Kapitalizm państwowy wytwarza grupę oligarchów z państwowego nadania. Są to nie tylko znane powszechnie postaci ze sceny rosyjskiej czy ukraińskiej, ale także np. meksykański supermiliarder Carlos Slim czy występujące w wielu krajach politycznie powiązane grupy „państwokratów" zarządzających firmami państwowymi dla politycznej korzyści mocodawców oraz korzyści osobistej. Nieuniknione są więc zakłócenia czysto ekonomicznej racjonalności gospodarowania, a także mniejsza, większa, a niekiedy olbrzymia dawka pasożytnictwa i wynikającego zeń marnotrawstwa.

Wewnętrzne mechanizmy działania państwowych podmiotów ekonomicznych są pochodną systemów politycznych, w ramach których działają, i elit, którym służą. Niektóre są kryształowo przejrzyste, jak np. emerytalny fundusz norweski, inne całkowicie skryte przed światem i oparte na powiązaniach wręcz mafijnych. Niektóre są zarządzane profesjonalnie, z technokratyczną sprawnością, jak np. saudyjska SABIC Basic

Industries Corporation, inne zaś toną w chaosie i korupcji. W Chinach czy Brazylii system kapitalizmu państwowego działa dość sprawnie.

Sprawne i uczciwe elity należą do rzadkości, a celem ich działania nie jest raczej przezwyciężanie zacofania i realizacja konkretnych celów rozwojowych. Choć mogłoby być. Pozytywnym przykładem kapitalizmu państwowego była polityka gospodarcza II Rzeczypospolitej w latach 30., prowadzona przy udziale pewnej dawki politycznego autorytaryzmu. Trudno jest dziś spekulować, jakie byłyby jej długofalowe efekty. Można przypuszczać, że gdyby nie wojna, bylibyśmy znacznie bliżej najbardziej rozwiniętej części Europy. To rozumowanie stanowi podstawę pojawiających się tu i ówdzie tęsknot za kapitalizmem państwowym po polsku w wersji XXI-wiecznej. Ich ocena – ze względu na hipotetyczny charakter – nie jest łatwa. W warunkach mocno zakorzenionej w Polsce gospodarki rynkowej skłaniałbym się raczej do negatywnej oceny kapitalizmu państwowego. Przemawia za tym niski poziom menedżerskiej sprawności polskiego państwa i brak instynktu państwowego wśród elit. Nic dwa razy się nie zdarza...

Andrzej K. Koźmiński, prezydent Akademii Leona Koźmińskiego