Konieczność dokonywania co kwartał przeszacowania wartości zapasów zaburza wyniki finansowe spółek. Bywa, że czysto księgowe ruchy, w zależności od wahań kursów surowców, zjadają z nawiązką cały faktycznie wypracowany zysk tych spółek albo – przeciwnie – kreują papierowe zyski niemające pokrycia w rzeczywistości. Znacznie poważniejszym problemem jest zamrożenie ogromnych, sięgających miliardów złotych kwot w obowiązkowych zapasach. O mającej zmienić ten stan rzeczy nowelizacji ustawy Ministerstwo Gospodarki informowało już blisko trzy lata temu. Od tamtej pory sprawa nie posunęła się jednak szczególnie do przodu. Spółki na własną rękę próbują więc znaleźć mieszczące się w granicach prawa wyjścia z sytuacji. Wszystko to są jednak rozwiązania zastępcze.
Prawdziwym rozwiązaniem problemu będzie dopiero gruntowna zmiana przepisów, która powinna być wzorowana na ustawodawstwie, jakie obowiązuje w zdecydowanej większości krajów europejskich. Obowiązek gromadzenia rezerw strategicznych spoczywa tam na agencjach rządowych, a nie na spółkach. Obecna zmiana ustawy łagodzi obowiązek gromadzenia zapasów gazu, co oczywiście należy uznać za krok we właściwym kierunku. Jest to jednak stanowczo za mało. Problem w tym, że kolejne istotniejsze kroki są mało prawdopodobne. Obecnie państwa po prostu nie stać na to, żeby obowiązek gromadzenia rezerw strategicznych wziąć na własne barki.