Polska wygląda bardzo dobrze

W tym roku międzynarodowi inwestorzy wciąż będą ciepło myśleć o Polsce – mówi główny ekonomista Deutsche Banku w rozmowie z Danutą Walewską

Publikacja: 25.01.2012 02:34

Polska wygląda bardzo dobrze

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch Danuta Matloch

Rz: Międzynarodowe instytucje finansowe obniżają prognozy wzrostu dla świata. Bank Światowy mówi nawet, że dwa małe kraje ogłoszą niewypłacalność. Czy nie jest to zbyt czarna prognoza?

Thomas Mayer: Jeśli popatrzy się bez głębszej analizy na sytuację gospodarczą świata, nie wygląda to źle. Nadal jest zakładany 3,25-proc. wzrost gospodarki światowej i będzie on generowany przez kraje rozwijające się. Nawet jednak jeśli chodzi o kraje rozwinięte, to sprawy wcale nie przedstawiają się tak źle.

Dla USA zakładamy wzrost na poziomie 2,5 proc., mamy ożywienie w Japonii. Jeśli jednak przyjrzymy się strefie euro, naprawdę zaczynają się problemy. Dla strefy euro mamy prognozę recesji na poziomie minus 0,5 proc. I się okazuje, że wszystkie rodzaje ryzyka, jakie wiszą nad światową gospodarką, pochodzą ze strefy euro.

Największym z nich pozostaje oczywiście Grecja?

I to, czy w tym tygodniu zdołamy zakończyć negocjacje w sprawie redukcji długu. Jeśli tak się nie stanie, a potem dojdzie do niekontrolowanego ogłoszenia niewypłacalności, istnieje potencjalne zagrożenie „wykolejenia się" gospodarki światowej, bo dla globalnego systemu finansowego byłoby to prawdziwym szokiem. Dlatego najbliższe dni są kluczowe. I czy dojdzie w tym czasie do porozumienia między Międzynarodowym Instytutem Finansów, reprezentującym świat prywatnych banków oraz instytucji finansowych, i greckimi władzami.

Kiedy rozmawialiśmy cztery miesiące temu „obiecał" pan, że najtrudniejszy będzie pierwszy kwartał. Tymczasem jest tyle niewiadomych, że i cały rok wygląda naprawdę niepewnie. Czy teraz zmieni pan prognozę?

Potwierdzam to, co powiedziałem w październiku. Ale rzeczywiście trzeba się pozbyć greckiego kłopotu. I mam nadzieję, że Grecy przejdą przez to, jeśli nie będzie drastycznej zmiany w sytuacji politycznej w tym kraju, bo na połowę kwietnia planowane są tam wybory. Aby ta optymistyczna prognoza się spełniła, musimy znać jeszcze wyniki wyborów we Francji: pytanie czy nie spowodują drastycznego zakrętu w polityce. Bo współpraca Francji jako kraju, który ma dopomóc w wyprowadzeniu strefy euro z kryzysu, jest podstawowa. Kiedy jednak do władzy dochodzą nowi politycy, czasami musi trochę potrwać, zanim przywódcy Francji i Niemiec się „dotrą".

Szczerze powiem, że retoryka, jakiej dzisiaj używa przywódca socjalistów Francois Holland, jest niepokojąca. Chyba trzeba mieć nadzieję, że politycy, kiedy obejmują władzę, rzadko pamiętają o tym, co mówili w kampanii wyborczej?

Mam nadzieję, że cokolwiek wydarzy się po francuskich wyborach, nie przerwie współpracy niemiecko-francuskiej.

Strefa euro, Europa i świat potrzebują kontynuacji w efektywnym zarządzaniu polityką w kryzysie. W uzasadnieniu obniżenia ratingu Francji przez agencję S&P pisano właśnie o zagrożeniu kontynuacji polityki we Francji.

Czy pana zdaniem rola agencji ratingowych jest przesadzona?

Politycy rzeczywiście nadali zbyt wielką rolę agencjom, rynek tak bardzo się nimi nie przejmuje. Po masowym obniżeniu europejskich ratingów na rynku praktycznie nic się nie wydarzyło. Ale politycy hamletyzowali. Słyszałem nawet komentarze, że to „wojna wypowiedziana przez agencje strefie euro", „konspiracja anglosaska".

To kuriozalna opinia, bo to przecież S&P obniżył rating USA, a szefem europejskiego S&P jest Niemiec. Problem polega na tym, że politycy poprzez swoich regulatorów nadali agencjom niesłychanej siły, ponieważ nasze regulacje są związane z „wyrokami" agencji. Nie ma więc co się dziwić, że agencje czują się tak silne, skoro prawo jest z nimi. Najprościej byłoby zmienić prawo, tak aby agencje były jednym z głosów, a nie jedynym. Czyli zadanie dla polityków: po pierwsze, żeby się mniej przejmowali, i po drugie, trzeba odebrać im trochę władzy, zmieniając regulacje.

Jak na tle innych krajów wygląda Polska? Jak pan sądzi, jak długo możemy utrzymać gospodarkę na wysokich biegach?

Polska gospodarka pozostaje w dobrej kondycji. Nasza prognoza wzrostu PKB na ten rok to 2,3 proc. Ten rozwój będzie napędzany inwestycjami – po 6,5-proc. wzroście w 2011 r., w tym roku zakładamy 4,5-proc. wzrost. Widać, że nieco spadnie popyt wewnętrzny po bardzo silnej zwyżce w latach 2010/2011. Gorzej będzie z eksportem i w tej sytuacji pojawi się problem z deficytem rachunku bieżącego, który według naszych prognoz wyniesie w 2012 r. 4,5 proc. PKB, czyli tyle samo co w 2011 r., ale w 2013 r. ma wzrosnąć do 5 proc PKB. To, niestety, słaba strona polskiej gospodarki, zwłaszcza w sytuacji kryzysu finansowego. Ale ciągle widać zaufanie do gospodarki, przede wszystkim co do jej dalszego wzrostu. Więc inwestorzy będą ciepło patrzeć na Polskę.

Z Niemiec słychać mieszane sygnały. Dla Polski kondycja niemieckiej gospodarki jest zawsze kluczowa. Jak to wygląda według pana?

Na ten rok prognozujemy stagnację w Niemczech.

Niemiecki rząd uważa, że PKB zwiększy się o 0,7 proc., więc ostatecznie wynik będzie pomiędzy zerem a 0,7 proc. Ale wiem, że produkcja przemysłowa będzie rosła i kiedykolwiek rozmawiam z przedsiębiorcami, są pełni optymizmu. Taka sytuacja powinna być odczuwalna w takich krajach jak Polska, gdzie związki z przemysłem niemieckim są bardzo silne.

CV

Thomas Mayer jest głównym ekonomistą Deutsche Banku od stycznia 2010 r. Wcześniej był głównym ekonomistą do spraw europejskich w Deutsche Banku, pracował też w Kiel Institute for Global Economy, Międzynarodowym Funduszu Walutowym oraz w bankach Salomon Brothers i Goldman Sachs.

Rz: Międzynarodowe instytucje finansowe obniżają prognozy wzrostu dla świata. Bank Światowy mówi nawet, że dwa małe kraje ogłoszą niewypłacalność. Czy nie jest to zbyt czarna prognoza?

Thomas Mayer: Jeśli popatrzy się bez głębszej analizy na sytuację gospodarczą świata, nie wygląda to źle. Nadal jest zakładany 3,25-proc. wzrost gospodarki światowej i będzie on generowany przez kraje rozwijające się. Nawet jednak jeśli chodzi o kraje rozwinięte, to sprawy wcale nie przedstawiają się tak źle.

Pozostało 91% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację