Krzysztof Adam Kowalczyk: Cała prawda o podatku od spalin

Ilekroć w Polsce prowadzana jest zmiana, która cieszy fiskusa, ale budzi kontrowersje, politycy zasłaniają się Brukselą. Właśnie tak jest w przypadku podatku od aut spalinowych zapisanego w KPO.

Publikacja: 03.06.2022 13:42

Krzysztof Adam Kowalczyk: Cała prawda o podatku od spalin

Foto: Adobe Stock

Wąż w mojej kieszeni głośno zasyczał – ba, nawet zawył – gdy przeczytałem w dokumentach dotyczących Krajowego Programu Odbudowy (KPO), że planowane jest wprowadzenie podatku od samochodów z silnikami spalinowymi, a także ma się pojawić opłata od zarejestrowania takich aut (domyślam się, że chodzi o pierwszą rejestrację w Polsce). Jeśli dodać do tego i tak już ostro rosnące z powodu braków komponentów i droższych surowców ceny samochodów – zarówno nowych, jak i używanych – nowe podatki oznaczają, że dla wielu Polaków perspektywa zakupu i posiadania auta odjedzie w siną dal.

Mój rodzinny focus dobiega właśnie dwudziestki i żrąca go rdza bezlitośnie przypomina, że najwyższy czas pomyśleć o zmianie. Chętnie przesiadłbym się na bardziej ekologicznego elektryka, ale to perspektywa cenowa wciąż daleko poza zasięgiem moim i przeważającej większości polskich rodzin. Nie mówiąc już o obawach przed podróżowaniem e-autem z powodu rachitycznej sieci stacji „tankowania”. Wpisanie do polskiego KPO dodatkowych obciążeń dla kierowców pojazdów spalinowych rozumiem jako domyślne zobowiązanie, że przynajmniej w tej ostatniej sprawie państwo polskie coś poprawi.

Czytaj więcej

Złe wieści dla właścicieli samochodów. Będą nowe podatki

Na razie jednak członkowie rządzącego ugrupowania prowadzą blame game, zwalając całą winę za nowy podatek spalinowy na Brukselę. Dokładnie tak samo jak robili to ich poprzednicy przez minione dwie dekady. Ilekroć polski fiskus ochoczo podnosił akcyzę na paliwa, wódkę czy papierosy zasilając większymi dochodami polski budżet, wskazywali palcem na Unię jako winną drenowania kieszeni Polaków. Owszem, w Europie są ustalone minimalne poziomy opodatkowania tych towarów akcyzowych, by nie wędrowały one przez granice w celach spekulacyjnych, ale mówienie, że rząd zwiększa dochody własnego budżetu pod przymusem, to przecież czysta hipokryzja.

Tak samo jest w przypadku KPO. Nie wpisano tu niczego, czego nie zaproponowałby albo na co nie zgodziłby się polski rząd. Podatki – ich ustanawianie i zmiana – są przecież co do zasady prerogatywą władz krajowych. Na poziomie Unii można ustalać tu tylko to, na co zgodzą się państwa członkowskie. Nie inaczej jest z podatkiem i opłatą rejestracyjną od aut spalinowych.

Te narzędzia zmienią relację kosztów zakupu i posiadania pojazdu w kierunku korzystnym dla bardziej przyszłościowej technologii aut elektrycznych. Podatek od spalin to bat, ale wkrótce czasu pojawi się też marchewka. Elektryki staną się bardziej przystępne cenowo, gdy w pełni da o sobie znać efekt skali. Koncerny samochodowe właśnie masowo przestawiają się na ich produkcję, bo w 2035 r. ma wejść w życie zakaz sprzedaży w UE pojazdów z silnikami o wewnętrznym spalaniu. W nadchodzącym tygodniu planowane jest w jego sprawie głosowanie w Parlamencie Europejskim.

To oznacza, że jeśli w najbliższych latach mieszkańcy Europy Zachodniej będą wymieniać auta na nowe, to raczej już na elektryczne, a stare spaliniaki pojadą dożywać swych dni tam, gdzie będzie jeszcze na nie popyt. Krajem „motoemerytury” tradycyjnie była i jest Polska. Dodatkowa opłata rejestracyjna od aut spalinowych ma to – jak rozumiem – zmienić, ułatwiając w konsekwencji redukcję emisji spalin, w tym CO2.

Dlatego, choć mój osobisty wąż w kieszeni się buntuje, muszę przyznać, że podatek od spalin ma racjonalne przesłanki. I oczekiwałbym, by politycy z PiS tę racjonalność wyjaśnili swoim wyborcom, skoro już go wpisali do KPO. I nie uprawiali blame game zwalając całą winę na Brukselę.

Czytaj więcej

Samochód spalinowy będzie przynosił straty

Wąż w mojej kieszeni głośno zasyczał – ba, nawet zawył – gdy przeczytałem w dokumentach dotyczących Krajowego Programu Odbudowy (KPO), że planowane jest wprowadzenie podatku od samochodów z silnikami spalinowymi, a także ma się pojawić opłata od zarejestrowania takich aut (domyślam się, że chodzi o pierwszą rejestrację w Polsce). Jeśli dodać do tego i tak już ostro rosnące z powodu braków komponentów i droższych surowców ceny samochodów – zarówno nowych, jak i używanych – nowe podatki oznaczają, że dla wielu Polaków perspektywa zakupu i posiadania auta odjedzie w siną dal.

Pozostało 85% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację