Sumienie sektora odchodzi

Rozmowa z Brunonem Bartkiewiczem, prezesem ING Banku Śląskiego

Publikacja: 03.11.2009 02:50

Sumienie sektora odchodzi

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

[b]Rz: W styczniu nie będzie pan już prezesem ING Banku Śląskiego, tylko szefem bankowości internetowej ING Direct w Wielkiej Brytanii, Francji, Włoszech i w Hiszpanii. Koledzy po fachu cieszą się, że sumienie sektora bankowego wyjeżdża z kraju?[/b]

Ależ proszę nie przypisywać mi roli sumienia.

[b]To nie my, pan sam zaczął… Nie czuje się pan?[/b]

Nie. Staram się, tak po bożemu i porządnie, wykonać swoją robotę. Wskazuję tylko na rzeczy, które są dla mnie dziwnymi i niewłaściwymi zjawiskami.

[b]To zakłamanie polskich banków, te niejasne promocje, na które łatwo złapało się wielu Polaków, to „wciskające” podejście do klienta…[/b]

To wy... ja mówiłem, że jestem zdegustowany formą komunikacji banków z klientami. Nie oceniam produktów i jakości usług oferowanych w Polsce, bo one są dobre. Słaby jest natomiast sposób informowania klienta o ofercie.

[b]„Złe długi” Polaków sięgają już kilkunastu miliardów złotych.

Spirala zadłużenia Polaków to wina bankowych promocji i owej komunikacji?[/b]

Tu jest jakiś związek, ale nie przypisywałbym pewnej formule komunikacji rynkowej bezpośredniej winy wystąpienia jakiegoś zjawiska gospodarczego, w tym nadmiernego zadłużenia. To jest efekt zbyt dużej konsumpcji i braku pewnej ostrożności ze strony banku, a nie tylko niewłaściwej oferty.

[b]Wyjdziemy z tej spirali?[/b]

Oczywiście.

[b]Kiedy?[/b]

To trudne pytanie, bo dotyczy w ogóle naszej kondycji gospodarczej. Nie wszyscy unikną tragedii, bankructwa, utraty domu, pracy, płaczu. W przypadku wielu rodzin może do tego dojść.

[b]Więcej będzie płaczu z winy sprzedawców w bankach czy dlatego, że po prostu jesteśmy słabo wyedukowani ekonomicznie?[/b]

Żebyśmy się dobrze zrozumieli… Osób, które pracownicy sektora bankowego są w stanie wprowadzić w stan głębokich kłopotów, praktycznie nie ma. To zawsze jest splot okoliczności. Nasz zawód polega również na tym, aby ludziom odmawiać kredytu, kiedy nie mają szans go spłacić. Naszym obowiązkiem jest wtedy powiedzieć „nie”.

[b]A potraficie mówić „nie”?[/b]

Oczywiście. Choć chwilami, w czasach nadmiernego wzrostu gospodarczego, zbyt wielu spośród nas przyjmuje, że to wspaniałe otoczenie gospodarcze będzie trwało bardzo długo. To dziwaczne, że kryzysy i zapaści zawsze nas zaskakują. Jakbyśmy nie wiedzieli, że cykl koniunkturalny na tym polega, że w którymś momencie nastąpi tąpnięcie.

Wobec tego projekt rekomendacji „T” Komisji Nadzoru Finansowego (dotyczy ona nowego bardziej restrykcyjnego sposobu badania zdolności kredytowej przez banki), tak krytykowany przez sektor bankowy, jest dobrym pomysłem.

Co do kierunku, tak.

[b]A z jakiego punktu widzenia nie jest dobrym pomysłem?[/b]

Ta próba doprecyzowania zdolności do wywiązywania się klientów z obciążeń nadmiernie wiąże je z dochodami klientów. A klient to nie tylko dochody, to także aktywa. Rekomendacja tego w odpowiedni sposób nie uwzględnia. Nie ma powodu, żeby coś nadmiernie określać, bo wtedy staje się to po prostu uciążliwe.

[b]Wracając do wyjazdu… po co? Ma pan już dosyć Polski czy lepsza propozycja finansowa?[/b]

O pieniądzach jeszcze nie rozmawialiśmy, więc to nie o to chodzi. Natomiast jest to dla mnie kolejne wyzwanie. Jednocześnie, nie można zbyt długo sprawować funkcji prezesa banku. Zmiany na tego typu stanowiskach są po prostu zdrowsze dla organizacji i osób, które w fotelach prezesa zasiadają.

[b]Należy wiązać zmianę w pana życiu zawodowym ze zmianami w grupie ING? Nie byłoby przejścia do centrali, jeżeli nie byłoby takiej a nie innej decyzji dotyczącej grupy?[/b]

To jest bardzo trudne pytanie, na które nie do końca mam jasną odpowiedź… Czy pracowałbym na zawsze na stanowisku prezesa ING Banku Śląskiego? Nie. Nie ma takiej możliwości. Dzisiaj, w ramach zmian organizacyjnych w grupie ING, powstało miejsce, na które – jak uznano – będę najlepszym kandydatem.

[b]ING Direct liderem w Europie, to jest to wyzwanie?[/b]

Proszę nie przypisywać nadmiernej magii temu słowu. Byłem przy tworzeniu ING Direct, w jakimś stopniu jestem ojcem tej organizacji. Ale teraz celem są nowe rzeczy.

[b]A propos przyszłości całej grupy ING, czyli rozdzielenia biznesu bankowego od części ubezpieczeniowej… Bankassurance się nie sprawdził?[/b]

Nie będę komentował wydarzeń, które dotyczą całej grupy. Proszę tylko zwrócić uwagę, że w tle tych zmian są negocjacje z Komisją Europejską dotyczące pomocy publicznej dla grupy ING.

[b]Teraz urzędnicy Komisji Europejskiej będą decydować o przyszłości dużych europejskich grup finansowych?[/b]

Komisja wychodzi z założenia, że jeśli udzielana jest pomoc, to powinna wiązać się z wykorzystaniem jej na terenie Europy. I z korzyścią dla niej. Ale ten kryzys ujawnił również element lokalizacji czy zmniejszenia globalnego obciążenia na instytucjach finansowych. Jeśli instytucje finansowe chcą pomocy od władz państwowych, to rządy odpowiadają: chcemy mieć w zamian kontrolę nad bankami i nie chcemy, żeby one miały nadmierne zobowiązania poza naszymi granicami. I dalej: jeśli ktoś działa na naszym terenie, to musi przyjmować na siebie ciężar odpowiedzialności za wypłatę depozytów w przypadku bankructwa. Idziemy trochę wbrew dotychczasowej filozofii budowania dużych rynków kapitałowych o całkowicie swobodnym przepływie pieniędzy, ponieważ doprowadza to do bardzo szybkiego transferu symptomów kryzysowych. Zamykanie się w ramach swoich granic to jeden z efektów tego kryzysu. Ale myślę, że krótkotrwały.

[b]A po kilku latach powrót do globalizacyjnej euforii?[/b]

Tak. Ale już w innym, bardziej uporządkowanym, dostosowanym środowisku regulacyjnym z dopieszczeniem niektórych kwestii, jak systemy gwarantowania depozytów. Wyobrażam sobie wprowadzenie regulacji mówiących, że bank, który przyjmuje depozyty od ludności na danym terenie, nie może mieć postaci oddziału, ale musi mieć postać rejestrowanego tamże banku i w związku z tym uczestniczyć w lokalnym terenie gwarantowania depozytów.

[b]A teraz, gdzie jesteśmy… jaką literę: „V” czy „U” nakłada pan na naszą gospodarkę?[/b]

Nikt nie wie, co się wydarzy. Kluczem jest wiara. Jeśli wszyscy uwierzymy, że to już koniec, to tak będzie. Ja jestem głęboko przekonany, że najgorsze jest już za nami i że odbicie już nastąpiło, idziemy w górę. Przy czym to wcale nie oznacza, że w ciągu najbliższych miesięcy nie będziemy mieli wzrostu bezrobocia czy fali bankructw przedsiębiorstw. [i]Fragmenty rozmowy także w „Wiadomościach” Radia PiN[/i]

[ramka]CV

Brunon Bartkiewicz do końca roku będzie kierował siódmym największym pod względem funduszy własnych bankiem w Polsce – ING Bankiem Śląskim. Od 1 stycznia 2010 r. będzie nadzorował bank internetowy ING Direct. Z Bankiem Śląskim, przejętym przez holenderski ING w 1996 roku, związany jest od kwietnia 1991 roku. [/ramka]

[b]Rz: W styczniu nie będzie pan już prezesem ING Banku Śląskiego, tylko szefem bankowości internetowej ING Direct w Wielkiej Brytanii, Francji, Włoszech i w Hiszpanii. Koledzy po fachu cieszą się, że sumienie sektora bankowego wyjeżdża z kraju?[/b]

Ależ proszę nie przypisywać mi roli sumienia.

Pozostało 96% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację