[b][link=http://blog.rp.pl/salik/2010/01/06/nie-da-sie-zawrocic-kijem-wisly/]Skomentuj na blogu[/link][/b]
Hutę Częstochowa sprzedano dużej i silnej firmie z Ukrainy, za chwilę może być rosyjska, pod Łódź przyciągnięto dużym kosztem amerykańskiego Della, ledwie ruszyła produkcja, fabryka stała się chińska, w podobnym scenariuszu mogła uczestniczyć gliwicka fabryka niemieckiego Opla, który był bliski stania się koncernem rosyjskim.
Takie są realia współczesnej globalnej gospodarki. Inwestycyjna ksenofobia na nic się nie zda. Ważne, by każdy kolejny inwestor był w stanie rozwijać zakład, który kupił. A wraz z nim dbał o swoich polskich pracowników.
Chyba że państwo jest przekonane, że z przyczyn strategicznych lepiej, by niektóre rodowe srebra nie trafiły w niechciane ręce, w których mogłyby stać się narzędziem polityki. Wtedy może lepiej ich w ogóle nie sprzedawać. Tyle że Huta Częstochowa do takich przypadków nie należy. Ci, którzy nie rozumieją, jak zmienił się świat, nie zrozumieją też, że inwestycyjnej globalizacji nie da się odwrócić. Chyba że sięgnie się po metody Hugo Chaveza lub Aleksandra Łukaszenki.
Przykład Polski pokazuje, że alternatyw dla prywatyzacji nie ma. Choćby dlatego, że nie ma skuteczniejszego sposobu zarządzania firmą niż prywatna własność. I lepszego lepu na polityków niż spółki Skarbu Państwa.