Ukraińskie zadłużenie wynikające z zakupów rosyjskiego gazu, które spowodowało kolejny spór między Rosją a Ukrainą, nie ma większego znaczenia dla obu stron konfliktu.
Gazprom jednak zaczął ograniczać dostawy i sięgnął po metody z arsenału wojen informacyjno-psychologicznych, które miały na celu nie tyle odzyskanie długu, ile zrealizowanie strategii rosyjskiego monopolisty wobec Ukrainy. Była ona zawarta w projekcie umowy, którą Gazprom przesłał ukraińskiej firmie NAK Naftogaz 14 lutego (dwa dni po spotkaniu w Moskwie prezydentów Wiktora Juszczenki i Władimira Putina) i która zawierała rzekomo porozumienie osiągnięte na szczeblu najwyższym.Strona ukraińska (rząd i firma Naftogaz) nie zgodziła się z treścią tej umowy. Cel dokumentu był prosty: zmiana istniejącego duetu pośredników RosUkrEnergo – UkrGazEnergo (RUE – UGE) i utworzenie dwóch nowych wspólnych przedsiębiorstw (z udziałem Gazpromu i Naftogazu), co zasadniczo nie zmieniłoby schematu dostaw surowca.
Wariant z utworzeniem wspólnych przedsiębiorstw mógłby za to oznaczać pełną kontrolę Gazpromu nad rynkiem wewnętrznym Ukrainy, w tym nad surowcem wydobywanym w tym kraju. Chodzi o ponad 20 mld metrów sześc. rocznie, czyli ilość, która pozwala w jakimś stopniu przeciwstawiać się dyktatowi rosyjskiego monopolisty.
Konflikt gazowy między Rosją i Ukrainą jeszcze raz udowodnił istnienie zorganizowanej grupy biznesmenów, byłych top menedżerów państwowych holdingów i skorumpowanych polityków, którzy próbują utrzymać nieprzejrzysty biznes w sferze gazowej. Dowodem jest działanie takiej spółki jak RUE, zarejestrowanej w szwajcarskim kantonie Zug, z bezterminowym okresem działalności i kontraktem z datą ważności do 2028 r. Spółki, która tworzy platformę finansową istnienia tej grupy. Oficjalne sprawozdanie RosUkrEnergo za 2006 rok robi wrażenie: zysk ze sprzedaży gazu – 7,135 mld dolarów, czysty dochód – 785 mln dolarów.
Komercyjne szwajcarskie prawo pozwala RosUkrEnergo transformować imienne akcje (są ich tysiące) na okaziciela i odwrotnie. To otwiera szerokie możliwości ich nieprzejrzystego obiegu w interesach realnych właścicieli. Według szwajcarskiego prawa akcje imienne można przekazywać bez ograniczeń. Potrzebna jest zgoda spółki (wystarczy jednak, że firma w ciągu trzech miesięcy nie udzieli odmownej odpowiedzi na otrzymany wniosek). Podobny schemat – marzenie korupcjonera.