O co posłowie pytali Marka Belkę

Marek Belka dostał od posłów z Komisji Finansów Publicznych pozytywną rekomendację jako kandydat na prezesa Narodowego Banku Polskiego. Za Belką było 28 posłów, przeciw głosowało 11 osób, wstrzymał się jeden poseł. Jak wyglądało przesłuchanie kandydata na szefa banku centralnego?

Publikacja: 10.06.2010 10:57

O co posłowie pytali Marka Belkę

Foto: Fotorzepa, Robert gardziński RG Robert gardziński

Posiedzenie rozpoczęło się od wymiany zdań dotyczących tego, czy w ogóle powinna ona zajmować się w środę kandydaturą Belki. – Wniosek o powołanie prezesa NBP powinien złożyć prezydent, który ma mandat powszechny. Dlatego jestem za tym, by dyskusję toczyć po 4 lipca. Gdy będzie już zaprzysiężona głowa państwa z mandatem uzyskanym w wyborach – tak poseł Lucjan Karasiewicz z koła Polska XXI uzasadniał wniosek o przerwanie rozpatrywania wniosku marszałka Bronisława Komorowskiego.

Stanisław Stec z Lewicy miał jednak zupełnie inne zdanie. – Pełniący obowiązki prezydenta nie ma żadnych ograniczeń co do zgłoszenia kandydata na szefa NBP– mówił.

W głosowaniu za wnioskiem Karasiewicza opowiedziało się 15 posłów, 21 było za kontynuowaniem obrad.

Po krótkim uzasadnieniu kandydatury Belki przez Jacka Michałowskiego, szefa Kancelarii Prezydenta, głos zabierali posłowie. Jako pierwszy Marek Borowski z Koła Poselskiego Socjaldemokracji Polskiej mówił, że "trudno o lepszego kandydata". Zaraz jednak Beata Szydło z PiS, wiceprzewodnicząca komisji wróciła jednak do zgłoszenia kandydatury Belki przez p.o. prezydenta.

– Nie zgłaszamy do niej zastrzeżeń, ale nie zgadzamy się z trybem wprowadzania zmian w NBP przez marszałka Komorowskiego – powiedziała. Zaznaczyła, że wypowiada się w imieniu wszystkich posłów PiS. Uzasadniała, że w banku nic złego się nie dzieje, a sytuację stabilizuje niedawna nowelizacja ustawy o NBP, która precyzuje uprawnienia wiceprezesa pełniącego obowiązki szefa banku. Zapowiedziała, że ze względu na tryb zgłoszenia kandydata posłowie Prawa i Sprawiedliwości zagłosują przeciwko Belce.

– Ustawa o NBP mimo noweli nie precyzuje, kiedy powinien nastąpić wybór prezesa. Jednak jest opinia Europejskiego Banku Centralnego, że powinno to być niezwłocznie po wygaśnięciu mandatu poprzedniego prezesa. Na posiedzeniu Sejmu wszystkie kluby mówiły, że wybór prezesa powinien nastąpić tak szybko, jak to tylko możliwe. Niefortunny był tylko negocjacji przed zgłoszeniem kandydata. Gdyby marszałek Komorowski porozmawiał z klubami, całego medialnego zamieszania by nie było. Co do kandydata zastrzeżeń nie mamy. Dobrze wiec ze na najbliższym posiedzeniu będziemy mogli dokonać wyboru – mówiła Anita Błochowiak z Lewicy.

[srodtytul]Za euro, ale bez daty[/srodtytul]

Po serii pytań głos zabrał Marek Belka. Zaczął od kwestii wejścia Polski do strefy euro.

– Co jest główną korzyścią z przyjęcia wspólnej waluty: kraj nadrabiający dystans do najbogatszych członków strefy euro po wejściu do niej zaczyna znacznie szybciej rosnąć. Takie były doświadczenia Grecji, Hiszpanii, Portugalii, Irlandii – uzasadniał. Według niego, było to możliwe dzięki temu, że wszystkie te kraje doświadczyły obniżenia stóp procentowych. – Stopa procentowa może jednak okazać się zbyt niska dla krajów, które doganiają bogatsze gospodarki. To wielka szansa i wielkie niebezpieczeństwo. W wielu krajach nastąpiła bowiem niemal eksplozja płac, kredytów, wielka poprawa koniunktury – ale na dłuższą metę to okazało się nie do utrzymania – stwierdził kandydat na prezesa NBP.

Zaznaczył, że w tej chwili dyskusja o euro ma charakter hipotetyczny, bo nie spełniamy większości tzw. kryteriów z Maastricht: – W strefie euro też nie ma ochoty do rozszerzania o kolejne kraje.

To, że Polska nie była w strefie euro w czasie kryzysu, pomógł nam sobie z nim poradzić. – Zwłaszcza eksporterom, którzy w ujęciu realnym musieli ograniczyć sprzedaż zagraniczną, ale w przeliczeniu na złote uzyskali takie same przychody. Stąd brak masowego bezrobocia, masowych bankructw. Firmy utrzymały przyzwoitą rentowność – powiedział kandydat na szefa banku centralnego.

Pytany o możliwość interwencji walutowych Belka stwierdził, że "w warunkach realizacji bezpośredniego celu inflacyjnego nie jest rolą NBP sugerowanie że jest jakiś docelowy kurs waluty. To by oznaczało odejście z celu inflacyjnego do strategii kursu walutowego". Tymczasem strategię bezpośredniego celu walutowego Marek Belka ocenił pozytywnie. – To strategia wprowadzona pod konie 90–tych przez pierwszą Radę Polityki Pieniężnej. Ona zdała egzamin. Na początku inflacja była albo zbyt wysoka, albo zbyt niska i sam byłem dość ostrym krytykiem polityki pieniężnej w tym czasie za zbyt dużą restrykcyjność. Jednak minęły lata i wśród Polaków ugruntowały się oczekiwania niskiej inflacji i stabilnego kursu złotego. To, że ludzie wierzą w siłę złotego, tłumaczy moją pozytywną ocenę NBP – stwierdził Belka. Dodał, że mimo osłabienia naszej waluty w czasie kryzysu finansowego, nie nastąpiło zjawisko ucieczki od złotego, lecz wręcz przeciwnie: waluty wymieniano na złote.

– Interwencje walutowe mogą utrzymywać kurs złotego na określonym poziomie – tę możliwość odrzucam. Ale mogą też przeciwdziałać nadmiernym wahaniom kursu. W obecnej sytuacji możemy mieć do czynienia z wahaniami nieodpowiadającymi fundamentom gospodarki. I wtedy nie kłócąc się ze strategią celu inflacyjnego możemy czasem interweniować – zaznaczył Marek Belka.

[srodtytul]Współpraca z rządem[/srodtytul]

Kandydat na szefa banku centralnego był również pytany o współpracę z rządem. – Konstytucja wyraźnie mówi, że NBP ma dbać o stabilny poziom cen. Ale o ile nie stoi to w sprzeczności z tym celem, wspierać rząd w rozwoju gospodarki. Niezależność nie oznacza braku współpracy, czy co gorsze wrogości. Na świecie nie ma dziś poważnego banku centralnego, który nie współpracowałby z rządem – stwierdził Marek Belka. – Będę bronił niezależności NBP, ale nie niezgodnie z mandatem – zaznaczył.

Były premier był również pytany o sytuację w sektorze bankowym, np. o wpływ rekomendacji T, dotyczącej oceny zdolności kredytowej klientów banków. – Ona ma służyć zmniejszeniu ryzyka. Oczywiście, część banków ograniczy udzielanie kredytów – ocenił. Czy możliwe jest pobudzenie akcji kredytowej przez gwarancje? Belka tego nie wykluczył, ale "nie kosztem bezpieczeństwa systemu".

Poseł Stanisław Stec z Lewicy mówił o ok. 70 mld zł lokowanych systematycznie przez banki w NBP. Według niego te pieniądze są oprocentowane na poziomie 3 proc. Pytał o możliwość ograniczenia skali nadpłynności np. przez zmniejszenie oprocentowania tych środków. Belka odpowiedział mu: "myślałem, że oprocentowanie wynosi 2 proc. a nie 3 proc."

Faktycznie oprocentowanie cotygodniowych operacji otwartego rynku wynosi od blisko roku 3,5 proc. Jest równe podstawowej stopie procentowej ustalanej przez Radę Polityki Pieniężnej.

Posłowie byli również ciekawi opinii Belki w sprawie tworzenia rezerwy na ryzyko kursowe i zysku NBP oraz potrzeby odnowienia elastycznej linii kredytowej z MFW.

– Jeśli państwo mnie zaakceptują, będę miał to szczęście, że sprawa zysku w tym roku jest już załatwiona. Zasadom tworzenia rezerwy trzeba się przyjrzeć. Jak zysk się pojawia, to należy go użyć – np. na zmniejszenie długu publicznego, albo dofinansowanie systemu emerytalnego. Nie wykluczam, ze w przyszłym roku NBP będzie znów mieć zysk, bo jak złoty się osłabia to zysk narasta – stwierdził Marek Belka.

– Osobiście uważam, że linia kredytowa z MFW jest potrzebna. Koszt jest znaczący, ale jeśli obniża koszty obsługi długu publicznego o 0,02 pkt proc., to już się zwraca z nadwyżką – argumentował Marek Belka. Mówił również o możliwym udostępnieniu przez Polskę części rezerw walutowych na rzecz bilateralnych pożyczek dla MFW. Podobnie, jak w przypadku odnowienia elastycznej linii kredytowej, za czym opowiada się Ministerstwo Finansów, i tu NBP był dotychczas sceptyczny. – To nie zmniejsza rezerw NBP, lecz zmienia przeznaczenie. Gdyby Polska się do tego nie przyłączyła, byłby to zły sygnał dla rynku – ocenił kandydat na szefa banku centralnego.

Posiedzenie rozpoczęło się od wymiany zdań dotyczących tego, czy w ogóle powinna ona zajmować się w środę kandydaturą Belki. – Wniosek o powołanie prezesa NBP powinien złożyć prezydent, który ma mandat powszechny. Dlatego jestem za tym, by dyskusję toczyć po 4 lipca. Gdy będzie już zaprzysiężona głowa państwa z mandatem uzyskanym w wyborach – tak poseł Lucjan Karasiewicz z koła Polska XXI uzasadniał wniosek o przerwanie rozpatrywania wniosku marszałka Bronisława Komorowskiego.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację