Reklama

Witold M. Orłowski: Nic poważnego

Cała Europa patrzy na to, co się dzieje we Włoszech. Powinna patrzeć z przerażeniem. A patrzy... Z pobłażliwością? Zaciekawieniem? Rozbawieniem?

Publikacja: 29.05.2018 21:00

Witold M. Orłowski: Nic poważnego

Foto: Bloomberg

Jeśli popatrzeć na liczby, to Włochy są tykającą bombą – i to w dodatku bombą atomową. Po dekadach ekonomicznego sukcesu, nazywanego nawet „włoskim cudem", w ciągu ostatniego ćwierćwiecza kraj rozwija się najwolniej w całej Unii Europejskiej. W roku 1990 miał PKB na głowę mieszkańca równy niemieckiemu, dziś jest on o ponad 25 proc. niższy. Różnice w poziomie rozwoju między zamożną Północą a ubogim Południem zamiast maleć, systematycznie wzrastają (PKB na mieszkańca najuboższych regionów Włoch jest już nie tylko dwukrotnie niższy niż nad Padem, ale także niższy niż w wielu regionach Polski – rzecz jeszcze nie tak dawno niewyobrażalna). Ale najgorzej wyglądają włoskie finanse. Przede wszystkim przeraża gigantyczny dług publiczny, przekraczający 2,5 biliona dolarów (o 30 proc. więcej niż cały PKB kraju). Ale o ból głowy może też przyprawiać stan sektora bankowego, który uchodzi dziś za najbardziej narażony na kryzys w całej strefie euro. Słowem: horror, widmo bankructwa i kamieni kupa (oczywiście myślę tu o rzymskich ruinach, które tak czy owak przyciągają miliony turystów).

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Opinie Ekonomiczne
Aleksandra Ptak-Iglewska: Butelka symbolem cwaniactwa
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nocna prohibicja pełna hipokryzji
Opinie Ekonomiczne
Witold M.Orłowski: Zły nastrój Moody’s
Opinie Ekonomiczne
Piotr Mazurkiewicz: Zakupy po polsku. Globalne trendy mogą się u nas nie sprawdzić
Opinie Ekonomiczne
Skwirowski: Perspektywa ratingu w dół. Nie jestem optymistą
Reklama
Reklama