Wychodzenie z kryzysu potrwa

Na razie nie widać, aby sytuacja na rynku walutowym wpływała niekorzystnie na konkurencyjność Polski. Eksport nadal rośnie. A silna waluta pomaga walczyć z inflacją - mówi Murilo Portugal, zastępca dyrektora generalnego MFW

Publikacja: 21.07.2008 01:16

Wychodzenie z kryzysu potrwa

Foto: Rzeczpospolita

RZ: Czy był pan zaskoczony szybką reakcją administracji amerykańskiej: kiedy dwie instytucje finansowe, Fannie Mae i Freddie Mac, znalazły się na krawędzi bankructwa?

Murilo Portugal:

Nie. Freddie Mac i Fannie Mae są największymi uczestnikami rynku kredytów hipotecznych, mają lub gwarantują połowę rynku hipotecznego w USA. Ich kłopoty mogłyby mieć wpływ na rynki światowe, bo wiele banków centralnych posiada ich papiery. MFW zazwyczaj nie komentuje konkretnych wydarzeń dotyczących indywidualnych instytucji. Ale w tym wypadku mogę powiedzieć, że reakcja rządu USA była właściwa i nie mogła być inna. Wsparcie finansowe było jak najbardziej słuszne.

Dlaczego rząd USA czekał tak długo z reakcją? Oczywiście, żadna z instytucji finansowych, które miały wcześniej kłopoty, nie jest tak ogromna. Nie sądzi pan, że rynki byłyby spokojniejsze, gdyby wiedziano, że pomoc nastąpi?

Rząd amerykański zrobił wiele dla uspokojenia sytuacji na rynkach. Zostały obniżone stopy procentowe. Wykorzystano środki finansowe Fedu, za pomocą nowych mechanizmów zapewniono większą płynność bankom komercyjnym. A teraz zapowiedziano nowe działania na rynku kredytów hipotecznych.

Czy istnieje sposób, dzięki któremu można by było uspokoić rynki surowcowe? Ceny rosną nie tylko z powodu zwiększającego się popytu, ale i spekulacji.

Zdaniem MFW głównym powodem wysokich cen ropy są fundamentalne czynniki rynkowe, jak nierównowaga między popytem i podażą. Popyt na ropę rośnie bardzo szybko, głównie z powodu zwiększającego się zapotrzebowania ze strony rynków szybko rozwijających się – Chin, Indii. Kraje należące do tak zwanych rynków wschodzących rosną szybko, a ich produkcja jest bardziej energochłonna niż w krajach rozwiniętych. Oprócz tego wiele rządów nadal subsydiuje ceny energii i to, co płacą w tych krajach konsumenci, nie odzwierciedla sytuacji na światowych rynkach. W rezultacie szybko rośnie popyt. Natomiast jeśli chodzi o podaż, to widać, że poza OPEC nie odnotowujemy znaczącego zwiększenia, a produkcja ze złóż na Morzu Północnym spada. W efekcie zwiększenie produkcji przez OPEC jest „zjadane” przez spadające wydobycie gdzie indziej.

Naturalnie, czynniki finansowe mają wpływ na rynki. Wśród tych czynników ważne są osłabienie dolara i ujemne realne stopy procentowe. Nastąpiły też znaczne inwestycje finansowe na rynku ropy. Jednak nie wszyscy inwestorzy finansowi są zaangażowani w aktywny handel. Wiele funduszy emerytalnych zainwestowało w ropę w celu dywersyfikacji ryzyka. Są one inwestorami długoterminowymi i zwykle nie wyprzedają aktywów pod wpływem nagłego impulsu. Trudno mówić, jaki jest element spekulacji w cenie ropy naftowej.

Czyli tylko podaż, popyt, nierozsądna polityka rządów? A geopolityka?

Oczywiście rynek odczuwa również wpływ czynników oddziałujących czasowo, a geopolityka jest jednym z nich. Warto zwrócić uwagę na to, że część z ostatniego gwałtownego wzrostu cen może nie być długotrwała, bo nadal nie ma odzwierciedlenia tego w cenach akcji koncernów naftowych. Gdyby ropa miała pozostać tak droga, jak jest obecnie, to efekt w postaci wyższych cen akcji koncernów naftowych byłby widoczny.

Czy to samo można powiedzieć o rynkach żywnościowych?

Tu również jest wiele czynników powodujących, że obecne ceny są tak wysokie. Niektóre zapewne znikną, ale inne, jak rosnący popyt, pozostaną. Jedną z przyczyn rosnącego popytu jest bogacenie się krajów wschodzących i rozwijających się. Mieliśmy także dwa lata słabych zbiorów zbóż spowodowanych złą pogodą w latach 2005 – 2006. To jest czynnik, który przemija, a tegoroczne zbiory mają być lepsze. Ceny paliw również grają rolę, ponieważ powodują wzrost kosztów nawozów i transportu. Rosnąca część zbiorów zbóż jest przeznaczana na produkcję biopaliw dotowaną przez rządy, co w sztuczny sposób odciąga środki od produkcji żywności.

Nie wydają się problemem te biopaliwa, które nie są dotowane, nie są wytwarzane z podstawowych produktów żywnościowych oraz są produkowane w krajach, gdzie istnieją rezerwy ziemi uprawnej i siły roboczej w rolnictwie. Jeśli chodzi o spekulację, to nie wydaje się ona istotna. Cały rynek transakcji terminowych w przypadku żywności ma wartość tylko 215 mld dolarów, w porównaniu z rynkiem towarowym wartym ponad 1 bilion dolarów, a więc trudno w tym wypadku mówić o spekulacji.

Na razie nie widać, aby sytuacja na rynku walutowym wpływała niekorzystnie na konkurencyjność Polski. Eksport nadal rośnie. A silna waluta pomaga walczyć z inflacją

Dlaczego w takim razie ceny żywności spadły, kiedy w Rzymie w maju przygotowywano „szczyt żywnościowy”. Nie sądzi pan, że mogła być to jednak obawa graczy rynkowych, że zostaną tam podjęte decyzje łagodzące sytuację, co niekoniecznie było po ich myśli?

Oczywiście są czynniki, których usunięcie spowodowałoby spadek cen. Jednym z nich jest zakaz eksportu wprowadzony przez kilka krajów. Jeśli chodzi o ryż, to tylko 16 proc. rocznej konsumpcji jest przedmiotem handlu międzynarodowego, a pięć krajów dostarcza 80 procent światowego eksportu. Trzy z nich wprowadziły zakaz eksportu. Zniesienie tego zakazu miałoby natychmiastowy wpływ na sytuację na rynku.

Jak długo jeszcze będziemy świadkami spadku kursu dolara?

Prognozowanie kursu jest jedną z najtrudniejszych prognoz. Zdaniem Funduszu spadek kursu dolara jest już tak znaczący, że kurs amerykańskiej waluty jest bliski osiągnięcia stanu równowagi.

Czy sądzi pan, że USA będą w stanie uniknąć recesji?

Wyniki pierwszego kwartału były w USA lepsze, niż zakładaliśmy. Tak więc, na razie udało się zapobiec recesji. Dlatego skorygowaliśmy w górę tempo wzrostu PKB w Stanach Zjednoczonych. To samo dotyczy gospodarki światowej. W pierwszym kwartale globalny wzrost wyniósł 4,5 proc. To mniej niż zeszłoroczny wzrost o 5 procent, ale lepiej, niż sądziliśmy. Nie chcę jednak umniejszać kłopotów, jakie ma gospodarka amerykańska i odbudowanie wzrostu będzie odczuwalne dopiero w roku 2009. Niestety, na świecie inflacja jest wysoka, ale sytuacja na rynkach finansowych jest korzystniejsza w porównaniu z tym, co było w marcu. Niestety, nastroje są nadal kiepskie, koszty finansowania i koszt kredytu są wysokie pomimo spadających stóp procentowych. Dlatego wychodzenie z tego kryzysu będzie bardzo powolne.

Jak w takim razie prognozuje pan sytuację w Europie?

Także w przypadku Europy dokonaliśmy korekty wzrostu. To było możliwe głównie dzięki znacznie silniejszemu wzrostowi gospodarczemu w Niemczech. Ale i w Europie będziemy świadkami spadku cen nieruchomości, głównie w Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Irlandii.

Jakie prognozy ma dzisiaj MFW dla nowych krajów UE? Czy spowolnienie w strefie euro wyhamuje wzrost w Polsce?

Średnioterminowe perspektywy dla Polski są korzystne. Wejście do Unii Europejskiej poprawiło klimat inwestycyjny, korzystny wpływ ma także wsparcie ze strony funduszy unijnych. Ale ważniejsze będzie wprowadzanie reform strukturalnych. Szczególnie istotne jest zwiększenie aktywności na rynku pracy starszej części społeczeństwa. Pozytywnie oceniamy również przyspieszenie prywatyzacji. To wszystko ostatecznie przyczynia się do przyspieszenia wzrostu gospodarczego tak w średnim, jak i dłuższym okresie. Niestety, w Polsce również rośnie inflacja, ale nie jest to tylko problem waszego kraju, z tym boryka się cały świat. Jednakże w Polsce bank centralny zareagował właściwie, poprzez podwyżkę stóp procentowych.

Czy wyjątkowo silny złoty nie jest dziś zagrożeniem dla gospodarki?

Na razie nie widać, aby sytuacja na rynku walutowym wpływała niekorzystnie na konkurencyjność Polski. Widać, że eksport nadal silnie rośnie. A silna waluta pomaga w walce z inflacją.

Brazylijczyk Murilo Portugal jest od grudnia 2006 r. zastępcą dyrektora alnego Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Absolwent prawa i ekonomii. Studiował na Universidade Federal Fluminense w Rio de Janeiro oraz w Cambridge i Manchesterze. Był wiceministrem finansów Brazylii, dyrektorem wykonawczym MFW oraz dyrektorem zarządzającym Banku Światowego.

RZ: Czy był pan zaskoczony szybką reakcją administracji amerykańskiej: kiedy dwie instytucje finansowe, Fannie Mae i Freddie Mac, znalazły się na krawędzi bankructwa?

Murilo Portugal:

Pozostało 98% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację