Dostaję wiele propozycji otwierania butików

Joanna Przetakiewicz, założycielka marki odzieżowej La Mania o pokazach w Londynie oraz planach rozwoju firmy na rynkach zagranicznych

Aktualizacja: 16.02.2012 09:18 Publikacja: 16.02.2012 00:27

Joanna Przetakiewicz, założycielka marki odzieżowej La Mania

Joanna Przetakiewicz, założycielka marki odzieżowej La Mania

Foto: Materiały Producenta

Nie zgadza się pani z raportem KPMG, iż w Polsce obecnych jest 63 proc. marek luksusowych?

Joanna Przetakiewicz:

Nie można uznać, że skoro w jakimś niewielkim butiku leży jedna torebka Chanel, to koncern Chanel jest u nas obecny. To nie ma nic wspólnego ze standardem sprzedaży tego potentata, jakością obsługi, etc. To kompletna iluzja, ja oceniam, że jest to 15, maksymalnie 20 proc. Na pewno teraz jest trochę lepiej dzięki otwarciu domu towarowego vitkAc, ale wciąż to niewiele. Nie sądzę jednak, żeby nasz rynek był już teraz gotowy na takie marki jak Fendi, Louis Vuitton czy Chanel. Chiny, Zjednoczone Emiraty Arabskie, ciągle Rosja, Ukraina to są miejsca, na które teraz przesuwa się środek ciężkości branży. Jeden sklep w Szanghaju potrafi zrobić większe obroty niż kilka flagowych w Europie.

Czy La Mania jest marką luksusową?

Tak, ale według nowej zasady obowiązującej od niedawna na świecie, czyli tzw. luksusu dostępnego. Poziom naszych cen porównywalny jest choćby z firmami Pinko czy Patricia Pepe, a nie z Chanel czy Yves Saint Laurent. Nie mam w sobie naiwnej wiary, że nasze produkty będą się sprzedawały w takich samych cenach. Ostateczna cena ich produktów zawiera w sobie także nakłady na gigantyczne kampanie reklamowe i tak być musi, bo taki jest właśnie ten biznes. Płaci się za historię, całą tę luksusową otoczkę - każdy pokaz Chanel, który trwa kwadrans, kosztuje co najmniej 10 mln euro. To element gry, a wartość samej marki przez ostatnie lata skoczyła z 4 do 10 mld dol.

Jakie są wyniki pani firmy?

Mogę jedynie powiedzieć, że w wynikach centrów handlowych za 2011 r. właśnie La Mania miała najwyższe obroty z1 mkw. sklepu. Sprzedajemy ponad100 sukienek w jednym butiku miesięcznie, dodatkowo dochodzi Internet. W tym kanale lepiej sprzedają się rzeczy tańsze, np. do200zł. Droższe projekty klientki wolą już przymierzyć, dotknąć. Mają też możliwość zwrotu zakupów z Internetu i bardzo cieszy mnie, że przez ostatnie pół roku zwrócono jedynie trzy rzeczy. Na świecie to normalne, że nowa marka wychodzi  na plus najwcześniej po trzech- pięciu latach. Nie jestem nastawiona na błyskawiczny wzrost.

Czy La Mania ruszy z kolekcją np. toreb czy butów?

Tak, bo coraz mniej kobiet skłonnych jest wydawać fortunę na luksusowe sukienki. Inaczej jest jednak z akcesoriami, a szczególnie torebkami. Korzysta się z nich latami i można po nie sięgać do różnych kreacji, rożnych pór dnia czy roku. Wejście na ten rynek wcale nie jest jednak takie proste, bo związane z tym koszty są bardzo wysokie. Oczywiście chciałabym to zrobić, ale wciąż jesteśmy małą firmą, a minimalne zamówienia toreb uszytych z wysokiej jakości materiałów to300 sztuk. Jeśli chcemy mieć ofertę kilku kolorów czy różnych modeli i rozmiarów na tym etapie rozwoju La Mani w grę wchodzą kwoty dla mnie niedostępne. Nie mogę przecież zaproponować klientkom modeli kosztujących10 tys. zł. Na razie wolę w butikach sprzedawać kolekcję znanej marki Giuseppe Zanotti.

W tym tygodniu nowa kolekcja La Manii pokazywana będzie w ramach Tygodnia Mody w Londynie.

To będzie skok na bardzo głęboką wodę, ale nie mam wątpliwości, że damy sobie radę. Faktem jest, że jesteśmy młodą, polską firmą, ale naszego dorobku nie nazwałabym niewielkim. Na pniu sprzedajemy nasze kolejne kolekcje, mamy tysiące bardzo wymagających klientek. Jesteśmy też firmą z międzynarodowymi ambicjami i to właśnie zostało dostrzeżone i docenione przez zakwalifikowanie La Manii do konkursu British Council of Fashion, który po raz pierwszy w swojej historii zaprosił do udziału reprezentantów 12 krajów, po jednej firmie z każdego. To ogromne wyróżnienie ale i zobowiązanie, bo bo wystawa musi trwać minimum dwa tygodnie, aby wszyscy chętni mogli ją obejrzeć.

Chodzi o promocję firmy w Polsce, czy może o szukanie nowych rynków?

W Polsce mam teraz dwa sklepy i na razie chcę poczekać na to co się wydarzy po Londynie. Nie ukrywam, że chciałabym z La Manią wejść na takie rynki jak Chiny, Japonia, Rosja Ukraina, oczywiście interesują mnie także inne kraje europejskie. Niemałym zaskoczeniem było dla mnie opublikowanie zdjęć z debiutanckiego pokazu w chińskim Elle. Zamówień jeszcze nie przyjmuję, ale propozycji otwarcia butików w wielu miastach od Londynu po Chicago dostaję bardzo dużo.

Konkurencja jest jednak mordercza.

Świat się zmienia. Wielkie, międzynarodowe marki mają potężne zaplecze projektowe, ogromne budżety marketingowe, globalne sieci sprzedaży, ale zdaniem coraz większej grupy odbiorców stają się zbyt masowe. Już od dawna widać, że na znaczeniu zyskują firmy niszowe, oryginalne, elastyczne. W tym widzę szansę dla La Manii, nasze projekty powstały trzy lata przed oficjalnym startem firmy jesienią 2010 r. Sama je nosiłam i bardzo często wzbudzały zainteresowanie. I to na całym świecie. Zdarzało się, że zaczepiano mnie w butikach pytaniem co na sobie mam i gdzie to można kupić. Takich ubrań, wbrew pozorom,  na świecie nie ma zbyt wielu, dominują kolekcje albo zupełnie bez wyrazu, albo zbyt charakterystyczne, powtarzalne.

Rozmawiał Piotr Mazurkiewicz

Nie zgadza się pani z raportem KPMG, iż w Polsce obecnych jest 63 proc. marek luksusowych?

Joanna Przetakiewicz:

Pozostało 98% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację