Reklama

To nie koniec reform

John F. Beggs, główny ekonomista AIB, właściciela BZ WBK

Publikacja: 12.02.2010 04:17

To nie koniec reform

Foto: Rzeczpospolita

[b]Rz: Spośród krajów borykających się z kryzysem przykład Irlandii jest najbardziej uderzający. Z budżetowej nadwyżki doszliście do 12 proc. PKB deficytu. Co się stało?[/b]

John F. Beggs: Główną przyczyną tak szybkiego pogorszenia był kryzys na rynku nieruchomości. To tłumaczy, skąd tak olbrzymia reakcja na problemy Irlandii wśród inwestorów. Trudno – m.in. z uwagi na rozmiar gospodarki – uniknąć nam było porównań z Islandią, gdzie podobna nieruchomościowa bańka spowodowała załamanie. Na szczęście weszliśmy w kryzys z relatywnie niewielkim zadłużeniem (25 proc. PKB). Teraz jest ono wyższe z uwagi na rosnące potrzeby pożyczkowe i zaangażowanie rządu w dokapitalizowanie banków.

[b]Rząd wprowadził drakońskie cięcia w sektorze publicznym, aby ustabilizować deficyt. Trudno oczekiwać, że urzędnicy zaakceptują niższe pensje przez dłuższy czas.[/b]

Obcięcie płac było tym, co rząd mógł zrobić najszybciej, aby zahamować wzrost deficytu i przywrócić krajowi wiarygodność. Wielu Irlandczyków akceptuje te oszczędności. Sektor publiczny skorzystał w czasach, kiedy określano nas celtyckim tygrysem. Mimo porozumień dotyczących ograniczenia wzrostu płac urzędnicy mogli liczyć na sowite premie. Ponieważ budżet miał wówczas nadwyżkę, nikt nie protestował. Teraz sytuacja się zmieniła. Wzrosło też bezrobocie, co zmniejsza presję na utrzymanie płac na dotychczasowym poziomie. Ale potrzebne są kolejne kroki – np. rozszerzenie bazy podatkowej i zmniejszenie skali rządowego programu inwestycyjnego. Nasza gospodarka jest bardzo otwarta (eksport odpowiada za 80 proc. PKB), więc gdy koniunktura na świecie się poprawi, możemy liczyć na więcej zamówień i szybszy wzrost PKB.

[b]Czy Irlandia ma szansę wrócić do czasów prosperity sprzed dziesięciu lat?[/b]

Reklama
Reklama

Nie sądzę, by było to możliwe. Lata 90. były wyjątkowe. Nadrabialiśmy zaległości w stosunku do innych europejskich krajów. To był okres wzrostu światowego handlu, napłynęło do nas wiele inwestycji. Podczas gdy większość zachodnich gospodarek opierała się już wtedy na sektorze usług, my bazowaliśmy na sektorze produkcyjnym. Wydaje się, że PKB Irlandii może rosnąć teraz w tempie 4 – 5 proc. rocznie.

[b]Rz: Spośród krajów borykających się z kryzysem przykład Irlandii jest najbardziej uderzający. Z budżetowej nadwyżki doszliście do 12 proc. PKB deficytu. Co się stało?[/b]

John F. Beggs: Główną przyczyną tak szybkiego pogorszenia był kryzys na rynku nieruchomości. To tłumaczy, skąd tak olbrzymia reakcja na problemy Irlandii wśród inwestorów. Trudno – m.in. z uwagi na rozmiar gospodarki – uniknąć nam było porównań z Islandią, gdzie podobna nieruchomościowa bańka spowodowała załamanie. Na szczęście weszliśmy w kryzys z relatywnie niewielkim zadłużeniem (25 proc. PKB). Teraz jest ono wyższe z uwagi na rosnące potrzeby pożyczkowe i zaangażowanie rządu w dokapitalizowanie banków.

Reklama
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Magiczne 60 procent
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Kubisiak: Kręta ścieżka rewolucji AI
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Polska to nie jest kraj dla kawoszy
Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Granice produktywności: jak infrastruktura wpływa na potencjał wzrostu
Opinie Ekonomiczne
Anna Cieślak-Wróblewska: Rząd obiecuje miliardy na zdrowie. Czy Polacy to docenią?
Reklama
Reklama