Mam plan B dla Fiata

Sergio Marchionne, prezes Fiata mówi w rozmowie z Danutą Walewską, dlaczego produkcję nowej lancii umieścił w Polsce i kiedy Chrysler wróci na giełdę

Publikacja: 16.01.2011 19:07

Sergio Marchionne, prezes Fiata

Sergio Marchionne, prezes Fiata

Foto: Bloomberg

[b] Jakie ma pan oczekiwania wobec Lancii Ypsilon, która będzie produkowana w Tychach?[/b]

Chcę sprzedać ponad 100 tysięcy ypsilonów rocznie, To całkowicie nowy produkt i wejdziemy w ten sposób do segmentu „B” z autem pięciodrzwiowym. A dlatego jest produkowana w Tychach, bo musi mieć nieskazitelną jakość. Nie ukrywam, że mam wielkie oczekiwania wobec ypsilona, to świetny samochód. A Tychy są świetną fabryką. Jestem bardzo dumny z jakości pracy, jaką ci ludzie wykonują. Poziom skomplikowania produktów, jakie tam wykonujemy jest naprawdę niesamowity. Kiedykolwiek tam jestem zaskakuje mnie, co ci ludzie potrafią zrobić, są niesamowici.

[b]Chwali pan fabrykę w Tychach. Ale pracownicy są tam rozczarowani, że nie będą produkować nowej pandy. Ni uważa pan, że mają rację?[/b]

W żadnym wypadku. Tychy wyprodukują lancię, auto z nowego segmentu, od którego zależy przyszłość marki. To jest za mało? I najprawdopodobniej tylko ta fabryka jest w stanie wyprodukować tak skomplikowane auto bezbłędnie. To powód do dumy, a nie do rozczarowania. Kiedykolwiek wprowadzamy nowy produkt, zawsze jest to ryzykowne. Dlatego będziemy to auto produkować w naszej najlepszej fabryce.

[b] Właśnie podniósł pan z 20 do 25 procent udziały w Chryslerze. Mówił pan także o zwiększeniu udziałów do ponad 50 proc. Co będzie pan musiał sprzedać, żeby uzyskać większość w Chryslerze?[/b]

Nic. Jeśli chodzi o to, czy zamierzam pozbyć się Alfy Romeo, odpowiedź brzmi: nie. Podobna jest na pytanie: czy zamierzamy wprowadzić Ferrari an giełdę. Szczerze mówiąc, chętnie bym coś kupił. Gdyby okazało się, że na sprzedaż jest Scania, albo MAN, chętnie bym je kupił. Najchętniej, gdyby czegoś pozbywał się Volkswagen.

[b]Żartuje pan w tej chwili?[/b]

Nie bardziej, niż wtedy, kiedy przedstawiciele Volkswagena mówią, że chcą kupić Alfę Romeo. A poważnie: zrobię wszystko, żeby Fiat był coraz większy, wtedy nasz biznes będzie łatwiejszy. Za dwa tygodnie ogłosimy wyniki, pokażemy nasz budżet i zasoby gotówki, które udowodnią, że możemy zrobić wszystko, co powinniśmy. W tym kupno którejś z marek konkurencji.

[b]I ma pan na to pieniądze?[/b]

Mam pieniądze na wszystko, co zaplanowałem. A nastawienie rynków finansowych do Fiata jest całkowicie różne od tego, co było w jeszcze w 2009 roku. Dzisiaj nie ma banku z Wall Street, który nie chciałby brać udziały w ofercie publicznej Chryslera, który już gwałtownie zwiększyła produkcję, ma coraz lepsze wyniki finansowe. I oczekuję, że taka tendencja umocni się także w tym roku.Chcę,żeby Chrysler znalazł się na giełdzie w tym roku.

[b]A kiedy rozmawia pan z bankami inwestycyjnymi, które ewentualnie wezmą udział w wejściu Chryslera na giełdę, co uznają za największe ryzyko?[/b]

Że nie otrzymają naszego zlecenia. Ale serio — naprawdę cieszymy się ich zaufaniem. Na razie porozumieliśmy się z Goldmanem Sachsem, który jest „zbyt duży, aby go zlekceważyć”.

[b] Dlaczego nie chce pan poczekać i dokupić akcji Chryslera dopiero po publicznej ofercie?[/b]

Bo będzie drożej. Kiedy akcje są w publicznym obrocie, działa mechanizm rynkowy, bo wtedy wycena jest uzależniona od „koszyka” akcji producentów samochodów. Więc musi być drożej.

[b]Czy wie pan już, ile przyjdzie Fiatowi zapłacić za zwiększenie udziałów w Chryslerze do powyżej 50 proc?[/b]

Jeszcze nie wiem. Na razie mogę tylko powiedzieć, że chciałbym mieć w tym roku 51 proc. udziałów w Chryslerze. Ale wszystko może się wydarzyć. Moim zdaniem Chrysler jest dobrą inwestycją i wierzę w sukces tej firmy. Jednocześnie jest to doskonała okazja dla Fiata, żeby się wzmocnić. Ta transakcja jest porównywalna do przejęcia Porsche przez Volkswagena.

[b]Kiedy zamierza pan zwrócić pieniądze pożyczone od rządu USA?[/b]

Tak szybko, jak to tylko jest możliwe. Jeśli wszystko będzie szło tak, jak dotychczas, pożyczka zostanie zwrócona do końca tego roku.

[b]Sądzi pan, że jest możliwe w przypadku Chryslera połączyć włoską stylistykę z aspiracjami Chryslera pozostania silną amerykańską marką, skoro zamierza pan połączyć marki Chryslera i Lancii?[/b]

I w przypadku Chryslera i Lanicii przewiduję niezbędne dostosowania i modyfikacje. Ale Lancia w Europie nie stanie się amerykańska, a Chrysler w USA — włoski. Obydwie marki zachowają własny narodowy charakter. Chociaż zamierzamy również sprzedawać w Ameryce „czysto” włoskie auta, a w Europie typowe pojazdy amerykańskie. Czemu nie? To tylko wzbogaci ofertę.

[b] Ma pan sukces w stworzeniu silnego segmentu małych aut. Ale na ten rok Fiat nie przewidział wysypu nowych modeli?[/b]

Dla marki Fiat ten rok będzie dla nas przejściowy. Ale nie ma co spieszyć się z premierami premierami, kiedy rynek jest w tak kiepskiej kondycji. Prawdziwą ofensywę szykujemy w 2012. Dzisiaj słuchałem wypowiedzie prezesa Europejskiego Banku Centralnego, Jean Claude Tricheta i nie ma wątpliwości, że w Europie czeka nas kolejny bardzo trudny rok.

[b]Jakie są pana oczekiwania co do „500” na rynku amerykańskim?[/b]

Zakładamy sprzedaż na poziomie do 120 tysięcy aut. To nie jest auto masowe, raczej lifestylowe i w przypadku ludzi, którzy je kupią niewielkie znaczenie ma to, że „500” jest tak ekonomiczna, to po prostu dodatkowy bonus. Przy tym „500” przeznaczona na rynek amerykanski będzie większa, bo i Amerykanie są więksi od Europejczyków. Ale ja sam w europejskiej wersji nawet ja się mieszczę bez problemu.

[b]Jak postępuje inwestycja Fiata w Rosji?[/b]

Wszystko idzie do przodu. Czekamy na ogłoszenie przepisów co dotyczących montażu w tym kraju. Mam nadzieję, że pełną parą wystartujemy w 2012.

[b]A w Indiach?[/b]

Jesteśmy tam fizycznie obecni Ale nie ukrywam, że musimy tam spędzić więcej czasu, niż dotychczas.

[b]Jak na dzisiaj ocenia pan swój plan restrukturyzacji działalności Fiata we Włoszech „Fabbrica Italia”?[/b]

Idziemy powoli do przodu, nie staramy się robić kilku rzeczy jednocześnie, tylko zamykamy projket po projekcie. Nie można tego robić inaczej, bo musimy doprowadzić do porozumienia z organizacjami związkowymi w każdej z fabryk osobno. Mamy za sobą porozumienie w Pomigliano d'Arco, jestem pewien, że również uda się to osiągnąć w Mirafiori*. To pozwoli nam wprowadzić plan inwestycyjny dla tych fabryk odpowiednio 700 mln euro i miliard euro. W tej chwili jednak wiem, że ten projekt okazał się zbyt rozległy, aby można go było sprawnie wprowadzić.

[b]Czy spodziewał się pan, że pana plan dla Włoch „Fabbrica Italia” będzie tak trudny do wprowadzenia w życie?[/b]

Zdecydowanie nie.

[b]W Stanach Zjednoczonych także negocjował pan ze związkami zawodowymi. Jaka jest różnica między organizacjami pracowniczymi we Włoszech i w USA?[/b]

Moglibyśmy rozmawiać o tym cały dzień. To tak, jakby zapytać jaka jest różnica między Europą i USA. Największa polega na tym, że amerykański United Auto Workers, to potężna organizacja i jest jedyną, jaka działa w firmie, przy tym uzwiązkowienie w fabrykach jest bardzo wysokie. Więc jeśli coś jest postanowione, to wszyscy tych postanowień się trzymają. Mamy z UAW obowiązujące porozumienia i mało jest prawdopodobne, aby nasi amerykańscy pracownicy zastrajkowali. Wspólnie pracujemy nad rozwojem produkcji i wszystkie zmiany, jakie wprowadzamy mają wsparcie pracowników, także dotyczące jakości i wydajności. Jeśli kiedykolwiek pojawią się punkty sporne, oczekują, że zostaną rozwiązane w cywilizowanej dyskusji.

We Włoszech, tak samo, jaki w innych krajach europejskich w fabrykach jest po kilka organizacji związkowych i często zdarza się tak, że nagle jedna z nich ma inne zdanie, więc porozumienie, jakie podpisujemy z innymi nie gwarantuje, że spokojnie można wprowadzać zmiany. Przy tym włoscy związkowcy protestują głośno, często gwałtownie i zdarza się, że bardzo silną presję na większość wywiera krzykliwa mniejszość. Przy tym przecież w demokracji zazwyczaj jest tak, że przyjmuje się to, czego chce większość i tego włoskie związki nie chcą przyjąć. Nie można normalnie funkcjonować i pracować, jeśli nieustannie odbywają się jakieś głosowania, protesty i konsultacje. Moja zasada jest taka — decydujemy się na coś, wprowadzamy w życie postanowienia i idziemy dalej. I nie zamierzam ponownie głosować tej samej sprawy. Przy tym mam świadomość, że zmiany jakie wprowadzamy u Fiata będą miały wpływ na styl pracy w całym włoskim przemyśle.

[b]Gdyby jednak okazało się, że w kolejnej fabryce pracownicy powiedzą: „nie”?[/b]

Mam nie tylko plan „B”, ale i „C” i różne inne opcje. To nie jest tak, że w jednej fabryce ktoś mówi „nie” i cały program się zawali. Mam dobre fabryki poza Włochami. Dam sobie radę.

[b] Jakie ma pan oczekiwania wobec Lancii Ypsilon, która będzie produkowana w Tychach?[/b]

Chcę sprzedać ponad 100 tysięcy ypsilonów rocznie, To całkowicie nowy produkt i wejdziemy w ten sposób do segmentu „B” z autem pięciodrzwiowym. A dlatego jest produkowana w Tychach, bo musi mieć nieskazitelną jakość. Nie ukrywam, że mam wielkie oczekiwania wobec ypsilona, to świetny samochód. A Tychy są świetną fabryką. Jestem bardzo dumny z jakości pracy, jaką ci ludzie wykonują. Poziom skomplikowania produktów, jakie tam wykonujemy jest naprawdę niesamowity. Kiedykolwiek tam jestem zaskakuje mnie, co ci ludzie potrafią zrobić, są niesamowici.

Pozostało 93% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację