Rz: Nieformalny szczyt ministrów finansów, który odbędzie się w piątek i sobotę, to jedno z kilku podobnych spotkań, ale także kongresów itp. imprez we Wrocławiu. Czym miasto przekonuje do zorganizowania u siebie tylu prestiżowych wydarzeń?
Rafał Dutkiewicz: To efekt kilkuletnich, przemyślanych działań. Postawiliśmy we Wrocławiu na rozwój turystyki biznesowej. Zaczęliśmy od powołania Convention Buerau, specjalnej fundacji, która zajmuje się ściąganiem do Wrocławia dużych imprez oraz promocją naszych możliwości w zakresie organizowania sympozjów, konferencji czy targów. Równolegle zaczął się wielki, kompleksowy remont Hali Stulecia – przestrzeni wprost wymarzonej do organizacji prestiżowych imprez, dodatkowo obok wybudowaliśmy nowoczesne, atrakcyjnie wizualnie Regionalne Centrum Turystyki Biznesowej. Teraz, gdy wszystko jest gotowe, Wrocław stał się naturalną lokalizacją przy podejmowaniu decyzji o wyborze miejsca na organizację ważnych szczytów.
Jak praktycznie wygląda proces ściągania do miasta takich prestiżowych wydarzeń? Czy Wrocław dopracował się własnych „procedur", schematów działania?
Trzeba mieć dobrze przygotowaną ofertę i oczywiście odpowiednią infrastrukturę. Reszta to już rozmowy, rozmowy i jeszcze raz rozmowy. Nie ma możliwości wypracowania jednakowych „procedur" dla każdego rodzaju imprezy. Inaczej zabiega się o walkę o mistrzostwo świata wagi ciężkiej w boksie, a inaczej o organizację Europejskiego Kongresu Kultury. Choć w tym drugim przypadku było dużo łatwiej, bo to był projekt miasta zainicjowany przez Jacka Wekslera, zanim rozpoczął pracę w ministerstwie, i to Ministerstwo Kultury zabiegało, by ta impreza odbyła się w trakcie polskiej prezydencji w UE i spotkania ministrów kultury we Wrocławiu.
Do jakiego stopnia miasto może wpłynąć na decyzję o zorganizowaniu ważnej imprezy u siebie?