Kulczyk:Nie lubię tłoku

Najbogatszy Polak w rozmowie z Adamem Woźniakiem i Jakubem Kuraszem opowiada, dlaczego nie ma koncesji na gaz łupkowy w Polsce i czemu inwestuje w Nigerii

Publikacja: 01.01.2012 11:34

Jan Kulczyk

Jan Kulczyk

Foto: Fotorzepa, Magda Strowieyska Magda Strowieyska

W Polsce trwa debata publiczna na temat repolonizacji polskich banków. Czy mamy szanse, by w momencie osłabienia zagranicznych spółek przejąć ich polskie aktywa?

A dlaczego tylko polskie aktywa? A dlaczego tylko banki? To może jeden z ostatnich momentów na skuteczne, skokowe podniesienie konkurencyjności polskich firm, a zatem i kraju.

Ale potrzebny jest jeszcze kapitał.

Kapitału nie brakuje. Nigdy nie miałem problemu z jego pozyskaniem. Jeśli jest dobry pomysł, odważna wizja, strategia, światowej klasy partnerzy, to lista potężnych funduszy szukających możliwości inwestycyjnych jest bardzo długa. Dobrym przykładem jest nie tylko Neconde, ale także nasza autostrada. W czasie największego zamieszania po upadku Lehman Brothers Europejski Bank Inwestycyjny udzielił nam kredytu na1,2 mld euro. To największe jednorazowe wsparcie w historii tej instytucji przyznane prywatnej firmie na projekt infrastrukturalny. W finansowaniu tego projektu brało udział 11 międzynarodowych banków komercyjnych.

W takim razie, gdyby pojawiła się jakaś grupa znanych na rynku menedżerów, która chciałaby przeprowadzić operację wykupienia polskiego banku od zagranicznej firmy matki, czy zaangażowałby pan swój kapitał do takiej operacji?

W interesach najważniejsza jest kompetencja, więc niech każdy zostanie przy tym, na czym zna się najlepiej. Ale powtarzam: na pewno jest teraz czas, by rozejrzeć się w regionie i odegrać rolę, w której wcześniej się nie widzieliśmy ani nas nie obsadzano. Nie myślmy jedynie o polonizowaniu banków. Myślmy o polonizowaniu Europy.

Na razie przed Polską raczej rok spowolnienia gospodarczego, może nawet kryzysu

Kryzysu? Byłem święcie przekonany, że Polska jest jednym z bardzo nielicznych, europejskich krajów, które dobrze radzą sobie z kryzysem. Liczby mówią przecież same za siebie - gospodarka nieźle się rozwija i podobnie będzie w tym roku. Ponadto Polska ma stabilny i aktywny rząd oraz miliony dynamicznych przedsiębiorców. To wręcz idealne warunki, żeby mierzyć się z wyzwaniami w kraju, Unii Europejskiej czy strefie euro. A co do kryzysu, pamiętajmy, że to, co dla jednych jest przekleństwem, dla innych może być wielką szansą. Wierzę, że Polska ma potencjał i pomysł, żeby swoją szansę wykorzystać. Polscy przedsiębiorcy zresztą podobnie. Aktywność Kulczyk Investments może być tego dobrym przykładem, stąd inwestycje w Afryce czy nawet Afganistanie. I od razu uprzedzę panów kolejne pytanie - to jasne, że wiąże się to z większym ryzykiem, ale czy naprawdę większym niż inwestycje w akcje greckiego banku czy hiszpańskiej firmy budowlanej?

W Nigerii kupił pan złoża ropy od Shella. Czy to właśnie dlatego, że ten koncern uznał wcześniej inwestycję za niebezpieczną? Lubi pan inwestycje o wysokim ryzyku?

Nie, to nie takie proste. Nigeria od dawna sygnalizowała, że zmieni politykę zarządzania koncesjami i surowcami. Celem było stworzenie modelu, który w końcu pozwoliłby temu bardzo dynamicznie rozwijającemu się krajowi być beneficjentem własnych bogactw naturalnych. Powstał więc m.in. rządowy fundusz, który ma chronić i inwestować zyski z ropy naftowej. Pieniądze z niego będą przeznaczone na rozwój infrastruktury i technologii. A mówimy o jednych z największych na świecie udokumentowanych złóż tego surowca. Tamtejsze zasoby szacuje się naokoło40 mld baryłek, czyli więcej niż w przypadku Brazylii czy Kataru. Nigeria jest obecnie12. światowym producentem i ósmym eksporterem ropy. Ponadto największym producentem w Afryce - ponad2,2 mln baryłek dziennie. Po naszych wielu spotkaniach mam wrażenie, że nigeryjskiemu prezydentowi bliższa jest współpraca z przedsiębiorcami, a nie korporacjami.

Ale Afryka nie jest stabilnym kontynentem, a w Nigerii coraz częściej dochodzi do zamachów terrorystycznych. Pytanie – po co? Nie ma pan dość pieniędzy?

Jest takie powiedzenie, nigeryjskie zresztą, że jeśli lubisz miód, nie powinieneś się bać pszczół. Oczywiście lista rodzajów ryzyka jest dość długa, lecz to kawałek świata praktycznie zapomniany przez inwestorów z Europy. Chińczycy, którzy są tam od lat, wiedzą, co robią. Afryka ze względu na zapóźnienia jest wręcz skazana na dynamiczny rozwój.

Czy nigeryjska inwestycja będzie finansowana poprzez warszawską giełdę?

Nie. Na razie pełne ryzyko biorę na siebie. Teraz skupimy się na dopracowaniu szczegółów finansowych, stworzeniu docelowej struktury właścicielskiej w ramach konsorcjum Neconde oraz inwentaryzacji wszystkich potencjalnych projektów związanych nie tylko z wydobyciem i sprzedażą ropy naftowej. Gdy zakończymy ten etap, zaprosimy do współpracy innych inwestorów. Wtedy też dookreślony będzie już status Kulczyk Oil Ventures w tym przedsięwzięciu.

Dwa lata temu w rozmowie z Rz deklarował pan zwiększenie swego zaangażowania w Polsce...

Oczywiście będziemy w kraju. Nasze zaangażowanie w projekty infrastrukturalne, nieruchomościowe, realizowane przez Kulczyk Silverstein Properties, czy też budowa pierwszej polskiej prywatnej grupy energetycznej nie są przecież tajemnicą.

Próbował pan przejąć poznańską Eneę, ale bez powodzenia. Czy w przypadku wznowienia prywatyzacji polskich grup energetycznych wróciłby pan do gry otę branżę?

Nie zazdroszczę ministrowi skarbu poważnego dylematu. Czy z punktu widzenia rządu, szczególnie ze względu na rosnące potrzeby budżetu, lepiej jest sprzedać polskie firmy energetyczne np. zagranicznym firmom państwowym? A może lepiej jest utrzymać status quo i dalej pobierać dywidendę (ograniczając w ten sposób ich możliwości inwestycyjne) z nie najefektywniej zarządzanych, mało elastycznych przedsiębiorstw? Ten dylemat nabiera dzisiaj wyjątkowego znaczenia, bo dla polskiej energetyki idzie dobry czas, bo polskie firmy mają szansę odgrywać coraz większą rolę, także w Europie. A więc to może dobry moment, żeby poważnie rozważyć trzecią drogę, czyli połączenie istniejącego potencjału wytwórczego z kompetencjami prywatnego właściciela, i w ten sposób stworzyć prawdziwego, narodowego czempiona.

Ale z kolei o Lotos starał się pan razem z libijską firmą Tamoil, trudno więc tu o pojęcie narodowego czempiona

Powtórzę, że obecne zamieszanie należy potraktować jako niepowtarzalną szansę. Ale jak poważnie planować rozwój polskich firm, skoro perspektywę ich wzrostu zawęża się do granic jednego kraju? To krótkowzroczne. Mówiło się już w Polsce na temat ekspansji, np. przejmowania czy też udomawiania zagranicznych banków. I, niestety, dyskusje te gasły równie szybko, jak wybuchały. Wracając dopytania o Lotos, mój pomysł był bardzo prosty. Lotos, żeby przetrwać, musi mieć partnera z dostępem do złóż. I taki właśnie podmiot zwrócił się do nas  z ofertą współpracy. W tamtym okresie Tamoil miał strategiczne aktywa w Niemczech, Szwajcarii i we Włoszech. Powstał już nawet wstępny plan budowy firmy ponadregionalnej. Życie napisało jednak inny scenariusz.

Dlaczego pana firmy nie mają koncesji na wydobycie gazu łupkowego w Polsce?

Nie lubię tłoku. Jeśli chodzi o gaz, to koncentrujemy się obecnie na naszym projekcie w Tanzanii, który realizujemy wspólnie z British Gas. Spółka Ophir, notowana w Londynie, jest obecnie jednym z pięciu największych posiadaczy koncesji w szelfach afrykańskich. Z kolei na Ukrainie KOV podwoiło wydobycie oraz rezerwy. Nie muszę być wszędzie, ale dodam tylko, że łączna powierzchnia koncesji wszystkich naszych spółek wydobywczych na czterech kontynentach, w 19 krajach, wynosi164 tys. km kw. To mniej więcej połowa obszaru Polski.

Obok surowców, priorytetem inwestycyjnym pańskich firm jest infrastruktura. Gotowy jest 260-kilometrowy odcinek autostrady do Świecka. Czy po zakończeniu tego przedsięwzięcia ma pan już w planach jakieś nowe projekty infrastrukturalne o podobnej skali?

- Odcinek z Nowego Tomyśla do granicy został oddany na pół roku przed czasem. Do czerwca będzie bezpłatny. Łącznie, budowa obu odcinków pochłonęła ponad 9 mld zł. To największy projekt realizowany w Polsce. Bez zakłóceń. Jeśli rząd dostrzeże korzyści wynikające z takiego stylu i tempa pracy, jesteśmy otwarci na kolejne projekty.

W Polsce trwa debata publiczna na temat repolonizacji polskich banków. Czy mamy szanse, by w momencie osłabienia zagranicznych spółek przejąć ich polskie aktywa?

A dlaczego tylko polskie aktywa? A dlaczego tylko banki? To może jeden z ostatnich momentów na skuteczne, skokowe podniesienie konkurencyjności polskich firm, a zatem i kraju.

Pozostało 96% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację