Krzywa Laffera ma przedstawiać dochody państwa z bezpośrednich podatków dochodowych. Powstała z domniemania, że dochód z podatku będzie zerowy nie tylko przy zerowej stopie podatkowej, ale też przy stopie 100 proc. Musi zatem istnieć zależność, która jest przedstawiana jako krzywa wyglądająca jak połówka logo McDonald's, z maximum przy podatku ok. 50 proc. – ale jakakolwiek by była rzeczywista stopa podatkowa, neoliberałowie przekonują, że jesteśmy na prawo od maximum i obniżenie podatków da wzrost dochodów państwa.
Skutki błędu Laffera
Błąd Laffera wynikał z niedostrzeżenia, że ta krzywa jest funkcją wklęsłą – to oznacza, że tempo wzrastania jej wartości maleje. Ale co faktycznie dzieje się na początku funkcji: państwo zbiera pieniądze i je wydaje, tworząc nowe dochody, z których też są płacone podatki, zatem krzywa powinna przyśpieszać, a nie zwalniać – czyli powinna być wypukła.
Jeśli policzymy wpływy podatkowe od różnych grup podatników, to otrzymamy formułę, T = Y • t / (1 – t), gdzie Y to dochody uzyskane i opodatkowane w sektorze rynkowym, który wytwarza to, co jest źródłem pieniądza i jest dzielone między pozostałych członków społeczności, a T – to dochody budżetowe państwa, pozyskiwane w wyniku ustanowienia ogólnej stopy podatkowej t (tutaj w ujęciu nieprocentowym, dla stopy 10 proc. mamy t = 0,1). Mamy więc formułę dającą klasyczny efekt mnożnikowy, co jest konsekwencją tego, że beneficjenci budżetu, głównie pracownicy sektora budżetowego, płacą podatki na równych prawach, według stopy podatkowej t. To potwierdza intuicyjny wniosek, do którego powinien był dojść Laffer, że krzywa dochodów państwa musi być wypukła.
Wynikają z tego ważne konsekwencje. Przypuśćmy na przykład, że dochód Y = 100, a stopa opodatkowania t = 0,1. Wtedy suma podatków, określająca wielkość budżetu, wyniesie T = 11,1, czyli nieco ponad 10 proc. Y. Ale jeśli zwiększylibyśmy podatki czterokrotnie, to dla t = 0,4 otrzymamy T = 66,67 – czyli wpływy budżetowe wzrosną bardziej, sześciokrotnie – efekt mnożnikowy.
I zauważmy: gdybyśmy, mając podatki na poziomie 0,4, zmniejszyli je czterokrotnie z 0,4 do 0,1 – to dochody budżetu spadłyby sześciokrotnie – bo po prostu zmniejszy się sfera budżetowa, która też płaci podatki. To jest ważny wniosek. Wskazuje, jakie ma skutki obniżanie podatków – spowoduje nieproporcjonalne zmniejszenie dochodów budżetowych, to prowadziłoby do redukcji budżetu i sześciokrotnego zmniejszenia zatrudnienia w sferze budżetowej.