Przyczyną, wbrew wcześniejszym prognozom ekspertów, nie jest masowy odpływ inwestorów do mającej wstąpić za dwa lata do Unii Europejskiej Ukrainy. Decydujące okazały się problemy z dostawami prądu do firm, co – trzeba to podkreślić – zwiększyło jeszcze skalę ucieczki biznesu za wschodnią granicę.
[link=http://blog.rp.pl/blog/2010/03/05/andrzej-krakowiak-euro-2012-nie-wystarczy/] Skomentuj na blogu[/link]
A przecież kiedy trzy lata temu polscy piłkarze zdobywali niespodziewanie tytuł wicemistrzów Europy, ulegając w finale po pięknym meczu Holandii, nikt nie przewidywał problemów. Dopiero po fakcie się okazało, że inwestycje drogowe i kolejowe, realizowane przed Euro 2012 przy poświęceniu całego społeczeństwa (sławny podatek drogowy Tuska), okażą się kulą u nogi naszej gospodarki. W tym czasie zaniedbano bowiem zupełnie modernizację branży energetycznej wciąż mimo wielokrotnych zapowiedzi w zdecydowanej większości należącej do państwa...
Tak czarny scenariusz Polsce na szczęście nie grozi (niestety, wszystko wskazuje na to, że odnosi się to również do występu biało-czerwonych na Euro). Z szacunków „Rz" wynika jednak, że jeśli nie przyspieszymy znacznie realizacji planowanych inwestycji, w 2015 r. może nam brakować nawet 8 proc. potrzebnej energii. Oznaczałoby to konieczność importu z Niemiec czy Ukrainy, do czego potrzeba by jednak mostów energetycznych łączących naszą sieć przesyłową z sieciami sąsiadów – dziś ich nie ma.
Przyczyną kłopotów będzie nie tylko opłakany stan polskiej infrastruktury – trzy czwarte eksploatowanych w kraju bloków energetycznych ma ponad 20 lat, około 40 proc. – ponad 30. Część mocy trzeba będzie wyłączyć ze względu na wymogi Unii związane z ochroną środowiska. Planowane obecnie w Opolu czy Kozienicach inwestycje nie załatwią sprawy. Budowa dużego bloku trwa przynajmniej sześć – siedem lat, a my nie mamy tyle czasu.