Inwestorzy podjęli decyzję o realizacji zysków z ostatniego odreagowania, podążając za graczami w USA. Mimo cięcia stóp giełdy za oceanem skończyły środowe notowania na minusie. Przeważyły obawy przed obniżeniem ratingów dla ubezpieczycieli obligacji. To ciąg dalszy problemów wywołanych kryzysem na rynku nieruchomości. Kiedy już wydawało się, że największe banki dokonały odpisów na potencjalne straty, i rynek już to ujął w cenach, okazało się, że kolejne instytucje odczuwają skutki kryzysu. Największa na świecie firma ubezpieczająca kredyty, MBIA, ogłosiła stratę w wysokości 3,5 mld dolarów. Kolejnym impulsem do spadków były wieści o tygodniowej liczbie nowych wniosków o zasiłki dla bezrobotnych w USA. Wzrost z 306 tys. do 375 tys. został odebrany jako potwierdzenie słabej kondycji amerykańskiej gospodarki.
Na rynku krajowym po zaskakująco dobrych wynikach TP SA rozczarowały wczoraj wyniki BRE. Mimo wzrostu skonsolidowanego zysku w IV kwartale do 142 mln zł rynek zareagował negatywnie, bo oczekiwano zysku na poziomie co najmniej 160 mln.
Mimo chwilowego wzrostu WIG20 ponad poziom 3000 pkt koniec spadków nie jest przesądzony. Przemawia za tym przebieg czwartkowej sesji wskazujący na dużą podatność polskiej giełdy na zawirowania na rynkach światowych. A, jak widać, wciąż jeszcze nie wiemy wszystkiego o skutkach kryzysu subprime.