Możejki mniej już bolą

Na inwestycję w litewską rafinerię polski koncern patrzy teraz o wiele bardziej optymistycznie – przekonuje prezes PKN Orlen w rozmowie z Jakubem Kuraszem („Rz”) i Cezarym Szymankiem (Radio PiN)

Publikacja: 17.05.2011 18:55

Możejki mniej już bolą

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Rz: Możejki to już niekończąca się historia...

Jacek Krawiec:

Prace Banku Nomura nad przyszłością Możejek cały czas trwają...

Miały się skończyć na początku tego roku...

O wydłużenie terminu proszą potencjalni zainteresowani rafinerią i doradcy za kilka tygodni przedstawią swoją rekomendację. Zwracam również panów uwagę na fakt, że wraz z rozpoczęciem prac przez Nomurę bardzo jasno deklarowaliśmy – możliwy jest każdy scenariusz: od pozostania Orlenu na Litwie do całkowitej sprzedaży i wyjścia z inwestycji. Nasze założenia się nie zmieniły. Nie jest też tajemnicą, że w tych niepewnych czasach wyceny aktywów rafineryjnych są niskie, z reguły znacznie poniżej akceptowalnego przez nas progu.

Jaki jest jego poziom?

To nasze wewnętrzne ustalenia.

W I kwartale tego roku Możejki osiągnęły zysk operacyjny w wysokości 100 mln zł.

To bardzo odwleka wyrok?

To o ponad 200 mln zł więcej niż rok temu. Trwają negocjacje z kolejami litewskimi i portem w Kłajpedzie na temat polepszenia naszych warunków logistycznych i po raz pierwszy patrzymy na nie z umiarkowanym optymizmem.

Czyli, mówiąc potocznie, nie macie już takiego ciśnienia jak jeszcze dwa lata temu, by sprzedać tę spółkę...

Dziś Orlen jest w zupełnie innym miejscu. Zredukowaliśmy zadłużenie, które wreszcie osiągnęło bezpieczny poziom, i zwiększyliśmy efektywność. Jednocześnie inwestowaliśmy. Nasze wyniki są w tej chwili najlepsze od kilkunastu kwartałów pomimo rekordowo niskich marż.

I na brak pośpiechu nie ma także wpływu to, że potencjalnymi nabywcami Możejek mogą być wyłącznie rosyjskie koncerny?

Nie mogę ujawnić, kto może być zainteresowany rafinerią, ale kraj pochodzenia potencjalnych inwestorów byłby neutralny dla ewentualnej transakcji.

O wiele szybciej zakończy się zapewne transakcja sprzedaży Polkomtelu. A na wasze konto – jako jednego z akcjonariuszy – za kilka miesięcy wpłynie około 4 mld zł...

Trudno powiedzieć, ile wpłynie, bo przetarg jest jeszcze nierozstrzygnięty, ale faktycznie to ostatnia prosta. Harmonogram zakłada zamknięcie tej transakcji do końca czerwca.

Gotówka została już rozdysponowana?

Wiemy, co powinniśmy zrobić. Cele są opisane w strategii, która przewiduje przeznaczenie tych środków na dalsze zmniejszanie zadłużenia, a także na nowe projekty.

Chodzi o przekształcenie

Orlenu w koncern multienergetyczny z własnym wydobyciem ropy i gazu oraz produkcją energii elektrycznej.

W jakiej proporcji?

To będzie wynikać z aktualizacji strategii, do której właśnie przystępujemy.

Będzie ona ogłoszona w II półroczu.

Z celem, by dogonić konkurencję, na przykład węgierskiego MOL, pod względem kapitalizacji?

Zmniejszenie luki w porównaniu z regionalnymi konkurentami jest jednym z naszych podstawowych zadań.

Różnica jest cały czas duża. Dziś Orlen wyceniany jest na 22 mld zł, a MOL na 35 mld zł.

Były czasy, gdy MOL był wart ponad 2, a OMV trzy razy tyle co Orlen, więc dystans cały czas się zmniejsza. W pewnym sensie nadrabiamy stracony czas. Jest realna szansa na to, by w najbliższych latach koncern skokowo zwiększył swoją wartość.

Gdzie i kiedy będziecie kupować złoża ropy naftowej?

Na to pytanie będę mógł odpowiedzieć, gdy wpłyną środki ze sprzedaży Polkomtelu.

Cały czas monitorujemy rynek i szukamy okazji.

Musicie już mieć coś na oku, przecież za kilka miesięcy pieniądze będą na koncie.

Rozważamy różne scenariusze, np. kupno spółki, która już prowadzi wydobycie. Można założyć, że w 2012 roku ruszymy z działalnością upstreamową. Sporą wagę przykładamy też do poszukiwań gazu łupkowego, który jest bardzo ważnym elementem naszej strategii.

„Rz" pisała, że planujecie zamianę części koncesji na wydobycie gazu łupkowego w Polsce na już istniejące złoża w Stanach Zjednoczonych.

Mamy sześć koncesji poszukiwawczych, ale do wydobycia w Polsce jeszcze daleka i pewnie wyboista droga. Na razie rozpoczęliśmy prace sejsmiczne. Wyniki analiz powinny być w połowie roku. Uważamy jednak, że tylko współpraca z doświadczonym partnerem w poszukiwaniu i eksploatacji złóż gazu łupkowego może umożliwić dostęp do potrzebnego know-how, którego nie ma dziś nie tylko w Polsce, ale i w Europie. A tacy partnerzy, którzy mogą również podzielić się z nami ryzykiem, są wyłącznie w Ameryce Północnej.

Francja zakazuje eksploatacji złóż gazu łupkowego i stara się przekonać całą Unię...

Łatwo formułować takie postulaty, kiedy znaczną część bilansu energetycznego kraju zaspokaja energetyka atomowa. Solidarność energetyczna Unii powinna uwzględniać specyfikę danego kraju, czy szerzej regionu, i nie ograniczać możliwości rozwoju w imię interesów różnych lobby. Gaz łupkowy jest w bezpieczny sposób wydobywany w Ameryce Północnej, nie tylko w USA, ale i w Kanadzie, która słynie z bardzo surowego przestrzegania norm środowiskowych. Uważamy, że to naprawdę olbrzymia szansa dla polskiej gospodarki, i nie możemy przejść wobec tego obojętnie.

Wracając do ekologów, macie już specjalny fundusz na „współpracę" z ich organizacjami?

Z zasady nigdy nie podchodzimy w sugerowany przez panów sposób do rozwiązania jakichkolwiek problemów.

Na razie to musi pan stawić czoła związkowcom, którzy domagają się podwyżek płac.

Porozumienie płacowe podpisało 9 z 11 związków. Pensje rosną o 325 zł, są również dodatkowe nagrody w wysokości 2400 zł, więc nie rozumiem działań pozostałych dwóch związków. Średnie wynagrodzenie w Orlenie z dodatkami i nagrodami to ponad 8 tys. zł. Trudno znaleźć uzasadnienie dla kolejnych podwyżek.

A do kolejnej podwyżki cen benzyny również?

Od maja 2010 do maja 2011 r. notowania ARA (w portach Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia) w dolarach na tonę dla benzyny wzrosły o 47 proc., a dla oleju napędowego o 37 proc. W tym samym czasie złoty umocnił się o 16 proc. w stosunku do dolara. Tymczasem ceny naszych produktów wzrosły o 11 proc. dla benzyn i o 18 proc. dla oleju napędowego. To pokazuje, że nie przenieśliśmy na klientów całego wzrostu cen produktów. Widzimy barierę popytu i doszliśmy do wniosku, że musimy się pogodzić z rekordowo niskimi marżami i skupić się na walce o rynek. Cała branża zauważyła na początku roku, że klient ma pewną granicę odporności, powyżej której znacznie ogranicza swoje potrzeby zakupowe.

Zaczęliśmy od widoków na przyszłość... Z pana gabinetu widać Stadion Narodowy. Będzie na nim neon Orlenu?

Po analizie oferty tytularnego sponsoringu stadionu uznaliśmy, że nie jesteśmy zainteresowani zaangażowaniem się w ten projekt na zaproponowanych warunkach.

Rz: Możejki to już niekończąca się historia...

Jacek Krawiec:

Pozostało 99% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację