Jak powstrzymać rozrzutników

Jeśli dotychczas najsilniejsze państwa eurolandu gotowe były dopłacać do tych biedniejszych, to nie z pobudek altruistycznych, ale dlatego, że uważały, iż to im się opłaci. W wielkiej zjednoczonej Europie pozycja bogatych była znacznie silniejsza

Aktualizacja: 17.05.2010 21:10 Publikacja: 17.05.2010 21:07

Jak powstrzymać rozrzutników

Foto: Fotorzepa

[b][link=http://blog.rp.pl/jablonski/2010/05/17/jak-powstrzymac-rozrzutnikow/]Skomentuj na blogu[/link][/b]

Wydarzenia w Grecji pokazały jednak, że w obecnej konstrukcji Unii tkwi poważny błąd. Część krajów (niekoniecznie tych małych i najbiedniejszych, jest wśród nich wszak także Polska) nie zamierza się dostosować do wymagań tych największych. Nie chcą oszczędzać, chcą za to, by poziom życia ich obywateli był równie wysoki jak u najbogatszych sąsiadów. Słowem, są gotowi żyć na kredyt, nie przejmując się przyszłością.

Mimo to Niemcy i Francja zgodziły się na wsparcie Grecji – zdają sobie sprawę, że bankructwo któregoś z krajów euro zniszczyłoby także ich gospodarki. Wiedzą też jednak, że grecki kryzys nie jest jeszcze zażegnany. Na razie został tylko odsunięty w czasie. Unia Europejska wzięła na siebie ciężar ponad 100 mld euro greckiego długu, ale nie ma żadnych mechanizmów – poza naciskiem politycznym – aby zmusić Ateny do spłaty tych zobowiązań.

W tej sytuacji bogaci będą więc zabiegać o zmiany w sposobie funkcjonowania Unii. Niemcy nie będą ponosić wyrzeczeń po to tylko, by Grecja i inne rozrzutne państwa strefy euro mogły się swobodnie zadłużać na ich koszt. Nie pozwolą na to niemieccy podatnicy. Dlatego oficjalne deklaracje z Berlina i Londynu zapowiadające cięcia w budżetach krajowych należy traktować nie tylko jako troskę o własne finanse, ale też jako przygotowywanie argumentów do rozmowy o wielkiej reformie Unii.

Europa ma dwa wyjścia. Albo zostanie wprowadzona zasada wykluczania ze strefy euro państw, które nie panują nad swoimi finansami, albo powstanie mechanizm, który pozwoli Brukseli wywierać realny wpływ na rozrzutników.

Pierwszy wariant może się skończyć kryzysem gospodarczym i pożegnaniem z marzeniami o supermocarstwie europejskim. Drugi – bardziej prawdopodobny – będzie oznaczał jeszcze silniejszą integrację Europy i przejmowanie przez Komisję Europejską kolejnych uprawnień, także takich, które – niestety – poważnie ograniczą suwerenność członków Unii. Wszystko wskazuje więc na to, że reforma finansów państw eurolandu jest nieunikniona. A Polska powinna już zacząć się zastanawiać, czy chce uczestniczyć w takiej wspólnocie walutowej.

[b][link=http://blog.rp.pl/jablonski/2010/05/17/jak-powstrzymac-rozrzutnikow/]Skomentuj na blogu[/link][/b]

Wydarzenia w Grecji pokazały jednak, że w obecnej konstrukcji Unii tkwi poważny błąd. Część krajów (niekoniecznie tych małych i najbiedniejszych, jest wśród nich wszak także Polska) nie zamierza się dostosować do wymagań tych największych. Nie chcą oszczędzać, chcą za to, by poziom życia ich obywateli był równie wysoki jak u najbogatszych sąsiadów. Słowem, są gotowi żyć na kredyt, nie przejmując się przyszłością.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację