Nowy dyrektor zarządzający niemieckiego potentata bankowego został wybrany zgodnie z zasadą, którą kieruje się w czasach kryzysu w Rosji wiele zagranicznych banków: szef nie musi być wybitnym bankierem, ale musi mieć wybitnie dobre kontakty na Kremlu.
Do tego schematu najlepiej pasują byli wysocy urzędnicy. Tacy jak 49-letni Ilia Jużanow, który oprócz kontaktów ma też słuszne pochodzenie. Urodził się i wychował w rodzinnym mieście Władimira Putina – Leningradzie (dziś Sankt Petersburgu). Obaj panowie pracowali razem w tym samym merostwie.
Jużanow jest z zawodu ekonomistą z tytułem doktora po leningradzkim uniwersytecie, na którym na początku pracował. Odszedł z uczelni po upadku ZSRR i rozpoczął karierę urzędniczą. Szybko trafił do grupy liberalnych reformatorów tworzonej przez ówczesnego mera Anatolija Sobczaka. Byli w niej również późniejszy wicepremier Anatolij Czubajs i obecny wicepremier i minister finansów Aleksiej Kudrin.
W tej ekipie Jużanow wyspecjalizował się w sprawach prywatyzacji i własności ziemi. W 1998 r. był już w tym takim specjalistą, że został ministrem ds. polityki ziemskiej, budownictwa i gospodarki komunalnej Rosji. Według ekspertów dał się wtedy poznać jako „ostrożny urzędnik o liberalnych poglądach”, który posiadał tę rzadką cechę, że umiał pracować w warunkach gospodarki rynkowej.
W następnym roku jego ministerstwo zlikwidowano, ale Jużanow miękko wylądował jako minister nowego resortu – ds. antymonopolowych w rządzie swojego leningradzkiego kolegi Władimira Putina. Rząd trwał krótko, bo Putin po rezygnacji Jelcyna został prezydentem, jednak Jużanow zachował stołek przy kolejnych premierach aż do 2004 r.