Według Instytutu Kościuszki i Fundacji New
Directions Polska w tym rankingu kosztów zatrudnienia Polska znajduje się na dziesiątym miejscu w Unii Europejskiej (zrzeszającej obecnie 27 państw).
Niby nie najgorsze miejsce, prawda? Pamiętajmy, że zawdzięczamy je głównie niższym stawkom PIT, przyjętym przez Sejm jeszcze w poprzedniej kadencji, a obowiązującym od 2009 roku.
Dziś, niestety, pytanie brzmi: jak długo? Do kiedy będziemy mieli podatki na obecnym, relatywnie niezbyt wysokim poziomie? Bo analizy i prognozy ekonomistów są mało optymistyczne. Z kraju o wysokim produkcie krajowym brutto staliśmy się bowiem państwem z rekordowo wysokim niedoborem dochodów w porównaniu z wydatkami w systemie finansów publicznych.
By nie doszło do gwałtownego osłabienia złotego, powyborczy plan ratunkowy będzie musiał być bardziej radykalny niż to, czym raczy nas obecnie minister finansów. Niezależnie od tego, kto wygra jesienne wybory, będzie musiał znaleźć kilkadziesiąt miliardów złotych oszczędności.