Po pierwsze, firmy dysponują gotówką na przejęcia, co oznacza, że ostatnimi laty marże się poprawiły. Po drugie tam, gdzie przejmującym jest fundusz kapitałowy lub do transakcji dochodzi z pomocą kredytów, także widać rosnące zaufanie sektora bankowego do branży transportowej. A zatem i w tym wypadku rzecz sprowadza się do lepszych marż.

Polski rynek jest rozdrobniony i jego liderzy mają pojedyncze procenty udziałów, zatem miejsca na konsolidację i nowych graczy jest sporo. Świadczy o tym choćby przykład prywatnej trójmiejskiej Omidy, która w kilka lat doszła do blisko ćwierć miliarda złotych przychodów. Jeszcze większą dynamiką może się pochwalić turecki Ekol, który w półtora roku przekroczy 80 mln zł przychodu. W tym przypadku na rakietowym wzroście zaważyły spore inwestycje tureckiej centrali, niemniej najwyraźniej ma ona pewność, że pieniądze się zwrócą.

W Polsce zainwestowała także prywatna niemiecka Grupa Geis, przejmując w Polsce dwa podmioty, w tym operatora kurierskiego K-EX. Ten przypadek jest o tyle ciekawy, że Niemcy budują regionalną sieć kurierską, mając już w ofercie Niemcy, Słowację i Czechy. Ten pomysł okazał się nie do zrealizowania dla polskich firm kurierskich, które po kolei zostały przejęte przez międzynarodowych gigantów.

Przejęcia i wzrost są motywem przewodnim w Europie. Mająca centralę w podpoznańskich Gadkach 25-letnia Grupa Raben przejęła 150-letnią niemiecką firmę Scheffler Spedition, która w ubiegłym roku zanotowała 18 mln euro przychodów. Raben nie tylko rozszerza sieć w Niemczech, ale i otwiera nowy oddział – tym razem w Rumunii. Spółka ma tam dwa magazyny o łącznej powierzchni 3 tys. mkw.

Jeszcze raz okazuje się, że młodzi mają więcej wigoru od starych.