Dowód, że relacje gospodarcze przetrwały kryzys polityczny między obu krajami, wywołany przez nowelizację ustawy o IPN. Szukanie tego, co łączy, okazuje się ważniejsze od tego, co dzieli. Bolesnej przeszłości nie zmienimy, możemy natomiast zmienić przyszłość.
Współpraca gospodarcza przyniesie korzyści obu stronom. My tu w Polsce szukamy sprawdzonych modeli wspierania nowoczesnej gospodarki, wiedzy, jak konstruować ekosystem, w którym będą rodzić się i rozwijać skrzydła innowacyjne startupy. Izrael już go ma.
Ten 8,5-milionowy kraj stał się prawdziwą „fabryką" nowoczesnych technologii, towaru bardzo cenionego przez globalne koncerny. Co roku powstaje tu około tysiąca startupów, przeżywa, co prawda, garstka, ale za to jakich. To tu powstają i są testowane na ulicach Jerozolimy systemy kierowania autonomicznymi autami. Kraj nad Morzem Śródziemnym jest też miejscem narodzin architektury procesorów Celeron i... pomidorów koktajlowych.
To, czego zaczyna tam brakować, to ludzi chcących wziąć udział w tej swoistej startupowej gorączce złota. Stąd silny nacisk na współpracę zagraniczną – od Australii po nasz kraj.
Powinno ją ułatwić zadziwiająco wiele podobieństw między Polakami a Izraelczykami – od umiejętności improwizacji poprzez śmiałość i pewną niecierpliwość po skłonność do załatwiania spraw po znajomości. Są wspólne słowa, jak choćby hucpa (która oznacza raczej śmiałość niż bezczelność) czy kombina (czyli kombinować). Jest dobrze znany archetyp nieco apodyktycznej żydowskiej matki z Polski, nazywanej tu swojsko Polonia. A w kuchni... kiszone ogórki.