Alina Pogoda: Czy Polska przeżyje rehabilitację węgla

W kraju słychać liczne głosy o przedłużeniu życia kopalń i otwieraniu nowych. W wyniku kryzysu energetycznego powróciła koniunktura na węgiel. Ale długo nie potrwa.

Publikacja: 27.11.2022 20:44

Alina Pogoda: Czy Polska przeżyje rehabilitację węgla

Foto: mat. pras.

Rosyjska inwazja na Ukrainę pogłębiła kryzys energetyczny i spowodowała renesans cen węgla na rynkach. Nowa sytuacja wywołała w Polsce nowy trend polityczny, swoisty „ruch na rzecz rehabilitacji węgla”. Jest on szczególnie silny w kręgach rządowych.

Minister aktywów państwowych Jacek Sasin w wywiadzie dla tygodnika „Sieci” powiedział, że do czasu uruchomienia pierwszych bloków atomowych żadna kopalnia w Polsce nie może zostać zamknięta. Dodał, że w kontekście odejścia od węgla rząd nie wycofuje się z daty końcowej, czyli 2049 r. Zaznaczył jednak, że harmonogram całego procesu musi zostać zmieniony.

Również prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził: „Tylko wtedy, kiedy będziemy przekonani, że to się opłaca albo że jest nie do uniknięcia, to będziemy podejmowali te najdalej idące działania, czyli budowę nowych kopalń”.

Pod prąd trendom w energetyce

To poważny zwrot w narracji o odchodzeniu od węgla (niechętnie zresztą w Polsce podjętej). Rząd zaczyna brać pod uwagę wydłużenie działalności kopalń i otwieranie nowych. Jest to działanie idące pod prąd energetycznym trendom, które wbrew pozorom nie zmieniły się nawet po putinowskiej inwazji. Świat, a zwłaszcza Zachód, dalej zamierza odchodzić od paliw kopalnych i masowo inwestować w odnawialne źródła energii oraz efektywność energetyczną.

Czytaj więcej

Rośnie ryzyko unijnych kar. Jakość powietrza w Polsce jest najgorsza w UE

Powodów jest kilka. Pierwszy to katastrofa klimatyczna i paląca potrzeba drastycznych cięć w emisjach. Drugi jest ekonomiczny: mimo poważnych wyzwań i kosztów związanych z rezygnacją z kopalin, trudno sobie wyobrazić tańszą i czystszą energię niż ta z darmowych i niewyczerpywalnych źródeł odnawialnych.

Trzecim powodem jest polityka, i to zarówno w sferze wartości, jak i w działaniach pragmatycznych: masowy import węgla, gazu czy ropy nabija kabzę agresywnym i autorytarnym reżimom, którym obca jest idea praw człowieka.

Zanim Moskwa zdestabilizowała świat i rzuciła Zachodowi wyzwanie, utuczyła się na jego własnych pieniądzach. Również saudyjska ropa oraz katarski gaz są splamione. Im mniej paliw kopalnych w naszym miksie energetycznym, tym lepiej dla klimatu i gorzej dla sił niesprzyjających demokracji.

Koniec wsparcia bloków węglowych

Są też inne powody niż geopolityka i ekonomia. Węgiel w polskich kopalniach po prostu się kończy. Za trzy lata również skończy się wsparcie z rynku mocy dla najbardziej emisyjnych bloków węglowych. To oznacza, że po roku 2025 z systemu energetycznego wypadnie około 8 GW mocy, a ryzyko niezbilansowania sieci radykalnie wzrośnie.

Co prawda istnieje program renowacji bloków 200 MW, ale może on objąć jednostki o maksymalnej mocy 3–5 GW. Tu pojawia się pytanie: czy przedłużanie żywotności kopalń i otwieranie nowych ma sens, skoro nie będzie gdzie spalać węgla, a jego wydobycie będzie coraz droższe?

Jak wskazuje Forum Energii w swojej najnowszej analizie, dotyczącej bloków 200 MW, przedłużanie życia bloków węglowych nie może iść w parze z odsuwaniem decyzji o odchodzeniu od węgla w nieskończoność.

Z punktu widzenia przyszłości Polski, Europy i planety, koniec spalania węgla powinien nastąpić już w 2035 r. To śmiały, ale realny termin, do tego zgodny z europejskimi planami cięcia emisji gazów cieplarnianych do 2050 r. Ale żeby tak się stało, niezbędna jest szybka budowa nowych, niskoemisyjnych i odnawialnych źródeł energii, sieci dystrybucyjnych oraz magazynów energii.

Dlatego należy natychmiast znieść bariery dla inwestycji w zieloną energię i podjąć działania na rzecz zwiększania efektywności energetycznej. Pierwszym krokiem powinna być liberalizacja zasady 10H blokującej od siedmiu lat rozwój wiatraków na lądzie. Drakońskie prawo wyłącza z budowy farm wiatrowych ponad 90 proc. terytorium Polski. Drugi krok to ogólnokrajowy program docieplania i modernizacji budynków oraz uszczelniania sieci, bo nie ma tańszej energii niż ta zaoszczędzona.

Skupmy się na czymś, co ma przyszłość

Polska naprawdę nie jest skazana na bycie węglowym skansenem przez najbliższe 30 lat. Dla klimatu i gospodarki najlepiej by było, gdybyśmy z węgla zrezygnowali jak najszybciej. Kluczowe jest, aby przejście z węgla na odnawialne źródła energii (bez drogiego i zgubnego „pośrednika”, jakim jest gaz) odbyło się w duchu sprawiedliwej transformacji, na co już od prawie trzech lat samorządy regionów węglowych wytrwale pracują.

Należy porzucić wizje przedłużania wydobycia z kopalń, w których już nie ma zasobów i otwierania kolejnych, które będą bardzo drogie, a skupić się na czymś, co ma przyszłość, jest tańsze i czego chcą młodzi ludzie, powoli przejmujący stery w społeczeństwie. A chcą oni nowoczesnej i zeroemisyjnej gospodarki, przyjaznej ludziom i klimatowi.

Autorka jest inżynierem górnictwa i ekspertką ds. sprawiedliwej transformacji regionów węglowych w związku stowarzyszeń Polska Zielona Sieć

Rosyjska inwazja na Ukrainę pogłębiła kryzys energetyczny i spowodowała renesans cen węgla na rynkach. Nowa sytuacja wywołała w Polsce nowy trend polityczny, swoisty „ruch na rzecz rehabilitacji węgla”. Jest on szczególnie silny w kręgach rządowych.

Minister aktywów państwowych Jacek Sasin w wywiadzie dla tygodnika „Sieci” powiedział, że do czasu uruchomienia pierwszych bloków atomowych żadna kopalnia w Polsce nie może zostać zamknięta. Dodał, że w kontekście odejścia od węgla rząd nie wycofuje się z daty końcowej, czyli 2049 r. Zaznaczył jednak, że harmonogram całego procesu musi zostać zmieniony.

Pozostało 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację