- W Czechach rząd jest bliski decyzji o zamknięciu zakładów przemysłowych. To by wpłynęło na zachwianie łańcuchów dostaw. Dla polskiego przemysłu byłaby to bardzo niedobra wiadomość. Stąd obawy przedsiębiorców, że wzrost jest tymczasowy, a trzecia fala zachorowań może wpłynąć na kondycję polskiego przemysłu – tłumaczyła gość.
Wyjaśniła, że mamy ścieranie się wpływów globalnych, które są pozytywne dla polskiego przemysłu, z sytuacją pandemiczną w kraju, która jest trudna do przewidzenia. - Już dziś wielu pracowników choruje. Są zakłady przemysłowe, gdzie nawet 50 proc. zasobów ludzkich jest wyłączonych z powodu pandemii. To największe zagrożenie dla dalszego dobrego funkcjonowania przemysłu w kolejnym kwartale – oceniła.
Co przedsiębiorcy robią, żeby ograniczyć epidemię wśród pracowników.
- Od roku to samo. Na początku pandemii myśleliśmy, że wszystkie działania, które dotyczą bezpieczeństwa i higieny pracy, warunków pracy i zdrowia psychicznego pracowników mają charakter tymczasowy. Okazuje się, że są wymagane przez cały czas. Odchodzimy od myślenia, że mamy do czynienia z sytuacją kryzysową i gasimy pożary. Wchodzimy w rytm myślenia o rzeczywistości, że musimy zapewnić szczególne bezpieczeństwo pracownikom, którzy obsługują krytyczną infrastrukturę i nie jest to akcja jednorazowa. Stosunkowo późno pojawiła się kwestia odporności psychicznej pracowników, radzenia sobie w sytuacjach domowych, konfrontacja z nowymi potrzebami związanymi z godzeniem ról. Przenieśliśmy pracownikom życie zawodowe do ich domów. Na to nakłada się często opieka nad dziećmi i innymi zależnymi osobami. Nasi pracownicy znajdują się w kompletnie innej rzeczywistości niż to miało miejsce przed pandemią, a my wychodzimy nowym potrzebom naprzeciw - mówiła Bettman.