Rzadko kiedy jeden temat tak może bulwersować opinię publiczną, jak zarzuty prokuratorskie wobec byłych szefów Komisji Nadzoru Finansowego: przewodniczącego Andrzeja Jakubiaka, a zwłaszcza jego zastępcy Wojciecha Kwaśniaka. Sprawa ciągnie się od wielu lat, a w styczniu 2021 roku prokuratura powiadomiła, że chce postawić zarzuty w związku z szeregiem zaniedbań funkcjonariuszom KNF, którzy rzekomo mieli zaniedbać swoje obowiązki i tolerować kontynuowanie przestępczej działalności SKOK-u w Wołominie.
Czy tak rzeczywiście było, o tym zadecyduje oczywiście sąd. Podstawowy zarzut dotyczy opieszałości urzędników KNF. Przyjrzyjmy się zatem, jak to wyglądało. Nie jest to trudne, gdyż na oficjalnej stronie Komisji Nadzoru Finansowego znajduje się do dzisiaj harmonogram działań KNF w sprawie SKOK-u Wołomin: https://www.knf.gov.pl/knf/pl/komponenty/img/harmonogram_dzialan_KNF_w_sprawie_SKOK_Wolomin_58747.pdf.
Nadzór wetem opóźniony
Ustawa o objęciu SKOK-ów nadzorem KNF została uchwalona już w 2009 roku, ale weszła w życie dopiero pod koniec 2012, gdyż ówczesny prezydent Lech Kaczyński skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Przestępcy z Wołomina zyskali zatem kolejne trzy lata na swoją bezkarną działalność pozbawioną jakiejkolwiek kontroli zewnętrznej, gdyż jedyna kontrola (jak się okazało – skrajnie nieefektywna) miała charakter wewnętrzny i była sprawowana przez Kasę Krajową SKOK (KK). W tym czasie zarówno depozyty, jak i kredyty się potroiły.
KNF wkroczyła do akcji w najszybszym możliwym terminie – na początku 2013 roku i już w marcu owego roku po dokonanej kontroli pojawił się wniosek do prokuratury dotyczący zarządu i pracowników SKOK-u Wołomin. Nie może być zatem mowy o jakiejkolwiek opieszałości w tym zakresie.
Jednocześnie KNF wskazała na szereg zaniedbań wspomnianej już Kasy Krajowej, która nie przekazała Komisji żadnych materiałów kontrolnych, nie przekazała pełnej informacji o sytuacji kasy (po objęciu SKOK-ów nadzorem przez KNF). Chociaż KK miała wiedzę o sytuacji SKOK-u Wołomin od 2008 roku, to nie zawiadomiła prokuratury w związku z oczywistymi nieprawidłościami, nie ustanowiła nawet zarządcy komisarycznego (co było możliwe bez postępowania administracyjnego), a zamiast tego wolała przyznać tytuł „Najlepszego menedżera roku" dla prezesa wołomińskiej „potęgi" finansowej.