Stofberg pracuje dla koncernu Naspers 22 lata i nikt nie przeczy, że mu się zasłużył. Budowa lokalnej potęgi medialnej o przychodach 2,7 mld dol. rocznie to po części jego dzieło. Mimo to nie może być pewien swojej pozycji. Sprawuje ją tymczasowo, w czasie urlopu naukowego Koosa Bekkera, poprzedniego szefa. O Bekkerze mówią „wizjoner”, o Stofbergu nikt tak nie mówi.
Cobus Stofberg studiował na uniwersytecie w Stellenbosch, jednej z czterech renomowanych południowoafrykańskich uczelni opodal Kapsztadu. Przez dwa lata pracował w nowojorskim biurze firmy doradczej Cooper & Lybrands (poprzedniczki PricewaterhouseCoopers), ale po dwóch latach zmienił nudną branżę doradczą na ciekawszy i barwniejszy świat medialny. W 1986 r. dołączył do M-Net, nowo tworzonej przez Naspers i kilka innych koncernów medialnych firmy, która miała dostarczać płatną telewizję i usługi internetowe.
Przez 20 lat Bekkerowi, Stofbergowi i ich kolegom udało się przetransformować szacownego wydawcę o 70-letniej historii w multimedialny międzynarodowy koncern. Zasługę przypisuje się głównie Bekkerowi. Dwie trzecie przychodów Naspersa pochodzi z rynku elektronicznego, pozostała część z wydawnictw drukowanych.
Podstawą biznesu przez kilkanaście ostatnich lat były płatne platformy telewizyjne. Naspers inwestuje głównie w krajach rozwijających się (Brazylia, Rosja, Tajlandia, Chiny, Polska), ale miał przez pewien czas udziały także we francuskim Canal Plus. Od kilku lat inwestuje też w przedsięwzięcia internetowe: serwisy pocztowe i komunikatory na rodzimym rynku i w krajach rozwijających się. To także przypisuje się Koosowi Bekkerowi.
W 2006 r. zdecydował się on na roczny urlop. Stofberg dostał swoją szansę i wykorzystał ją m.in. na inwestycje w Polsce. W biegłym roku przejął komunikator Gadu-Gadu, a wkrótce potem brytyjską spółkę Tradus, której najcenniejszym aktywem jest polski serwis aukcyjny Allegro. Ta transakcja została sfinalizowana w piątek. Nie wiadomo tylko, czy wyjdzie Stofbergowi na dobre. Analitycy powątpiewali, czy ok. 2 mld dol. za kilka europejskich serwisów aukcyjnych to aby nie za dużo. I czy pieniądze trzeba było zdobyć przez emisję akcji i rozwodnienie kapitału ze szkodą dla pozostałych akcjonariuszy.