała UE, to ze strony Komisji Europejskiej karkołomna próba rozplątania węzła gordyjskiego. Bo z jednej strony Unia, chcąc pomóc Ukrainie, musi być otwarta na import ukraińskich towarów, a żywność to w czasie wojny aż 70 proc. eksportu tamtejszej gospodarki. – Musimy eksportować, by zarabiać. Programy pomocowe są skonstruowane w oparciu o to założenie – mówił mi niedawno w wywiadzie Dmytro Boyarchuk, szef kijowskiego think tanku CASE Ukraina. Jeśli Ukraińcy wyeksportują mniej, potrzeba będzie więcej pomocy ze strony Międzynarodowego Funduszu Walutowego, ale też i Unii.

Czytaj więcej

Dmytro Boyarchuk: Ukraina musi się reformować już teraz, w czasie wojny

Z drugiej strony nadmiar zbóż w spichlerzach mocno bije w interesy rolników, a ich lobby jest wyjątkowo głośne przed wyborami. Bruksela doskonale to rozumie, stąd próba pogodzenia interesów poprzez zakaz obejmujący tylko pięć, a nie wszystkie kraje Wspólnoty. Zakaz jest instrumentem czasowym i kiedyś musi się skończyć. Wiecznie obowiązywać nie będzie.

W sporze o zboże z Ukrainy umykają interesy dwóch istotnych grup. Pierwsza to konsumenci, milcząca większość wyborców, którzy – inaczej niż rolnicy z naszego regionu – są zainteresowani jak najniższymi cenami żywności, zwłaszcza w okresie bardzo wysokiej inflacji.

Druga grupa to polskie zakłady przetwórstwa spożywczego, dla których im tańszy surowiec, tym większa marża i w efekcie zysk. W gorączce przedwyborczej unikają stanowczego zajmowania stanowiska, chcąc „zejść z linii strzału”, ale oczywistym jest, że dostęp do taniego surowca z Ukrainy to nie tylko okazja do zarobku tej wiosny, ale także szansa zbudowania dłużnych relacji z dostawcami. A być może także stworzenia nad Dnieprem przyczółków produkcyjnych w przyszłości. Okno możliwości otwarte jest jednak teraz. Gdy nadejdzie pokój, zamknie się.

Kiedy wojna się wreszcie skończy, ruszy odbudowa u naszego sąsiada, a Ukraińcy nie ukrywają, że chcą zbudować silny, własny przemysł spożywczy, by zarabiać więcej na przetworzonej żywności. I nie zaakceptują pozycji europejskiego dostawcy wyłącznie surowców.

Polski przemysł spożywczy może więc obudzić się, gdy w krajowych sklepach pojawi się oferta rywali ze Wschodu. A jej blokować przecież nie będziemy mogli, skoro kiedyś sami skorzystaliśmy z wolnego handlu w Unii i wdarliśmy się na półki nie tylko u najbliższych sąsiadów, ale i na Zachodzie.

Komisja Europejska zaproponowała przedłużenie do 15 września zakazu importu czterech rodzajów zbóż do krajów piątki, poinformował na Twitterze polski minister rolnictwa Robert Telus. Owa piątka to unijne kraje sąsiadujące z Ukrainą i zmagające się z nadmiarem zbóż, ich spadającymi cenami oraz protestami lokalnych rolników. Gniew polskich gospodarzy ma dodatkowo uśmierzyć warta 1,5 mld zł rządowa pomoc ograniczająca oprocentowanie kredytów rolnych do 2 proc.

Pozostało 86% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację