W jednej z komedii Stanisława Barei „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz” zagrała kolejka przed sklepem Emilia w Warszawie, czatująca przez wiele dni na dostawę meblościanek. Reżyser nie musiał sceny „podkręcać”, bo w drugiej połowie epoki Gierka, gdy powstał film, była to istotna część PRL-owskiej rzeczywistości. Dziesiąta potęga gospodarcza świata, jak propagandziści wówczas nazywali Polskę, nie była w stanie wyprodukować tyle mebli, by zaspokoić krajowy popyt.
Czytaj więcej
W ujęciu ilościowym europejskim liderem branży AGD nasz kraj był od lat, ale teraz udało się wskoczyć na pierwsze miejsce w UE w ujęciu wartościowym. 30 proc. produkcji pochodzi z Polski.
Dzisiaj jesteśmy trzecim ich producentem w Europie (pod względem wartości) i szóstym na świecie. A pod względem eksportu mebli w skali globalnej wyprzedzają nas tylko Chiny. Nie dość, że polskie fabryki bez problemu zaspokajają popyt krajowych konsumentów, to jeszcze meblują domy i mieszkania naszych sąsiadów jak Europa długa i szeroka. Mimo to od lat szerzy się u nas mit o upadku polskiego przemysłu po 1989 r., bezwzględnie eksploatowany przez część polityków, którzy co wybory wzywają do ponownej industrializacji kraju.
Tymczasem meble to tylko jedna z wielu branż przemysłowych, w których jesteśmy silni. Pamiętam, jak na przełomie lat 70. i 80. pralkę automatyczną kupowało się u nas na zapisy. Moja mama musiała za nią zapłacić z góry i odczekać kilka miesięcy na odbiór sprzętu, bo dziesiąta potęga gospodarcza świata może i potrafiła produkować kałasznikowy dla Układu Warszawskiego, ale wystarczającej liczby pralek – już nie. Dzisiaj jesteśmy największym w Europie producentem dużego sprzętu AGD (m.in. pralki, lodówki, suszarki do ubrań czy kuchenki), bo pod względem wartości produkcji właśnie przeskoczyliśmy Niemcy. Jesteśmy też największym na kontynencie producentem telewizorów. I choć rej tu wodzą głównie wielcy światowi producenci, to np. w branży AGD niezłą pozycję mają też firmy rodzime.
Współczesne fabryki w Polsce to nie są montownie, jak narzekają malkontenci. Wraz z rozwojem zakładów, które – nie ukrywajmy – początkowo przyciągał głównie atrakcyjny poziom płac, rozwinęli się lokalni dostawcy komponentów przyciągający kolejnych producentów sprzętu. Potem przyszła pora na rozwój ośrodków badawczo-rozwojowych i centrów usług dla branży AGD. Podobnie jest w branży motoryzacyjnej, gdzie jesteśmy silni w produkcji komponentów, ale i samochodów dostawczych.