Większość obywateli wie zapewne, że istnieje pewna kategoria polityki gospodarczej zwana deficytem budżetowym. Większość obywateli nie wie naturalnie, ile on wynosi, ale oglądając dzienniki i czytając prasę, wiele osób orientuje się pewnie, czy deficyt rośnie, czy spada. Dużo się o tym mówi, ostatnio nawet bardzo dużo.
I to jest problem. W Polsce zbyt wiele uwagi poświęca się deficytowi budżetowemu. Tymczasem nie odzwierciedla on w żaden sposób kondycji finansowej całego państwa, a służy jedynie celom prawnym (rząd nie może przekroczyć deficytu). Wprawdzie wiadomo o tym od dawna, ale w ostatnim okresie, kiedy o deficycie mówi się więcej niż zwykle, warto zwrócić na to szczególną uwagę. Za mało się mówi, a rząd publikuje za mało informacji na temat finansów całego państwa.
Do rzeczy. Niedawno dowiedzieliśmy się, że deficyt budżetowy w tym roku będzie niższy o przynajmniej 4 mld zł od planu i sięgnie 48 mld zł. Tyle że w tym samym czasie – lecz bez rozgłosu – okazało się, że suma udzielonych przez rząd pożyczek będzie o ok. 5 – 6 mld zł wyższa od planów – a ta pozycja nie zalicza się już prawnie do budżetu państwa. Są to m.in. pożyczki przeznaczone na emerytury oraz renty i stanowią dodatkowy wydatek państwa. Tym samym z niższego od prognoz deficytu nic nam nie zostało.
Spójrzmy dalej. Do budżetu nie zaliczają się też dochody i wydatki państwa związane z realizacją projektów finansowanych przez UE. Deficyt tych środków miał w tym roku wynieść 14 mld zł, ale resort finansów szacuje, że będzie o 3 mld zł niższy. Kolejną pozycją niezaliczaną do budżetu jest suma przychodów z prywatyzacji i wydatków związanych m.in. z reformą emerytalną. Ten bilans wyniesie prawdopodobnie minus 12 – 13 mld zł.
Sumując wszystko i dodając niewspomniane tutaj małe pozycje w finansach państwa, otrzymujemy ubytek ok. 80 mld zł na poziomie centralnym. Do tego dodajmy kilka miliardów złotych deficytu Krajowego Funduszu Drogowego. A musimy jeszcze zejść na poziom samorządów. W zeszłym roku ich deficyt wyniósł 13 mld zł, a że muszą się coraz bardziej zadłużać, aby realizować inwestycje, w tym roku może być wyższy. Załóżmy, ze wyniesie 14-15 mld zł. W sumie osiągamy kwotę ok. 100 mld zł. Po co więc tyle rozmawiać o deficycie budżetowym?