Przy niskich stopach procentowych, podatku bankowym, wymogach regulacyjnych i kapitałowych duża skala działalności daje większe szanse na przyzwoite stopy zwrotu i utrzymanie się na rynku. Nie oznacza to, że nie będzie miejsca dla banków niszowych, działających w małych segmentach i sprofilowanych na konkretne grupy usług i klientów. Przykładem jest Santander Consumer Bank, specjalizujący się w wysokomarżowych kredytach gotówkowych i samochodowych. Zarówno po włączeniu do Grupy BZ WB, jak i wcześniej pokazywał jedne z najwyższych poziomów zwrotu z kapitału na rynku.

Jednak na tych mniejszych polach wcale nie jest łatwo konkurować, bo o te same kawałki tortu co banki niszowe walczą duże, uniwersalne tuzy. Przykład – segment „agro", który do niedawna był w zasadzie zarezerwowany dla Banku BGŻ (obecnie BGŻ BNP Paribas) i banków spółdzielczych. Dodatkowo na rynek usług bankowych, zwłaszcza płatniczych, wchodzą gracze spoza branży, czyli fintechy, a dyrektywa unijna PSD II im to ułatwi (w jakim dokładnie stopniu, zależeć będzie od szczegółowych rozwiązań, które zostaną przyjęte).

Jednocześnie nie do końca jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkie trendy na rynku finansowym. Z jednej strony upowszechnia się bankowość elektroniczna, zarówno ta internetowa, jak i mobilna, ale z drugiej badania pokazują, że wprawdzie standardowe operacje Polacy chcą wykonywać zdalnie, ale po kredyt nawet najmłodsze pokolenie woli pójść do placówki.